wtorek, 19 września 2023

Złapać za odpowiedni koniec czyli „Spellbreaker" Charlie N. Holmberg


Tytuł: Spellbreaker


Autor: Charlie N. Holmberg

Cykl: Spellbreaker
Tom: 1
Wydawnictwo: Wydawnictwo Harde
Data wydania: 2023
Liczba stron: 352
Tłumacz: Helena Komar
Kategoria: Fantastyka, Fantasy, Dla młodzieży
Ocena: 7+/10


Cykl Papierowego maga był do pewnego stopnia moim czytelniczym odkryciem. Dlaczego do pewnego stopnia? Dlatego, że z jednej strony zachwycił mnie pomysł na uniwersum jaki wpadł do głowy Charlie N. Holmberg, ale z drugiej przewidywalność tej historii i momentami kanciaste wykonanie nieco mnie zawiodły. W praktyce im dalej, tym sama historia traciła na swojej wyrazistości. Jednak pomimo tego nadal uwielbiam stworzony przez nią system magiczny, tak odświeżający w epoce wampirów, zmiennokształtnych, fae i pozostałych. Porwała mnie nawet jej wersja londyńskiej rzeczywistości! :)
Z tego powodu obiecałam sobie, że na pewno sięgnę po kolejny cykl autorki, a słyszałam w kuluarach informacje, że takie tłumaczenie jest planowane. No i doczekałam się! 

Główną bohaterką tego cyklu jest Elsie. Dziewczyna przejawia pewne wyjątkowe magiczne zdolności, ale ponieważ jest nielegalną czarodziejką to stara się nie wychylać. Jednak od czasu do czasu dostaje informacje o drobnych niesprawiedliwościach i stara się je naprawiać, a raczej rozsupływać, bo jej umiejętności pozwalają usuwać istniejące zaklęcia. Podczas rozwiązywania jednego z takich "supełków", przyłapuje ją potężny mag. Elsie ma dar przekonywania, ale Bachus nie daje się zmylić, więc żeby się uchronić przed zdemaskowaniem dziewczyna zgadza się na współpracę. Równolegle ktoś poluje na kolejnych magów, a po ich zabiciu kradnie ich bardzo osobistą część. Elsie ma jednak wiele na głowie - rodzinne wspomnienia pełne zagadek, współpracę z dziwacznym magiem, codzienną pracę, na której jej bardzo zależy, tajemniczą grupę, która zleca jej te drobne zadania i którą w końcu chciałaby poznać osobiście, więc nie poświęca tematowi zbyt wiele uwagi... Jednak wkrótce okaże się, że sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana niż Elsie mogłoby się wydawać.

Szła wzdłuż rzędu roślin, starając się nie zranić smutnych plonów u jej stóp. Kilka straciło nadzieję i leżało bezużytecznie na ziemi, z łodygami zbyt słabymi, by się podnieść.
Proszę, niech tu będzie zaklęcie, pomyślała, przygryzając wargi. Nie mogę tego naprawić, jeśli nie ma zaklęcia. A wtedy ci ludzie nie zbiorą z własnych pól nawet kapusty.

Zacznę od drażniącego mnie drobiazgu - nie rozumiem dlaczego tytułu Spellbreaker nie można było przetłumaczyć. Dla mnie Łamaczka zaklęć brzmiałaby akceptowalnie, za to męczy mnie już nadużywanie angielskich tytułów. Nie rozumiem tej nowomody, która coraz bardziej przypomina mi zwykłe lenistwo zamiast troski jednoznaczne zrozumienie tytułu przez czytelników.

Chociaż bohaterowie tej książki są pełnoletni, to sama fabuła niekoniecznie wymaga tego samego od czytelników. Nie ma scen erotycznych, nie ma latających flaków, nie ma wulgaryzmów. Gdzieś w tle czytamy o zabójstwie, natomiast bez szczegółów. W zalewie książek, o których najczęściej mówię „to naprawdę są książki dla dojrzalszych czytelników", tym razem mogę napisać odwrotnie - ta pozycja nada się dla niepełnoletnich nastolatków, nawet takich 13-14 letnich, czego nieco się spodziewałam po poprzednim cyklu autorki.

Skądinąd oba cykle pani Holmberg co nieco łączy, ale i co nieco dzieli. Papierowy mag czyli pierwszy tom cyklu o tym samym tytule był bardzo wdzięcznie poukładany (acz momentami przewidywalny). Spellbreaker moim zdaniem okazał się mniej przewidywalny, ale za to znacznie bardziej chaotyczny. Podobieństwo pomiędzy Spellbreaker a Papierowym magiem dotyczy postaci. Charlie N. Holmberg prowadzi kilku bohaterów jako głównych, tymczasem wszyscy pozostali są dosłownie tłem. To nietypowa rzecz, która wyróżnia książki tej autorki - mamy dwóch bohaterów głównych, dwóch-trzech drugoplanowych i kilkoro, którzy są bardziej figurami niż faktycznymi postaciami. Dzięki temu książka zyskuje niezwykłą prostotę, nie musimy zapamiętywać nie wiadomo ilu imion, nazwisk, przezwisk itp., a jednocześnie możemy lepiej poznać bohaterów na mniejszej liczbie stron i zamiast brnąć w x tomów po 500 i więcej stron, otrzymujemy znacznie krótsze i same tomy (bo ok. 300 stron), i całe cykle. Spellbreaker to pierwszy tom dylogii. To nieczęsta sytuacja w fantastyce i zdecydowanie warta odnotowania.
 
Myślę, że ciekawe jest także to, że przez sporą część książki, zwłaszcza jej elementu romantycznego, miałam przed oczami serial Carnival row. Ta moim zdaniem mocno niedoceniana produkcja od Amazon Prime (szczególnie pierwszy sezon, bo drugi mnie już tak nie zachwycił), zawierała wątek relacji Imogen i Agreusa, który przez wielu widzów był nazywany najmocniejszą stroną serialu. I coś w tym jest, bo w pierwszym sezonie ich historia pozytywnie nas zaskoczyła, a w drugim można powiedzieć, że ciągnęła całą produkcję z racji gorszych notowań głównego wątku. Jestem ogromnie ciekawa czy moje skojarzenie dotyczące podobieństw tych bohaterów jest przypadkowe! :) 

Nie jest to fantastyka, od której nie można się oderwać, ale ma w sobie to coś co sprawia, że czytelnik chce poznać Elsie, Emmeline, Bachusa i Ogdena. Tym razem Charlie N. Holmberg udało się mnie zaskoczyć, a przy tym nadal przyjemnie łamać schematy magicznych uniwersów. Niekiedy chaos w tej książce lekko mnie nużył, ale całość oceniam bardzo pozytywnie. Czekam na finał dylogii i nie tracę nadziei, że kolejne książki autorki również zostaną wydane. :)

| Spellbreaker | Spellmaker |
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...