Tytuł: Rzeczy, których nie dokończyliśmy
Autor: Rebecca Yarros
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023
Liczba stron: 544
Tłumacz: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Kategoria: Romans
Ocena: 7+/10
Po tę książkę sięgnęłam przez przypadek. Sytuacja zmusiła mnie do dłuższego oczekiwania, a byłam bez czytnika i ktoś życzliwy pożyczył mi swoją lekturę. W niecałe 3 godziny przeczytałam nieco ponad połowę, więc w domu już dzięki Legimi powróciłam do fabuły, aby dokończyć historię Scarlett, Jamesona, Constance, Georgii i Noaha.
Historia opisana w książce jest przedstawiona dwutorowo. Najpierw poznajemy Georgię, młodą kobietę, która przed chwilą przeszła przez koszmarny rozwód w świetle reflektorów. Chcąc uciec przed tą niechcianą sławą powraca do swojego dawnego domu. W wyniku splotu wydarzeń zaproponowano jej, aby wydała ostatnią książkę swojej prababci, znanej na całym świecie pisarki romansów Scarlett Stanton. Haczyk polega na tym, że książka nigdy nie została ukończona. Jednak wydawca ma na to rozwiązanie - pozostałą część dopisze niezwykle popularny pisarz literatury obyczajowej Noah Harrison. Georgii nie podoba się ten pomysł, Harrison nie zrobił na niej dobrego wrażenia, a w dodatku ma ona poważne wątpliwości co do tego czy mężczyzna rozumie z jaką historią przyjdzie mu się zmierzyć, ale wydawnictwo stawia na swoim. Współpraca prawnuczki Scarlett Stanton oraz znanego pisarza przebiega burzliwie, ale oboje są świadomi, że historia sióstr Wright oraz relacji Scarlett i przystojnego amerykańskiego pilota Jamesona Stantona w wojennej rzeczywistości jest naprawdę wyjątkowa. Czytelnicy wraz z Georgią i Noahem równolegle poznają opowieść tej trójki, ale podczas tej lektury nie w sposób nie pomyśleć, że nie każda romantyczna historia ma szczęśliwe zakończenie... A może powinna mieć?
Muszę przyznać, że jestem już nieco zmęczona motywem wielkich miłości od pierwszego wejrzenia i początkowo poczułam się jakbym czytała scenariusz słabszej wersji filmu Pearl Harbor. Jednak im dalej w fabułę, tym moje zainteresowanie rosło. Im lepiej poznawałam Scarlett, tym bardziej intrygowało mnie w jaki sposób znalazła się tam, gdzie jest w tym momencie Georgia. W historii dotyczącej teraźniejszości zaintrygowała mnie właśnie ta ostatnia, a zwłaszcza jej relacja z mamą, pełna smutku, zawiedzionych nadziei i dziecięcej wiary, że rodzic się zmienił, że tym razem... Przyznaję, to trochę łapie mnie za serce, zwłaszcza, że obserwujemy to wszystko oczami dorosłej kobiety, świadomej swojej słabości do matki i tego co je łączy. Elegancko jest nam też przedstawiona relacja Georgii i Damiana, jej narastająca świadomość zawiedzionego zaufania, poczucie wykorzystania, rozczarowanie damsko-męską miłością. Autorka opisała to z werwą, w słodko-gorzki sposób, tak żeby nie był to motyw główny, ale jednocześnie by bohaterka była w miarę spójna. Znacznie mniej wiarygodne były dla mnie rozdziały Noaha, które moim zdaniem brzmiały bardzo kobieco (skądinąd gdzieś w moim ebooku była literówka zmieniająca końcówkę na damską), raczej emocjonalnie i nieco za słodko. Noah jest idealny - ma wady, ale jest ich świadomy, kocha rodzinę, jest czarujący, szarmancki, męski, doskonale przystojny, zabawny, oddany, ma zainteresowania, odnosi sukcesy... Trudno nie złapać się za głowę. Jameson przynajmniej przejawiał brawurę w swojej pracy.
Nadzieja to miecz obosieczny, bo pomagała jej oddychać,
ale mogła również opóźniać to, co nieuniknione.
