niedziela, 8 marca 2020

„Jak czytać wyniki badań" Zofia Ciecierska


Tytuł: Jak czytać wyniki badań

Autor: Zofia Ciecierska

Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 2018
Liczba stron: 128
Kategoria: Poradnik
Ocena: 7/10
 
Był taki okres w moim życiu kiedy przez kilka lat unikałam badań krwi. Byłam młoda i baaaardzo głupia myśląc, że oto do głosu doszedł mój spryt, bo przecież po co robić tak nieprzyjemne badania skoro ewidentnie jestem zdrowa? Oszczędzony czas, pieniądze i nieprzyjemne doznania - same sukcesy.

Tymczasem gdybym prędzej poszła na badania krwi i do lekarza to wiele rzeczy potoczyłoby się zupełnie inaczej, włącznie z wynikiem mojej matury. W dodatku to co wtedy sobie rzekomo oszczędziłam oczywiście nadrobiłam z nawiązką, bo w rekordowych latach robiłam kilkanaście badań krwi rocznie.

Nie powiem, że nie umiałam czytać badań krwi, bo umiałam, ale ich zrozumienie i interpretacja to już zupełnie inna para kaloszy. Internet jest niestety zaśmiecony, spotkani przeze mnie lekarze pierwszego kontaktu odsyłali mnie wyłącznie do specjalistów, a do tych albo stoi się w długiej kolejce, albo idzie prywatnie na koszt swojego portfela i nie bardzo jest jak i kiedy pytać o każdy wynik badań. Moja wiedza przyszła z doświadczeniem odbytych batalii o swoje zdrowie, ale dużo bym dała, aby taka książka jak ta pani Ciecierskiej była dostępna wiele lat wcześniej... 

Jak czytać wyniki badań to niewielka, ale bardzo kompleksowa książeczka, w której są opisane najczęściej wykonywane badania krwi i moczu. Autorka w niezwykle klarowny sposób tłumaczy czym jest dany parametr (ot chociażby tajemniczo brzmiące beta-HGC, FSH czy MCH), co on oznacza oraz pokazuje jakie są jego normy, a następnie przechodzi do możliwych interpretacji wyników.

Oprócz tego dr inż. Ciecierska opowiada o tym jak poprawnie przygotować się do pobrania krwi i moczu (co nie zawsze jest oczywiste!), jak one przebiegają oraz sygnalizuje jak wygląda samo badanie pobranych próbek.

Całość tworzy bardzo zwartą i całkiem kompleksową lekturę, w której w dowolnym momencie można skorzystać i sprawdzić wybrany parametr krwi lub moczu. W tym kontekście, bardzo użyteczny jest spis treści, dzięki któremu możemy sprawdzić albo typ badania krwi (jak np. biochemię), albo tylko dany parametr jak chociażby CRP czy TSH. Jeśli chodzi o badania krwi to w Jak czytać wyniki badań znajdujemy pełen opis morfologii oraz profile: lipidowy, nerkowy, wątrobowy, tarczycowy, krzepliwości krwi, sercowy oraz ten teoretycznie najbardziej podstawowy czyli profil ogólny. Piszę teoretycznie, bo zaskoczyła mnie w nim obecność ferrytyny i transferyny – to są typowe badania specjalistyczne pod kątem anemii, a nie ogólne badanie stanu zdrowia, bo na tym poziomie wystarczyłby tylko poziom żelaza. W tym kontekście zabrakło mi jeszcze badania poziomu witaminy B12 (która bywa odpowiedzialna za anemię) oraz popularnego ostatnio badania oznaczania poziomu witaminy D. Dla równowagi gigantycznie cieszy mnie, że pojawiło się tutaj badanie kortyzolu, choć nie mam wrażenia, że jest to badanie szczególnie częste.

Jeśli chodzi o badania moczu to są tutaj te najbardziej podstawowe takie jak barwa, przejrzystość, ciężar właściwy itd., ale także takie jak ciała ketonowe, bilirubina, urobilinogen, krwinki, nabłonki, wałeczki i kryształki.

Widzę w tej książce dwa mankamenty. Pierwszy jest taki, że chciałabym wiedzieć skąd pochodzą przedstawione w książce normy wyników konkretnych badań. Weźmy na przykład ferrytynę, białko, z którym znam się aż za dobrze. Na moich ostatnich badaniach norma to 10-291mmol/l, na wcześniejszych 13-150ng/ml, a w książce 10-200ug/l. Wszystko niby podobne (choć zawrót głowy z powodu jednostek jest gwarantowany), ale jednak nie do końca. Wiem, że istnieją różnice pomiędzy skalami (jest to już problem systemowy), ale właśnie z tego powodu bardzo bym chciała wiedzieć co było wzorcem wykorzystanym przez autorkę.

Drugą wadą jest według mnie to, że w wymienianych możliwych przyczynach wyników wyższych lub niższych niż norma możemy zobaczyć całą plejadę koszmarnych chorób. Tymczasem często zaburzenia niektórych parametrów wynikają z przebytej niedawno choroby, ze złej diety itd. o czym autorka wspomina niezwykle rzadko. To sprawia, że po przeczytaniu tej książeczki można się trochę wystraszyć...

Mimo to, książkę uważam za bardzo wartościową towarzyszkę. Informuje o tym jak przygotować się do najpopularniejszych badań krwi, jak one przebiegają, a także co oznaczają poszczególne skróty, czym są dane parametry, jakie są ich normy (co obecnie znajduje się zwykle tuż obok wyniku badań) wraz z pewnymi pomysłami na możliwą interpretację danego wyniku. Publikację oceniam bardzo pozytywnie i szczerze mówiąc uważam, że tego typu książka powinna być w absolutnie każdej bibliotece w kraju, bo któż z nas nie miał w dłoni wyników badań i nie zastanawiał się co one oznaczają w oczekiwaniu na wizytę u specjalisty? 
Wydaje mi się, że książka będzie najbardziej przydatna dla osób, które nie bardzo lubią interesować się swoim zdrowiem – na zachętę i żeby ułatwić im życie oraz dla osób starszych, które nie umieją lub po prostu nie chcą przeszukiwać odmętów internetu i porównywać wyników na różnych stronach internetowych.

PS Drodzy, ta książka nie ma i nie powinna zastępować wizyty u lekarza. Jej celem nie jest nakłanianie kogokolwiek do samodiagnozowania czy samoleczenia, a jedynie do samodzielnej analizy, lepszego przygotowania się do wizyty u specjalisty i zmniejszenia stresu, bo wiele osób widząc i nie rozumiejąc skrótów czy strzałek po prostu się denerwuje. :)
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Bernardinum oraz portalowi Sztukater
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...