Strony

niedziela, 3 stycznia 2021

Wielkie podsumowanie roku 2020

Przygotowywałam ten post od ponad tygodnia i muszę przyznać, że przybrał on nieziemskie wymiary! Dlatego jeśli macie czas i chęć to zapraszam do lektury całości zawierającej moje osobiste podsumowanie tego roku, ale jeżeli wolelibyście skupić się na podsumowaniu kulturalnym to śmiało przesuńcie treść do Części blogowej!


Część prywatna

Rok 2020 był niezwykły. Pamiętam jak często w pierwszej połowie roku słyszałam "to niemożliwe by...", a potem autorzy tych słów zbierali szczękę z podłogi. Mijający rok udowodnił nam, że nie ma rzeczy niemożliwych i do niczego nie należy się przyzwyczajać. Uświadomił nam także, że świat może być równie piękny co niebezpieczny. Z jednej strony doceniliśmy siłę nauki, ale jednocześnie na tapetę powrócił pseudonaukowy bełkot. Raz dzieliliśmy się, a innym razem kupowaliśmy znacząco ponad potrzeby. Przyroda mogła odżyć przez wstrzymanie lotów, lockdown, przerwanie wakacji i wycieczek, a jednocześnie chyba od dawna nie wygenerowaliśmy tyle śmieci i to tych plastikowych, a jednorazowe maseczki i rękawiczki są wszędzie. Taki to rok przeciwieństw i skrajności. 

Poprzedni rok dawał mi momentami w kość. Muszę Wam się jednak przyznać, że to wcale nie był najgorszy rok w moim życiu. Powiem więcej - w 2020 miałam sporo szczęścia. Rok 2018 nieźle mnie skopał, ale 2019 przeszedł samego siebie. Pamiętam, że 31 grudnia 2019 ledwie siedziałam z bólu z kieliszkiem szampana w dłoni i pomyślałam "no dobra, śmiało 2020, pokaż co tam masz. 2019 dał czadu i kolejny rok raczej mnie nie zaskoczy". Byłam trochę głupia, bo nowe dziesięciolecie najwyraźniej załadowało nową partię naboi. Jednak cokolwiek by nie mówić, nadejście pandemii wiele zmieniło i jeszcze więcej odsłoniło, ale nie poturbowało mnie tak bardzo. Miałam stałą pracę i stałą pensję, tylko przez chwilę obawiałam się perturbacji z samymi wypłatami (tak to jest na garnuszku państwa), ale bardzo szybko okazało się, że nie ma żadnych problemów. W 2020 byłam mniej więcej zdrowa - przechorowałam cały styczeń i cały marzec, po czym resztę roku miałam już tylko drobiazgi. Nasza umowa najmu była podpisana do końca 2021, coś mnie w 2019 tknęło żeby się uprzeć i podpisać na dwa lata. Mój partner okazał się partnerem na znacznie głębszym poziomie niż sądziłam, po pewnym czasie współpracowaliśmy na naszym małym metrażu jak doskonale naoliwiona maszyna. Nie mówię, że obyło się bez spięć, ale sytuacja była bez precedensu, a my wynajmując to mieszkanie ani przez chwilę nie braliśmy pod uwagę pracy zdalnej, która w tamtym czasie nie była nawet opcją. Dlatego uważam, że poradziliśmy sobie świetnie. Moi bliscy byli wspaniali, myślę, że mieliśmy lepszy kontakt niż w ostatnich latach. Przyjaciele także pokazali, że pandemia czy nie, jak chcesz spędzić razem czas to na pewno się to uda. Co prawda wszyscy obiecywali mnóstwo wolnego czasu, ale ja byłam zarobiona po uszy, po części przejęłam też obowiązki innych osób, które musiały zająć się dziećmi.

Ten rok pokazał mi jak dobrzy, ale też jak zawodni są ludzie. To nie 2020 mnie zawodził, a ludzie. To może nieco smutna konkluzja, wiem. Bardzo wiele osób dookoła mnie stanęło na wysokości zadania, a nawet wyżej! Jednak spora liczba osób w tym roku po prostu mnie zawiodła. Ktoś mi powiedział, że to chyba nic dziwnego, bo kryzysy są momentem, kiedy z ludzi wychodzi najlepsze i najgorsze. Muszę przyznać mu rację, 2020 pokazał mi to bardzo wyraźnie.

Mijający rok to zmiany w systemie mojej pracy - zdecydowanie na lepsze! Również możliwość uczestnictwa w zajęciach zdalnie oceniam ogromnie na plus. Za to jednak straciłam możliwość uczestnictwa w konferencjach (w planach były Włochy i Hiszpania...), anulowano także konferencję i szkołę letnią, które współorganizowałam. Ogromnie mi oczywiście tych spotkań szkoda, ale to cena, którą poniosło wielu z nas, niewygórowana, bo nie straciłam przez to pracy ani nawet nie obniżono mi pensji, a niestety nieunikniona.

