niedziela, 23 lutego 2020

„Małe kobietki" i „Dobre żony" Louisa May Alcott

 
Tytuł: Małe kobietki, Dobre żony

Autor: Louisa May Alcott

Cykl: Małe kobietki
Tomy: 1 i 2
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2020
Liczba stron: 500
Tłumacz: Paulina Breiter
Kategoria: Klasyka literatury
Ocena: 9/10



Minęło 150 lat od pierwszego wydania Małych kobietek Louisy May Alcott. Przez ten czas książka bawiła, wzruszała, oburzała, urzekała należąc do klasyki literatury i nieustannie przewijając się we wszystkich rankingach 100 najważniejszych/najlepszych/tych, które każdy powinien znać książek.

- Ciotka March to prawdziwy sampir, prawda? - zauważyła Amy, krytycznie próbując przygotowywanej mikstury.  
- Ona ma na myśli wampira, a nie rodzaj wodorostu, ale to bez znaczenia. Jest za gorąco, żeby zwracać uwagę na czyjes słownictwo - mruknęła Jo

Dawno temu postanowiłam ją przeczytać, ale okazało się to wcale nie takie łatwe, bo o ile tom pierwszy był łatwo dostępny, nawet w formie ebooka, o tyle drugi był praktycznie nie do dostania. Szczęśliwie dla mnie Greta Gerwig postanowiła stworzyć przepiękny film, przy okazji którego odświeżono książkowy pierwowzór. Wydawnictwo Poradnia K postawiło na jednotomową wersję filmową w prostej bordowej oprawie. W środku znajdują się także zdjęcia z filmu, ale nie na śliskim, odcinającym się papierze, a biało-czarne grafiki, które idealnie wtapiają się w treść. 


500 stron. Tyle w sumie miała ta przygoda.

Cztery siostry zostają pod opieką kochającej i rozsądnej mamy oraz Hanny, dawnej służącej, podczas gdy ojciec wyrusza na wojnę. Margaret, Josephine, Elizabeth i Amy, pieszczotliwie nazywane przez ojca małymi kobietkami, są od siebie bardzo różne. Meg jest najstarsza, to piękna i urocza, doskonale wychowana dziewczyna z talentem aktorskim, która w słabszych chwilach tęskni za bogactwem, które rodzina utraciła. Jo to typowa chłopczyca, serdeczna i oddana, niezwykle bystra i wesoła, ale porywcza i często pakująca się w tarapaty. Marzy, aby pisaniem zarabiać na swoje potrzeby, ale póki co jest towarzyszką swojej zamożnej ciotki. Beth to serce rodziny, dobroduszna, kochana, posłuszna, pełna współczucia i chęci niesienia pomocy, ale przy tym bardzo nieśmiała dziewczynka. Jej wielką pasją jest muzyka i grając na pianinie potrafi wyczarować prawdziwe cuda. Amy jest najmłodszą z sióstr i jako jedyna wciąż chodzi do szkoły. Dziewczynka jest piękna i urocza, ale bywa emocjonalna i próżna. Przejawia artystyczny talent i wierzy, że pewnego dnia pojedzie do Rzymu gdzie zostanie uznaną artystką. Jak sami widzicie siostry bardzo się między sobą różnią, ale wszystkie bardzo się kochają. Ich życie jest pełne pouczających przygód, czasem tych przyjemniejszych, czasem sprawiających przykrość, ale nieustannie ciekawych.

Pierwsza moja myśl podczas lektury była taka, że choć minęło 150 lat ta książka wciąż ma urzekający styl. Większość spośród przedstawionych w niej emocji nie traci ani przez chwilę na wartości pomimo tego, że minęło tyle lat, choć oczywiście są fragmenty, które uległy przeterminowaniu.

- (...) Mężczyźni muszą pracować, a kobiety wychodzić za mąż dla pieniędzy. 
To obrzydliwie niesprawiedliwy świat - powiedziała gorzko Meg

Możecie zapytać czy nie drażniły mnie chwile gdy Marmisia mówiła swoim córkom jak to mają być ozdobą swojego domu, kochać swoich mężczyzn niezależnie od wszystkiego itd.? Oczywiście, że tak. Przecież w moim własnym domu mój partner gotuje, a ja odkurzam, wbrew wszelkim konwenansom. Śmiało mogę powiedzieć, że bardziej od niego interesuję się polityką i znacznie więcej czytam i oglądam, jednak to on potrafi sprawić by storczyki kwitły. Ale nie będę się oszukiwać, 150 lat temu tak właśnie wyglądał świat. Gdy czytamy Przeminęło z wiatrem nie oburzamy się na pojawiające się tam niewolnictwo, co nie oznacza, że odpowiada nam ono czy że je akceptujemy. Po prostu jesteśmy świadomi, że w tamtych czasach niewolnictwo było faktem i wycięcie go z obrazu ujęłoby powieści realizmu. Tak samo wygląda sytuacja w Małych kobietkach, które dla Louisy Alcott były powieścią w połowie autobiograficzną. Jednocześnie nie trudno zauważyć, że panna Alcott w swojej książce ma skłonności do popadania w moralizatorski ton, ale to także zrzucam na karby okresu powstania książki. Tak jak było to przedstawione w filmie - oczekiwania wobec piszących kobiet były bardzo precyzyjnie opisane. Z drugiej strony, trudno pozbyć się wrażenia, że ten moralizatorski ton chwilami pasuje do faktu, że bohaterkami są nastoletnie dziewczynki. Oczywiście, w Dobrych żonach trąci on myszką i jest kompletnie zbędny, ale książka powstała w okresie, w którym niestety również takie wartości były wyznawane. Warto też pamiętać, że panna Alcott napisała swoją książkę na zamówienie "dla młodych kobiet" zatem nietrudno wysnuć przypuszczenie iż z założenia miała ona być "pouczająca". 

Mężczyźni w ogóle rzadko przyznają rację kobietom - panowie stworzenia nie przyjmują ich rad, dopóki sami sobie nie wmówią, że już wcześniej tak właśnie zamierzali postąpić.

Lecz pomimo wielu patriarchalnych historii od których włos jeży się na głowie, Małe kobietki mnie zachwyciły, bo znalazłam tu przede wszystkim dużo miłości, oddania i szacunku, przyjaźni, dowcipu, zaufania i kultury. To lektura ciepła i miła, pouczająca i przyjemna. Alcott naprawdę pięknie pisała, w dodatku akurat pisarski wątek ma w Małych kobietkach i Dobrych żonach wielkie znaczenie co jeszcze bardziej ubarwia lekturę. Językowo przez książkę dosłownie się płynie. Czuć też lekkość pióra autorki na co mogło mieć wpływ to, że fragmenty lektury to po prostu opisy jej własnego życia.

Finalnie, Małe kobietki i Dobre żony, które mam w tym pięknym wydaniu, będą ozdobą mojej półki. Jestem bardzo szczęśliwa, że skusiłam się na tę lekturę i nie mam wątpliwości, że jest to książka, która zasłużyła na swoją obecność na wszelkich książkowych "listach przebojów". W dodatku po obejrzeniu filmu, pod którego wrażeniem jestem aż do teraz, mam poczucie, że odkryłam pozycję ponadczasową - 150 lat później książka wciąż niesie ciekawy przekaz, a jednocześnie przypomina nam panujący wtedy patriarchat i co my, kobiety, przez te 150 lat wywalczyłyśmy.

Za możliwość lektury bardzo dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...