Tytuł: The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki
Autor: Kate Moore
Data wydania: 2019
Liczba stron: 469
Tłumacz: Dorota Konowrocka-Sawa
Kategoria: Literatura faktu
Ocena: 10/10
The Radium Girls to książka, którą
bardzo chciałam przeczytać od dnia wydania. Powodów dla których
treść tak ogromnie mnie zaciekawiła było kilka, ale przede
wszystkim od lat interesuję się promieniotwórczością jako
zjawiskiem i nie ukrywam, że jestem wydawnictwu bardzo wdzięczna za
możliwość tej lektury. Od pierwszego wejrzenia byłam przekonana,
że Kate Moore napisała nie dobrą książkę, a wyborną i
szczęśliwie, kolejny raz mój czytelniczy nos mnie nie zawiódł.
"Rozsiewałyśmy rad dookoła jak cukier puder".
Najważniejszym w tej pozycji jest to,
że opisana historia jest oparta na faktach. Dziesiątki, a podczas
wojny nawet setki, młodych dziewcząt pracują przy malowaniu tarcz
zegarów i innych tarczowych przyrządów wojskowych. Robią to przy
użyciu farby luminescencyjnej zawierającej rad, który w tamtym
okresie jest postrzegany bardziej jako cudowny lek niż nadzwyczajnie niebezpieczna substancja. W USA do malowania wykorzystywany jest
pędzelek z wielbłądziego włosia, który to rzeczywiście był
bardzo cienki, ale niestety włosie miało to do siebie, że się
mierzwiło. Było to problematyczne ponieważ zmierzwiona końcówka
była zbyt gruba w stosunku do wielkości malowanych fragmentów.
Dziewczęta szybko uczą się, że najskuteczniejszym rozwiązaniem
tego problemu jest zaostrzenie pędzelka ustami. „Obliż, zanurz,
maluj...” i tak dzień po dniu. Rad jest nagminnie chwalony, w
jednej firmie bardzo oszczędzany, w drugiej rozdawany jak woda. W
jednej odmawia się miseczek z wodą co dawałoby jakąkolwiek
alternatywną możliwość ostrzenia pędzelka. W drugiej
pracowniczki zachęca się do malowania sobie farbą radową
paznokci, sprzączek i guzików. Jakby tego było mało, trzeba
dobitnie podkreślić wiek pracowniczek. Wielu spośród dziewcząt
nie tylko było daleko do 18-tki, niektóre były przed 15-tką.
Od pierwszej strony wiedziałam, że
nie będzie to lektura łatwa. Nie mogła taką być. Kiedy czytałam co dziewczęta robiły w firmie, czułam ciarki. Im
dalej tym większe. Dla każdej osoby, która ma elementarną wiedzę
na temat radu i zjawiska promieniotwórczości ta książka będzie
jak koszmarnie zimny prysznic, bo jedno to wiedzieć z podręczników,
a drugie to... czytać opis doświadczeń na podstawie których
rozumiemy dzisiaj zagrożenie jakie niesie za sobą rad i inne
pierwiastki z tej grupy. Warto jednak zaakcentować jedną bardzo
ważną cechę tej książki – jest prawdziwa. Nie mam wiedzy by
wypowiedzieć się na temat samych firm i dziewcząt. Natomiast z
całą pewnością potwierdzam wszystkie fakty
dotyczące radu i choroby popromiennej. Zresztą w książce poza
wiedzą otrzymujemy zdjęcia i przeogromną listę odnośników do
materiałów źródłowych, co pozwala nam wszystko zweryfikować. W
podziękowaniach autorki można też przeczytać, że wiele zebranych
historii pochodzi także z jej bezpośrednich rozmów z bliskimi
radowych dziewcząt.
Jej kości, powiedział później Martland,
naświetliły "przepiękne skupienia" na kliszy,
którą owinął jej ciało po śmierci.