Jednak
Rzeczy, których nie dokończyliśmy opierające się o kilka miłosnych wątków, jest zbudowane niezwykle zręcznie, realistycznie i w zasadadzie satysfakcjonująco. Zakończenie tej książki jest chyba najlepszą jej częścią, taką, na którą faktycznie warto czekać. Jak to zwykle w romansach bywa, fragmenty miłosne są arcyprzewidywalne, ale jedna z historii, w pewnym sensie też miłosnych, bardzo mnie zaskoczyła. Prawdę mówiąc zaskakujący element w romansie jest dla mnie podwójnym zaskoczeniem i już samo to moim zdaniem zasługuje na uwagę. Jestem także pod wrażeniem jak realistycznie jest przedstawiona przeszłość - nie jako wielka historia, wojna, tylko jako coś co dla tych ludzi było codziennością, w której musieli nauczyć się funkcjonować. To, że istnieje tylko tu i teraz oraz to co odległe "po wojnie".
Wątki romantyczne nie są moim zdaniem zbyt ciekawe, tutaj niemal wszystko jest zrozumiałe od pierwszej chwili. Natomiast, jak na romans, całkiem imponująca jest budowa postaci. Nadal utrzymuję, że "męska" część dialogów nie do końca mnie przekonuje, więc akurat samo przedstawienie Jamesona i Noaha, niekoniecznie mnie urzeka. Natomiast Scarlett i Georgia? To zostało wyjątkowo przemyślane, zwłaszcza, że rozmawiamy o romansie. W tej książce przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Nie będę oszukiwać, przeszłość ostatecznie poruszyła we mnie wrażliwe struny, chociaż trudno się czyta piękną historię, która jak nam się wydaje wiemy jak się kończy. Moim zdaniem najlepiej poziom książki oddaje jedna z kluczowych scen dla postaci Jamesona, która została napisana... Z klasą. Sądziłam, że będzie rozdzierająco dramatyczna, tymczasem pani Yarros bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła rozpisując ją moim zdaniem realistycznie, z pominięciem teatralności, na którą decyduje się bardzo wiele pisarek i pisarzy romansów. Natomiast żeby nie popaść w zachwyty dodam, że przewracam już oczami jak czytam sceny erotyczne, w których jest o podwijaniu palców u stóp albo kiedy ktoś znowu rozpada się na tysiąc kawałków (czy to trauma po Sarze J. Maas? ;D), a z tym się w tekście także spotykamy.
Pocałował ją powoli, dokładnie, jakby nie był wcale spóźniony. Jakby nie miał zaraz polecieć do boju albo eskortować bombowce podczas nalotu. Pocałował ją, jakby miał to powtórzyć jeszcze tysiąc razy, jakby w ogóle nie martwił się, że to może być ich ostatnia wspólna chwila.
Oczywiście romans jak to romans oferuje nam wiele scen pełnych szybko bijących serc zagłuszających myśli, scen erotycznych oraz arcyromantycznych kwestii wypowiadanych przez bohaterów jak "Czy chcesz mnie pocałować? Bardziej niż zaczerpnąć kolejnego tchu. ", ale z tym trzeba się liczyć biorąc do ręki książkę tego gatunku. ;) Czy to mnie rozczula? Tylko czasami, bo niektóre momenty były już naprawdę mocno przesłodzone. Za to scen erotycznych nie było wiele i były napisane w dosyć lekki sposób, z pewnością nie stanowiły czytelniczej przeszkody.
Sama jestem zaskoczona, ale Rzeczy, których nie dokończyliśmy faktycznie mnie poruszyło. Ta książka ma w sobie to coś, co sprawia, że nie jest to romans jeden z wielu. Historia w klimacie Pearl Harbour, pisarz kończący książkę ukochanej babci (a właściwie prababci bo mamy Scarlett, której synem jej William, którego córką jest Ava, której córką jest Georgia - to akurat momentami było jakoś tak niezręcznie rozpisane), zawiedzione nadzieje... I dwie siostry, które obiecały sobie razem przetrwać wojnę. Nie jest to kolejny rozkoszny i kompletnie oderwany od rzeczywistości romansik, pojawia się sporo bardziej gorzkich momentów czy realistycznych opisów, i to sprawia, że pomimo wielkich miłości, które są jak "jedno z tych fatalnych uderzeń pioruna", czuję satysfakcję, że tę książkę przeczytałam. Taki jest świat, pełen nadziei i miłości, niewolny od rozczarowań i straty. Myślę, że skoro ja jestem zadowolona z lektury, to osoby lubiące romanse mogą być naprawdę zachwycone! ;)