sobota, 24 października 2020

Niezwykły świat artystek z wysp czyli „Herbata szczęścia" i „Córka szklarki" Agnieszki Grzelak


Tytuły: Herbata szczęścia, Córka szklarki


Autor: Agnieszka Grzelak

Cykl: Blask Corredo
Tomy: 1, 2
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2008
Liczba stron: 312, 271
Kategoria: Fantastyka, fantasy, literatura dziecięca i młodzieżowa, literatura rodzinna
Ocena: 7/10

 

 

Za każdym razem kiedy myślę, że literatura już mnie nie zaskoczy, dzieje się coś fantastycznego!

Herbata szczęścia i Córka szklarki to dwie pierwsze części pięciotomowego cyklu autorstwa Agnieszki Grzelak. Nie jest to żadna nowość bowiem od wydania pierwszego tomu minęło ponad 12 lat, ale szczęśliwie dla nas, literatura rzadko się starzeje. ;) Blask Corredo zaczęłam z polecenia mojej przyjaciółki (jakby na to nie patrzeć sponsorki tego wpisu) i przyznam szczerze, że od pierwszej strony cykl mnie wciągnął. 

W Herbacie szczęścia poznajemy Szklarkę, artystkę, której malunki na szkle są absolutnie wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Kobieta ma dużo zamówień i żyje dostatnie ze swoją służką Werką, czasami wspominając pewnego wyjątkowego mężczyznę, który wkrótce się ożeni z inną kobietą. Z rutyny wybija ją zamówienie na obraz na szkle tajemniczo brzmiącej herbaty szczęścia. Początkowo Szklarka podejrzewa, że herbata szczęścia to ludowa nazwa jakiegoś powszechnie znanego zioła, ale wkrótce okazuje się, że żadne źródła o niej nie wspominają. Zdeterminowana kobieta w poszukiwaniu informacji decyduje się powrócić do ostatniego miejsca, w którym chciałaby się znaleźć - na Wyspę sierot gdzie się wychowała. Od tego momentu historia nabiera tempa i prowadzi nas w niezwykłe miejsca. Równolegle śledzimy przygody mężczyzny, który aby uciec przed zaaranżowanym małżeństwem wybiera się w szaloną podróż na tajemniczą wyspę Nut. Od dawna już wie, że kobiety, która została mu wybrana, nie tylko nie kocha, ale nawet nie lubi. Za to poznał kogoś kto jest dla niego wyjątkowy, inspirujący, ale jednocześnie niedostępny...

Podziwiam pomysłowość pani Grzelak, wiele pomysłów ogromnie mi się spodobało i nadało tej dziecięcej fantastyce całkiem świeżego rysu. Wspaniały był zamysł samej Wyspy sierot, kształcenia artystek-sierot tak by miały unikalne umiejętności, stały się samodzielne i samowystarczalne, za cenę płacenia podatków na Wyspę i niezakładania rodziny. Bardzo podobała mi się postać Szklarki, kobiety doskonale ilustrującej nauki Wyspy i rodzące się przez nie wątpliwości. Agnieszka Grzelak miała też świetnie przemyślaną rzeczywistość - od miejsc, w których mieszkali jej bohaterowie, przez wszystkie Wyspy, po świat Corredów czy Avenidów - trzeba przyznać, że wiele jej pomysłów było bardzo intrygujących, atrakcyjnych i tworzących fenomenalną atmosferę.

Jednak pomimo wielu niezwykłych wątków i bardzo interesujących pomysłów, nie wszystko w Herbacie szczęścia, ale przede wszystkim w Córce szklarki, mnie do siebie przekonało. Naprzemiennie z zaskakującymi zwrotami akcji częstowano nas skrajnie przewidywalnymi, sztampowymi rozwiązaniami. Również bohaterowie mieli ogromny potencjał, ale część z nich gdzieś po drodze pogubiła te wszystkie wspaniałe właściwości stając się niesamowicie papierowymi bohaterami. Niezwykle irytowała mnie też Mori - początkowo podobała mi się jej nieprzeciętność, ale po pewnym czasie popadliśmy w grubą przesadę, bo czegoż to dziecko nie umie?! To było naprawdę bardzo przytłaczające i dla mnie to właśnie Mori była najsłabszą stroną Córki szklarki, co jest o tyle niefortunne, że jakby na to nie patrzeć, była ona główną bohaterką tej książki. 

Moglibyście zapytać co mnie tak zaskoczyło. Już to tłumaczę. Blask Corredo sprawił, że drugi raz w życiu trafiłam na książki, które śmiało nazwałabym nie literaturą dziecięcą, a literaturą rodzinną - matki i córki. Pomiędzy różnymi ciekawymi wątkami, na czele jest temat kobiecej relacji - przyjaciółek, nauczycielek, opiekunek i przede wszystkim relacja matki z córką. Pani Grzelak fenomenalnie przedstawia wszystkie blaski i cienie tych życiowych ról, muszę przyznać, że taką głębię spojrzenia czyta się bardzo rzadko. Pod tym względem twórczość autorki jest naprawdę nieprzeciętna, pozwala poznać obie strony, zarówno spojrzenie córki jak i matki, radość i trudność bycia opiekunem, a wszystko to jest przedstawione w ciekawy i zrozumiały sposób.

Nie spodziewałam się, że aż tak mnie ta książka zaskoczy. Pomimo kilku wad i niewątpliwie problematycznego wieku (muszę przyznać, że podczas lektury czułam, że jestem na tę książkę jednocześnie za stara i za młoda, bo ani nie jestem już dzieckiem, ani póki co, nie mam dzieci) z przyjemnością polecam Wam ten cykl, a sama będę polować na kolejne trzy tomy. 

Wiecie co jeszcze jest ciekawe? Jakiś czas temu na mojej wirtualnej półce stanęła książka Niemożliwy manuskrypt. Skusiła mnie opisem i zdecydowałam, że chciałabym z nią spróbować. Pisząc tę recenzję zauważyłam, że to książki tej samej autorki! Ciekawy zbieg okoliczności, zobaczymy czy Niemożliwy manuskrypt zaintryguje mnie tak jak Blask Corredo.

PS Herbata szczęścia była wydana ponad 12 lat temu. Z jednej strony to długo, z drugiej nie aż tak bardzo. Jako głos w dyskusji pozostawiam informacje, że książka ma 312 stron i kosztuje 26zł, a na okładce są zamieszczone opinie nastolatek. Nie mniej pod rozwagę pozostawiam okładki, które pozostawiają sporo do życzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o spójność. Oto widoczne zmiany w książkowym świecie, nie sądzicie?


| Herbata szczęścia | Córka szklarki | Ścieżki Avenidów | Tajemnice Skyle | Szkoła LaOry |

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...