Z okazji 100 000 wyświetleń obiecałam specjalne posty. Trochę się zeszło zanim do nich usiadłam, ale oto i pierwszy z nich.
10 rzeczy, których nienawidzę w recenzjach to temat oczywisty - jako blogerka długo kształtowałam swój styl rozważając co lubię, co umiem, bywałam też na wielu innych blogach, na których poznawałam wspaniałych ludzi. Były też takie, z których uciekałam z jękiem bólu na ustach. ;)
1. Błędy ortograficzne? Każdy ma do nich prawo!
Owszem, każdy może popełnić błąd. Ale jak to mawiał Cyceron Każdy człowiek może zbłądzić, uparcie trwa w błędzie tylko głupiec. Jeśli piszesz recenzje, nieważne czy muzyki, czy ubrań, czy filmów naprawdę wypada uważać na ortografię. Drobne błędy wszystkim się zdarzają, ale trzeba nad tym pracować, poprawiać, nie obrażać się kiedy ktoś nas grzecznie uświadamia.
Kiedy piszemy recenzje książek błędy drażnią szczególnie, bo sami wiecie - skoro dużo czytasz to naprawdę powinieneś coś z tego czytania zapamiętywać.
Kiedy czytam recenzję kosmetyku, która wygląda tak:
"(...) ten krem to cudo. Niewyobrażacie sobie jak fajnie pachnie, ile jest tam rórznych nut zapachu. Oprucz tego fantastycznie działa na skórę, zaskórniaki (przyp. aut. podejrzewam, że autorka tekstu miała na myśli zaskórniki) znikają jak za dotknięciem rórzdżki. (...) Jestem przekonana że tą firmę wszyscy znacie, to jedna z tych, która nietestuje na zwieżętach." - to naprawdę zwiewam z krzykiem. Choćby tekst był najlepszy i nie wiadomo jak wartościowy tego po prostu czytać się nie da.
2. - Czemu stawiasz przed znakiem interpunkcyjnym spację?
- Bo tak jest ładniej !
Nie jestem mistrzynią interpunkcji, choć im więcej piszę, tym częściej o niej myślę. Pewnym jest jednak, że nie zamierzam nikomu wypominać błędów interpunkcyjnych, bo sama mam jeszcze sporo do przepracowania. Jest jednak coś, na co mam takie uczulenie, że jak to widzę, to moje oczy krwawią.
Spacje przed interpunkcją.
" Główna bohaterka szczególnie często sięgała po słodycze , co sprawiało , że zupełnie traciła kontrolę nad swoją wagą . Nigdy nie miała wobec siebie szczególnych oczekiwań , ale kiedy pani w przymierzalni podała jej sukienkę w rozmiarze 46 zaczęła zastanawiać się czy to dobra droga . Tego dnia postanowiła schudnąć . Najpierw przeczyściła lodówkę , usunęła ciastka , cukierki , chipsy , po czym zapisała się na siłownię . "
3. Oznaczanie spoilerów jest dla słabeuszy, przecież ludzie czytają recenzję właśnie po to by samemu nie musieć już czytać tej książki! Umrę jak nie napiszę o tym, że on jednak nie zginął!
Ręka do góry komu choć raz bloger zaspoilerował fabułę? Nie mówię tu o sytuacji kiedy świadomie decydujesz się na lekturę recenzji kolejnego tomu z cyklu lub szukasz spoilerów, ale o tym cudownym momencie kiedy masz w ręku pierwszy tom i dowiadujesz się, że w trzecim to po śmierci najlepszej przyjaciółki główna bohaterka wiąże się z tym bohaterem, z którym w pierwszym tomie byli wielkimi wrogami. W dodatku wielką wojnę wygrywają Ci dobrzy, a zabójcą był wujek od strony mamy. I co dalej? Czytać? Czy nie ma to już większego sensu, skoro kluczową część fabuły już Ci opowiedziano?
Mnie zaspoilerowano tak trzy cykle: Niezgodną, Szklany tron i Dwory, a także Kamieniarza pani Lackberg i jedną książkę romantyczną, której tytułu już nawet nie pamiętam, bo kiedy zdradzono mi wszystko, lekturę przerwałam.
Moim faworytem są też spoilery pośrednie takie jak "całe szczęście, że otrzymujemy szczęśliwe zakończenie", "fabuła była tak dobrze skonstruowana, że kiedy główni bohaterowie w końcu odnajdują córkę czujemy fizyczną ulgę" (książka o porwaniu córki).
4. Przepiszę blurba z książki i będzie recenzja.
Nie. To nie jest recenzja. Naprawdę.
5. Przepiszę blurba książki, dodam, że było super ciekawie i będzie recenzja.
No cóż, możemy tak przyjąć. Takie recenzje są bezwartościowe i budzą we mnie szczerą niechęć, ale w blogosferze jest ich naprawdę wiele.
Chcesz tworzyć krótkie recenzje? To naucz się pisać tak jak Mniej niż 100 słów.
6. Akapity są dla słabych
Ściana tekstu zawsze robi wrażenie tylko nie jestem pewna czy dokładnie takie jakie byśmy chcieli w czytelniku wywołać. :D Kiedy widzę taki blok tekstowy od którego w oczach dwoi mi się i troi, od razu odechciewa mi się czytać, a mam podejrzenie, że nie jestem jedyna.
