Dwa lata temu w wakacje dostałam od wydawnictwa książkę z wesołą żółtą okładką. I chociaż raczej stronię od romansów, to tym razem skusiła mnie ciekawa zapowiedź i lekka wakacyjna aura. Oczywiście na tyle lekka, na ile może być pierwsze lato pandemii. Podróż nieślubna okazała się wspaniałą niespodzianką - świetna i przezabawna historia Olive i Ethana oczarowała mnie od pierwszych stron lektury. Jakby tego było mało, od razu poczułam, że autorki (bo Christina Lauren to duet pisarek Christiny Hobbs i Lauren Billings) nadają na mojej częstotliwości. Dlatego gdy zobaczyłam ich nową książkę, po czym przeczytałam, że główna bohaterka jest analitykiem danych, a w grę wchodziło DNA, to od razu wiedziałam, że ta książka jest moim must read. Były dwie opcje - albo Wzór na miłość okaże się spektakularnym sukcesem, albo równie dużą porażką, bo na motywach naukowych naprawdę łatwo się poślizgnąć.
Główną bohaterką Wzoru na miłość jest Jessica Davies - specjalistka od analizy danych, mama siedmioletniej June, a przy tym kobieta twardo stąpająca po ziemi. Jess z jednej strony jest zadowolona ze swojego życia, ale z drugiej czuje, że wciąż jeszcze czegoś w życiu szuka. Z tego powodu, za namową przyjaciółki, próbuje odbudować romantyczną stronę swojego życia, ale niestety kolejne randki okazują się porażką co sprawia, że kobieta jest gotowa się poddać. Jednak pewnego dnia dowiaduje się o projekcie naukowym, który dobiera partnerów na podstawie DNA i wkrótce wejdzie na rynek aplikacji randkowych. Początkowa niechęć zmienia się w ciekawość i Jess oddaje do badań swoją próbkę. Wynik tego eksperymentu bardzo ją zaskoczy...
Na myśl o tym, że przyszła tutaj na konsultacje, a nie dlatego, że miała DNA lemura, mdłości stopniowo ustąpiły.
Przyznaję też, że gdy czytałam o "p wartościach z niezliczoną liczbą zer po przecinku", testach post hoc czy biotechnologii, uśmiech sam wchodził na moją twarz. Już dawno żadna lektura nie wzbudziła we mnie takiej czułości i czystej radości, nie pamiętam też kiedy zawodowo utożsamiałam się z bohaterką romansu! Właściwie jestem niemal pewna, że to mi się jeszcze nie zdarzyło, więc Christina i Lauren tę niszę wypełniły i to w bardzo satysfakcjonujący sposób. Co prawda wydaje mi się, że niektóre tłumaczenia były ciut zbyt dosłowne, ale większość była dla mnie zrozumiała. Skoro jednak mowa o warstwie językowej, to tym razem do książki wdarło się też kilka literówek, ale nie wpływało to na przyjemność z lektury. ;)
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Pod płaszczykiem lekkiej wakacyjnej lektury pojawia się także sporo przemyśleń na temat biologii i miłości. Nie jest to kluczowa kwestia by czerpać przyjemność z lektury, ale jednak autorki dają nam przestrzeń do własnych przemyśleń - to czy z niej skorzystamy jest po prostu naszym własnym wyborem.
(...) - Oboje jesteśmy naukowcami. Nie przywykliśmy rzucać się w cokolwiek na oślep.
Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Poradnia K