sobota, 29 października 2022

Byle się nie sparzyć czyli „Płoń dla mnie" Ilony Andrews


Tytuł: Płoń dla mnie

Autor: Ilona Andrews

Cykl: Ukryte dziedzictwo
Tom: 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2022
Liczba stron: 480
Tłumacz: Dominika Schimscheiner
Kategoria: Urban fantasy, Fantastyka
Ocena: 9/10

 

Zakończenie historii Kate Daniels było dla mnie trudne do zaakceptowania. Ubóstwiam urban fantasy, a to napisane przez duet Ilona Andrews było świetne - prawdziwy roller coaster wydarzeń, emocji, niesamowitych historii i obłędnego humoru. Gdy więc Fabryka Słów zdecydowała się na tłumaczenie kolejnych książek małżeństwa, przebierałam nogami ze zniecierpliwienia, ale jednocześnie czułam maleńką obawę, bo co jeśli najbardziej znany cykl to maksimum na jakie autorów było stać? 

Tak długo nosiłam się z tym wszystkim, że w końcu nastał moment, kiedy w Polsce wydany został tom numer dwa cyklu Ukrytego dziedzictwa, a ja wciąż nie znałam treści tomu numer jeden. Był najwyższy czas to zmienić.

Nevada Baylor prowadzi rodzinną firmę detektywistyczną, którą usilnie próbuje ocalić przed splajtowaniem. Sytuacja finansowa nie jest za dobra, a w dodatku Agencja Detektywistyczna Baylorów z powodu dawnych wydarzeń podlega agencji Montgomerych. Przez pięć lat agencja należąca do Magnusa Augustine Montgomery'ego nie dała Baylorom żadnego zlecenia. Niestety chcąc przerzucić odpowiedzialność Montgomery przerzuca na Nevadę sprawę, która albo ocali jej tyłek, albo okaże się katastrofą, którą panna Baylor najpewniej przypłaci życiem. Wkrótce okazuje się, że ta sprawa interesuje również jednego z najniebezpieczniejszych (jeśli nie najniebezpieczniejszego!) Magnusa - Connora Rogana nie bez powodu nazywanego szalonym. Nevada bardzo szybko przekonuje się, że Szalony Rogan jest skrajnie niebezpieczny, ale po czasie odkrywa, że również bardzo użytecznym wspólnikiem. Wkrótce okazuje się, że ta sprawa naprawdę kompletnie odmieni życie Nevady, o ile dożyje jej końca.

Przeżyłam. A mogłam zginąć, gdybym zamiast barkiem grzmotnęła dzisiaj o ścianę głową. Zamiast rozpierać się w fotelu kilka metrów od domu, mogłam teraz leżeć martwa w kostnicy, a mama identyfikowałaby moje ciało.

Pierwsze co na co muszę zwrócić uwagę to fakt, że jak to zwykle bywa z książkami tego duetu - od Płoń dla mnie nie mogłam się oderwać. Po tym poznaję najlepszą fantastykę, bo tylko taka sprawia, że potrafię pół soboty spędzić niemal dosłownie nie ruszając się z miejsca. Po prawdzie z całą pewnością tempo wydarzeń w książce też miało wpływ na moją niechęć do odchodzenia od książki.

Duet wykreował czarujący świat, nie jest może zbyt szczegółowo opisany, natomiast z całą pewnością wystarczająco aby historia podążała swoim szlakiem bez większych zastrzeżeń. Jeżeli ktoś nie jest wielbicielem przydługich opisów, to Płoń dla mnie z całą pewnością go usatysfakcjonuje. W dodatku autorzy jak zwykle poczęstowali nas sporą dawką sarkazmu, ironii i dowcipu, od którego czytelnik średnio co kilka stron parska śmiechem.

"Jestem znanym wszem wobec podpalaczem, który lubi podsmażać ludzi. Pójdź za mną, będziemy uprawiać dziki seks, podczas gdy nad głowami będą nam świstały kule policjantów próbujących rozwalić mi mózg. A kiedy się znudzę, dla uciechy zrobię sobie z ciebie barbecue." Już, już, skoczę tylko po buty. 

Moje obawy o to czy cykl o Kate Daniels nie był szczytem możliwości autorów były całkowicie uzasadnione i równie mocno nieuzasadnione. Fabularnie pierwszy tom Ukrytego dziedzictwa daje nam to co w urban fantasy najlepsze. Lawina wydarzeń porywa nas od pierwszej strony, a z każdą kolejną jest tylko lepiej. Historia detektywistycznych perypetii Nevady przynosi zarówno te bardziej, jak i te mniej zaskakujące rezultaty. Nie da się ukryć, że są wątki, które nie będą przed nami ukrywać tego co wydarzy się w przyszłości, ale moim zdaniem to książce tylko przydaje słodyczy.

Tym co w Płoń dla mnie zaskoczyło i uradowało mnie najmocniej to bohaterowie. Kto czytał Kate Daniels ten wie, że autorzy mają ogromne umiejętności w budowaniu ich w taki sposób, że czytelnik uwielbia ich od pierwszej do ostatniej strony. Tyle, że o ile tytułowa Kate Daniels była przez dłuższy czas samotniczką, o tyle Nevada Baylor ma rodzinę, którą kocha nad życie, a jako, że z nią mieszka, to autorzy wielokrotnie dają tym wątkom pole do popisu. To ciekawa zmiana, która sprawia, że chociaż istnieją podobieństwa do tamtego cyklu, to Ukryte dziedzictwo daje ogromną czytelniczą satysfakcję. Ponadto jest to fenomenalne przypomnienie, że Płoń dla mnie chociaż należy do nurtu lekkiego urban fantasy to jest już fantastyką skierowaną do starszego czytelnika, a to prawdziwa rzadkość i jeszcze większa przyjemność.

- Dziewczyna wie, co robi - stwierdził Rogan.
Pociągnęłam głośno nosem.
- Co?
- Woń szczerego komplementu z ust Szalonego Rogana. Tak unikalna i słodka. Wdycham na zapas.

Niestety, nie zaskoczę Was. Płoń dla mnie było istnym rajem dla mojego serduszka pełnego fantastyki. To świetny początek cyklu, który chociaż pod wieloma względami jest podobny do Kate Daniels, to wciąż daje nam wspaniałe tchnienie świeżości. To urban fantasy pełne energii, dowcipu, napięcia, magii i rodziny, takie od którego na twarzy nieustannie mamy uśmiech. Coś wspaniałego! Dla osób lubiących ten podgatunek najprawdopodobniej będzie to uczta, dla osób lubiących fantastykę wspaniały kąsek, natomiast osoby, które z fantastyką nie mają po drodze mogą się w tym odnaleźć, ale nie muszą. Pierwsza część Ukrytego dziedzictwa dołącza do mojej grupy najlepszych książek z tego podgatunku, do których z pewnością będę powracać!

PS Tak, książki są wydawane w dwóch wersjach okładkowych. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...