Autor: Ilona Andrews
Cykl: Ukryte dziedzictwo
Tom: 3
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2023
Liczba stron: 512
Tłumacz: Dominika Schimscheiner
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 8/10
Myślę, że każdy kto czyta ma tak, że kiedy książka należąca do wielotomowego cyklu trafia w jego gust, to oczekiwanie na kolejny tom dłuży się niemiłosiernie. Ja osobiście najmocniej odczuwam to przy mojej ukochanej fantastyce, a zwłaszcza przy urban fantasy. W przypadku tzw. wyższej fantastyki dłużej czuję nasycenie tematem, częściej obracam w głowie to co się wydarzyło i zwykle ten rok-dwa, które czekam na kolejny tom mija mi bez żalu, bo mam wręcz poczucie, że lepiej żeby autor się nadmiernie nie spieszył a dał nam godną kontynuację. Oczywiście wyjątkiem jest George R. R. Martin, który przekroczył już absolutnie wszystkie progi mojej tolerancji i chociaż uważam go za prawdopodobnie najlepszego obecnie żyjącego pisarza wysokiej fantastyki, to niedokończone opus magnum jest ostatecznie bardziej niedokończone niż opus magnum.
Inaczej jest jednak kiedy chodzi o fantastykę dla młodzieży lub urban fantasy - tam jestem niecierpliwa jak dziecko i mam kilka cykli, do których dosłownie tęsknię. Tak jest z cyklem Innych Anne Bishop, tak jest z Lockwood and CO Jonathana Strouda i dokładnie tak jest z książkami Ilony Andrews. Byłam bardzo ciekawa czy po niezwykle udanej lekturze cyklu o Kate Daniels, nazywanym zresztą najlepszym pióra małżeństwa Ilony i Andrew Gordonów, inne ich książki przypadną mi do gustu. Ostrożnie sięgnęłam po Płoń dla mnie - pierwszy tom cyklu Ukrytego dziedzictwa i... Przepadłam. Całe szczęście, że z jego lekturą poczekałam na wydanie drugiej części, bo chyba to ja zapłonęłabym z niecierpliwości. :D Biały żar dosłownie połknęłam - znałam już bohaterów, akcja się zagęściła... W efekcie, w oczekiwaniu na kilkukrotnie przesuwaną przez wydawnictwo premierę Pożogi już dosłownie przestępowałam z nogi na nogę. W końcu kiedy nadszedł dzień premiery jak wicher wpadłam na Legimi, zgrałam i cyk - wieczorem już siedziałam zaczytana.
Pożoga nie zwalnia tempa ani na chwilę. Chmury, które zbierały wokół Nevady niebezpiecznie się zagęszczają. Jeszcze nie osiadł kurz po poprzedniej sprawie, a już pojawia się kolejna i to w dodatku związana z byłą narzeczoną Szalonego Rogana. Jakby tego było mało, niewyjaśniona historia spisku nie daje o sobie zapomnieć. Wisienką na torcie jest przebiegła i niebezpieczna Viktoria Tremaine, która nie traci zainteresowania rodziną Baylorów. Nevadę i jej bliskich czeka sporo wyzwań, a większość z nich jest śmiertelnie niebezpieczna. Jednak najtrudniejsza jest decyzja co dalej, bo niektórych rzeczy nie da się zamieść pod dywan.
- Człowiek-grzyb - podsumował Rogan.
- Nie bądź złośliwy. Korzystał z jednego portalu społecznościowego.
- O?
- Z Pinterest.
- Proszę powiedz, że miał tam porno.
- Przeglądał i gromadził zdjęcia grzybów.
Trzeci tom Ukrytego dziedzictwa to prawdziwy rollercoaster. Przygody gonią przygody, a w tym wszystkim Nevada musi przemyśleć decyzję, która odmieni los całej ich rodziny. Nie było mowy, abym oderwała się od lektury przed poznaniem zakończenia Pożogi. Rzeczywistość musiała poczekać dopóki nie dowiem się jaką decyzję podjęła rodzina Baylorów. ;) Skądinąd również relacja Nevady i Viktorii Tremaine rozwinęła się w nieco zaskakujący, ale znacznie ciekawszy dla fabuły sposób. Jednak dla mnie kolejny raz najlepszą częścią tej książki jest jej dojrzałość. W ostatnich latach spędziłam sporo czasu z młodzieżową fantastyką i naprawdę ogromnie brakowało mi tego, by przemyślenia bohaterów nie kręciły się tylko wokół relacji miłosnej i ratowania świata. Nevada Baylor poświęca część swojej uwagi mężczyźnie, którego kocha oraz miastu, które potrzebuje pomocy, ale równie istotna jest dla niej rodzina - ta którą ma, i ta którą może chcieć założyć. Nie udaje, że wszystko ułoży się samo, nie liczy, że ktoś inny podejmie za nią decyzje. Jest świadoma odpowiedzialności za wiele rzeczy - od sprawy Viktorii Tremaine, przez Rogana czy ochronę rodzinnych talentów, po samą agencję. Dużo zobowiązań, wiele z nich bardziej "przyziemnych" niż wielu fantastycznych bohaterów chciałoby się przyznać. ;)
Przy okazji w tej części nie tylko wracamy do tematu rodów i Magnusów, ale poruszany jest również temat dziedziczenia, którego elementem jest badanie magii i DNA. Fascynujący pomysł, który przypomina, że świat Nevady i Szalonego Rogana ma także naukowe elementy naszego. :)
Duet Ilona Andrews kolejny raz stworzył książkę intrygującą, dowcipną i dynamiczną, napisaną tak lekko, że nie w sposób przerwać przed ostatnią stroną. Charakterni bohaterowie i ich nieustanne przygody nie pozwolą się czytelnikowi nudzić, a zakończenie i przynosi satysfakcję, i zwiększa apetyt na kolejną część. Skoro o finale mowa, to Pożoga to książka tym ciekawsza, że jednocześnie kończy trylogię, w której główną bohaterką jest Nevada Baylor, podczas gdy dla samego cyklu jest ona tomem środkowym, gdyż fabularnie historia jest kontynuowana tylko z innej perspektywy. Więc kontynuacja zaskoczy nas na wiele sposobów, ale na szczęście Pożoga to też godne zakończenie niejednego wątku więc ta zmiana nie powinna nas rozczarować.
Bez wahania mówię, że każdy wielbiciel urban fantasy oraz fantastyki z poczuciem humoru koniecznie powinien sięgnąć po Ukryte dziedzictwo. Mam wręcz wrażenie, że niektóre wątki i postacie są rozegrane znacznie lepiej niż w cyklu o Kate Daniels, a nadmiernie wyidealizowany Curran tutaj ma swoją nieco mniej doskonałą wersję, którą prawdę mówiąc polubiłam bardziej. Na początku nie sądziłam też, że wczuję się w historię sióstr Nevady i nie byłam do końca przekonana do tej zmiany perspektywy, ale po zręcznym finale nie mogę się doczekać naszego spotkania! Z niecierpliwością czekam na polskie wydanie Sapphire Flames lub może jeśli nam się poszczęści na nowelkę Diamond fire, która fabularnie powinna być czytana właśnie po Pożodze. W tej kwestii nie byłabym jednak nadmierną optymistką, bo Fabryka Słów niespecjalnie lubi wydawać takie śródhistorie.
| Płoń dla mnie | Biały żar | Pożoga |