7. Przecież zamieniłam "że" na "iż" i zdanie zaczyna się od "Ale", a nie "Jednak"...
Coraz głośniej mówimy o potępianiu plagiatów, powiem o tym i ja. Znalazłam się w sytuacji, w której czytałam recenzję pewnego kryminału i miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś to już widziałam... Innym razem z polecenia czytelniczki wpadłam na bloga, na którym każda recenzja była... Kompletnie inna. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o to, że różnorodność jest zła. To było bardziej widoczne w stosowanym słownictwie, w tym, że inaczej wyglądały. Jedna recenzja była bezbłędna, wyjustowana, pełna akapitów, druga kompletnie pozbawiona formatowania tekstu, zawierała więcej niż jedną czcionkę i brakowało jej polskich znaków. W pewnym momencie pojawiły się też niespójności, autorka w nowszym wpisie przygotowuje się do matury, a we wcześniejszym studiuje. Już domyślacie się dokąd najprawdopodobniej to prowadzi?
Plagiatów nawet nie nienawidzę. Plagiat to kradzież i to mnie po prostu brzydzi.
8. Okładka jest piękna, treść też musi taka być.
Instagram przyniósł do nas nową modę czyli zdjęcie jako synonim recenzji. Uwielbiam śliczne zdjęcia książek, bardzo żałuję, że brakuje mi czasu (a pewnie i artystycznego zacięcia...), aby robić podobne. Jednak nawet najpiękniejsze zdjęcie cieszącej oko okładki nie jest synonimem recenzji/opinii o samej książce. Chociaż wszyscy chcielibyśmy, żeby pięknie wydana książka była zawsze cudowna w środku, to nie oszukujmy się, bardzo często jest zupełnie odwrotnie.
Piękne zdjęcie? Bajecznie. Ale jeśli chcesz nazywać się recenzentem to skuś się też na fabułę.
9. Pani X to chyba za dużo wypiła, że takie głupoty pisze w tej nowej książce...
Nie toleruję prywatnych wycieczek do autorów w recenzjach ich dzieł i nie czytam takich recenzji. Możemy dyskutować czy książka była taka czy inna, ale naprawdę jest niewłaściwym krytyka samej osoby pisarza. Zdarza się, że relacja z autorem jest trudna, że autor zachowuje się niekulturalnie, jest nieprzyjemny, a nawet nas obraża. To jednak nie powinno nas prowokować. Możemy wtedy też napisać, że autor zachował się wobec nas niezbyt miło itd. Pisanie, że pan Y to skończony osioł, który nie umie pisać nie jest na poziomie i tak naprawdę mówi więcej o autorze recenzji niż o autorze recenzowanej książki.
10. Napisałabym Ci eksplikację egalitaryzmu, ale ogarnęła mnie prokrastynacja...
Lubię bogate słownictwo w recenzjach. Nie przeszkadza mi też to specjalistyczne w opiniach o książkach na specyficzny temat. Jednak nagromadzenie wielu trudnych wyrazów w kilku zdaniach pod rząd jest dla czytelnika męczące i odstraszające, a dla recenzenta ryzykowne. Takie zlepki aż proszą się o popełnienie błędu, są bardzo sztuczne i mnie osobiście całkowicie zniechęcają, bo pewnie będę musiała sprawdzać słowo po słowie co autor miał na myśli, a niestety z dużym prawdopodobieństwem całe zdanie i tak będzie dla mnie bełkotem...
Chcesz używać trudnych słów? Nie ma problemu. Tyle, że dobrze byłoby najpierw dobrze znać ich znaczenie i wiedzieć jak je używać, w jakim kontekście.
Swoją drogą, to samo tyczy się łacińskich mądrości...
+ Wydawnictwo wysłało mi książkę do recenzji.
Muszę napisać pozytywną opinię./Na pewno oczekują pozytywnej opinii.
Nie. Naprawdę rzadko wydawnictwo piętnuje negatywną opinię książki. Z doświadczenia wiem też, że negatywna recenzja potrafi wzbudzić więcej ciekawości czytelników bloga niż kolejna pełna słodkości i śliczności.
Nie mówiąc o tym, że bloger sam ze sobą powinien porozmawiać o uczciwości i o tym, czy czytelnicy bloga będą chcieli być otaczani kołderką karmelu, obtaczani w cukrze pudrze, posypywani słodką posypką i pokryci bitą śmietaną. Szczerze mówiąc - wątpię.
Kiedy czytam słodziutką recenzję, w której bloger co pięć linijek dziękuje za możliwość recenzji, informuje jakie to wydawnictwo jest boskie i cudowne, jak to książka zmieniła jego życie (tak jak poprzednia od wydawnictwa i jeszcze wcześniejsza...) to naprawdę zamykam okno i idę poczytać analogowo. :P
Teraz Wasza kolej! Czego nienawidzicie w recenzjach? Na co macie uczulenie?
Unsplash - 1st photo by Matthew Brodeur. 2nd photo by Will Porada. 3rd photo by Carlos Quintero. 4th photo by Daniel Herron.