Każdy kto
wstrzymywał oddech oglądając kolejne odcinki serialu Czarnobyl
koniecznie powinien sięgnąć po książkę The Radium Girls.
Dlaczego? Ponieważ tak naprawdę książka jest nie tylko
wstrząsającym zapisem historii pracownic studia, ale także
zwodniczej i katastrofalnej w skutkach miłości do radu, nieludzkich
odruchach oraz o walce o bezpieczniejszy świat. Podobnie jak w
serialu, sporo miejsca w książce poświęca się temu, że
katastrofie można było zapobiec, że dramatyczne skutki
nieodpowiedzialności mogły się nie wydarzyć. Pomimo tego, że
akcja rozgrywa się w USA i Kanadzie ta lektura dowodzi, że i tam nie raz zawiódł system
co także daje do myślenia. To książka, która wręcz nakazuje
większy dostęp do wiedzy, do tego by szczególnie ważne informacje
naukowe były dostępne publicznie, również w prasie popularnej
gdzie byłyby opisane w sposób zrozumiały dla czytelnika.
Ostatecznie jest to też lektura o wielkiej odwadze i godności, o
kobietach przepełnionych wielkim cierpieniem, które są zdecydowane
walczyć o sprawiedliwość dla siebie, koleżanek i przyszłych
pracownic zakładu. To także pozycja obowiązkowa dla tych, którzy
radem się interesują, w książce autorka sporo miejsca poświęca
temu pierwiastkowi, opowiada historię radomanii oraz bardzo
szczegółowo opisuje jej dramatyczne skutki.
Chociaż naukowiec zapomniał o radzie, rad nie zapomniał o nim.
Chciałabym
też wyraźnie zaznaczyć, że nie jest to książka dla osób wrażliwych.
Choroba popromienna brutalnie rozprawia się z ciałem, a autorka
choć nie stawia na szokowanie, to jednak stan faktyczny opisuje
bardzo rzetelnie. Tutaj cierpienie jest nieodłączną częścią tej
historii i niestety nie ma możliwości by przed nim uciec.
Nieśmiało muszę też przyznać, że
ostatnie rozdziały doprowadziły mnie do łez. Radowe dziewczyny
musiały znieść tyle ludzkiego okrucieństwa i niesprawiedliwości,
a przecież i tak większość z nich cierpiała niewyobrażalne
katusze z powodu choroby. Nie wyobrażam sobie tego przez co przeszły
– ja sama miałam już chwilami dość czytając tę książkę.
Dość tego cierpienia, kłamstw, bólu, samotności i często
straszliwej bezradności, z którą te młode kobiety tak odważnie
walczyły! Jednocześnie jednak nie mogłam tej historii porzucić,
po prostu musiałam wiedzieć jak to się skończy! Jakby tego było
mało, muszę powiedzieć, że spodziewałam się, że książka na
taki temat będzie ciężka, a czytanie jej będzie bardzo wymagajace i
zapewne także nieco męczące. Tymczasem nic z tego – autorka
pisze tak dobrze, że kilka razy podczas lektury nie dowierzałam, że
da się napisać tak dobrą i merytoryczną, choć jakże dramatyczną,
fabułę w sposób zjadliwy dla absolutnie każdego, ani przez chwilę
nie nużący, ale też zachowujący powagę sytuacji.
Jednak prasa, która wydrukowała dzień później zdjęcie
Toma i Catherine, nie owijała w bawełnę.
Nad fotografią wstrząśniętej pary widniał nagłówek:
TRZECIĄ OSOBĄ JEST TUTAJ ŚMIERĆ.
Kate Moore w hołdzie radowym
dziewczynom napisała naprawdę piękne świadectwo odwagi i siły w
obliczu straszliwej sytuacji, w której te młode kobiety się
znalazły. Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki i bardzo, bardzo
polecam ją naprawdę wszystkim, którzy tylko są w stanie przetrwać
dramatyczne opisy cierpienia.
Za możliwość lektury i recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.