niedziela, 7 kwietnia 2024

Bo góry to nie zabawa czyli „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" Beaty Sabały-Zielińskiej


Tytuł: TOPR. Żeby inni mogli przeżyć

Autor: Beata Sabała-Zielińska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018
Liczba stron: 352
Kategoria: Reportaż
Ocena: 9/10




Raz na kilka lat, wyłącznie zimą, zachciewa mi się prawdziwej książki o górach. Mocnej, zaśnieżonej literatury faktu. Jakiś czas temu padło na Broad Peak. Niebo i piekło Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego i to była fenomenalna lektura. Ona zainspirowała mnie do kolejnej, a mianowicie rewelacyjnej Tragedii na Przełęczy Diatłowa Alice Lugen, która trzymała mnie w sporych emocjach do samego końca. Tym razem wybrałam coś zdecydowanie bardziej edukacyjnego (gdy chodzi o góry jestem kompletną laiczką), a mianowicie TOPR. Żeby inni mogli przeżyć Beaty Sabały-Zielińskiej. 

Ta książka to dosyć długa i rozbudowana historia samego TOPR-u oraz zachodzących w nim rewolucji (zarówno metodycznych, koncepcyjnych, jak i sprzętowych). Pani Sabała-Zielińska opowiada trochę też o konkretnych ludziach i zdradza nam tajniki niejednej tatrzańskiej akcji ratunkowej. Całość jest utrzymana w tonacji edukacyjno-dyskusyjnej. 

„Nikt nie jest martwy, dopóki nie jest ciepły i martw" - to zasada, która od wielu lat obowiązuje w ratownictwie i która uratowała dwudziestopięcioletnią Kasię wyciągniętą z lawiny w Świstówce.

Prawdę mówiąc, po lekturze mam nieco ambiwalentne uczucia. Z jednej strony jest to dobra książka, potrzebna, niezwykle przekrojowa, napisana sumiennie i z dbałością o szczegóły. Jest tu cała masa nowych, nieznanych mi wcześniej kwestii, wiele z tych historii czytałam z prawdziwym zainteresowaniem. W dodatku wszystko to otrzymujemy praktycznie dosłownie z pierwszej ręki, widać, że jest to książka doskonale opracowana pod względem merytorycznym. Szczególnie podobały mi się historie akcji ratunkowych, bo i te do mojej wyobraźni przemawiały najlepiej, a zwłaszcza lawinowe i jaskiniowe. Swoją drogą sprawa jaskiń również była dla mnie kompletnym zaskoczeniem, więc ten rozdział czytałam niemal z wypiekami na twarzy. Kolejnym niezwykle interesującym dla mnie fragmentem był ten o psach ratownikach. 

Jednak z drugiej strony to właśnie ta wszechstronność i przeogromna szczegółowość sprawiają, że TOPR. Żeby inni mogli przeżyć jest lekturą nieco męczącą. Niby są rozdziały, ale mam wrażenie, że w ich obrębie historia podąża w taką stronę, w jaką zawieje wiatr. W teorii wszystko jest interesujące, ale w praktyce taka mnogość tematów sprawia, że czytelnikowi po prostu kręci się od tego wszystkiego w głowie. Nim się spostrzegamy, z historii o ekwipunku przechodzimy w meandry historii lin albo latarek. Byłam świadoma, że taka laiczka jak ja naprawdę powinien tę książkę doczytać dla jej ogólnego przekazu, przestrogi zawartej w niejednej historii, ale prawdę mówiąc chwilami chciałam ją porzucić właśnie z powodu tego nadmiaru informacji. Ogromna liczba technicznych elementów jest oczywiście bardzo kształcąca, a forma, w jakiej autorka je zawarła dosyć przystępna, ale w którymś momencie moje zainteresowanie po prostu się wyczerpało. Mniej więcej pod koniec rozdziału o śmigłowcu, po przejściu całej historii TOPR-u, omówieniu sprzętów i technik, kiedy tak szczegółowo opisywano poprzednie wersje wykorzystywanych śmigłowców poczułam naprawdę ogromne znużenie.

To jednak w żaden sposób nie umniejsza zawartości książki, która moim zdaniem jest wszystkim co człowiek w popularnonaukowy sposób może dowiedzieć się o TOPR. Według mnie następne byłyby już specjalistyczne pozycje dedykowane konkretnie np. zagadnieniom lawin czy jaskiń. Skądinąd muszę powiedzieć, że podczas lektury książka pani Sabały-Zielińskiej bardzo często przypominała mi lekko sfabularyzowaną pracę dyplomową (a patrząc na rozmiar książki prawdopodobnie doktorat) i szczerze mówiąc, choć była to lektura bardzo kształcąca, to nie wiem czy zdecydowałabym się na nią ponownie. 

Ta wyprawa miała być jak każda inna.

Jednak osobom, którym zdarza się zapędzać w góry, zwłaszcza zimą (!) oraz tym, których praca ratownika pociąga, gorąco polecam! Myślę, że w tej książce jest więcej rzeczywistości niż w jakimkolwiek filmie, a to co możemy przeczytać w TOPR. Żeby inni mogli przeżyć jest doskonale wyważone emocjonalnie. To jest niesamowita praca, szalona, różnorodna, zaskakująca, pasjonująca, ale jednocześnie niebezpieczeństwo czai się niemal na każdym kroku i ratownik nie może o tym nawet na chwilę zapomnieć. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...