W moim prywatnym życiu było raz lepiej, raz gorzej. Do sierpnia miałam dobrą passę, okres od końca sierpnia do listopada nawet słabo pamiętam, ale to chyba dobrze. Bardzo bolesny był pandemiczny pogrzeb mojej babci. Niestety wielu moich znajomych straciło w pandemii swoich bliskich, najczęściej dziadków - smutny, ale prawdziwy dowód byśmy spieszyli się kochać ludzi, bo szybko i często niespodziewanie odchodzą. Okazało się, że potrafimy być wobec siebie mili, podzielić się drożdżami czy bułką, stało się jasne, że z papieru toaletowego można się śmiać, ale trzeba go mieć i to z zapasem. Dowiedzieliśmy się jak wiele można robić w domu, ale również jak wiele rzeczy można przenieść do sieci - bywałam na spotkaniach autorskich (na które nigdy nie udawało mi się dotrzeć stacjonarnie), uczestniczyłam w szkoleniach i webinariach (również w USA!), oglądałam zdalnie balet (przepiękny!) i operę (tu odrobinę zabrakło mojemu domowemu sprzętowi audio), wreszcie zaczęłam przygodę z podcastami, słuchałam nawet czytania książek... Wydarzyło się wiele niesamowitych i nowych rzeczy!  Rzecz jasna z jednej strony można powiedzieć, że teatr w domu, a teatr w teatrze to różne rzeczy i oczywiście jest to prawda, z drugiej od pewnego czasu nie za bardzo było mnie na takie rozrywki lokalnie stać, więc to była dla mnie niepowtarzalna szansa uczestnictwa. 

Jako para mieliśmy czas dla siebie - wspólne filmy, seriale, wspólne czytanie książek, planszówki, dyskusje... Dobrze to wspominam i nie żałuję tego "przymusowego" czasu razem. Przemyślałam swoje życie i zainwestowałam w coś nowego, rozwijającego dla siebie, chociaż okazało się, że druga połowa roku była dla mnie mniej litościwa niż pierwsza i wolnego czasu po prostu nie było. To nic, nie martwię się, a w nowym roku chcę do moich pomysłów powrócić. Przepadł nam także wyjazd na Islandię, co ogromnie nas smuci, bo póki co nie będzie kolejnej możliwości by go zrealizować, ale znowu - wiele osób straciło znacznie więcej.

Chociaż z taką ulgą przyjęliśmy koniec 2020 to według mnie 2021 również będzie wymagającym rokiem. Nasze wielkie oczekiwania co do działania szczepienia (którego przyjęcia na ten moment odmawia ogromna liczba Polaków), odbudowy gospodarki (wiele firm nie będzie już miało z czego się odbudowywać), niższych cen (czy widzieliście zaplanowane na ten rok podatki albo stopy procentowe?), niesamowitych zmian w naszym trybie życia (wielkie wakacje, kursy, kolonie, powrót do stacjonarnego trybu szkoły/pracy) i tak mogłabym wymieniać długo, wydają się nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością. Dlatego osobiście uważam, że to będzie rok pracy i niestety finansowego zaciskania pasa, ale rozumiem, że dla wielu jest to kwestia nadziei. Nie mam wielkich oczekiwań co do 2021, ale może to kwestia tego, że chociaż 2020 był i dla mnie trudny, to również pouczający. Zawodowo ten rok będzie dla mnie kluczowy, więc zapowiada się rok ciężkiej pracy. Oby owocnej.

Mam nadzieję, że również dla Was to będzie dobry rok, z całego serca tego Wam życzę. Żeby pewne plany z zeszłego roku wydarzyły się w tym, żeby po chmurnym 2020 przyszedł bardziej słoneczny 2021, bo wiem, że wielu z Was ten rok potężnie dał w kość. Wysyłam do Was dobre życzenia i pozytywną energię!


Część blogowa

Wróćmy jednak do podsumowania książkowego. Nie przeczytałam w tym roku więcej książek. Wbrew zapowiedziom nie miałam za dużo wolnego czasu. 2020 kończę z przeczytanymi 70 książkami. To najmniej od kilku lat, ale jednocześnie powiem Wam szczerze, że pod względem jakości czytanych przeze mnie lektur to był szalenie satysfakcjonujący okres. Właściwie każda w tym roku przeczytana książka była wartościowa. Udało mi się spędzić czas z klasyką (jak chociażby Dekameronem, Niebezpiecznymi związkami czy Małymi kobietkami), dokończyć kilka cykli (Kroniki Jaaru, Okrutnego księcia, Nieodgadnionego, Cztery płatki śniegu, Mroczne materie), przeczytać kilka wymarzonych książek dzięki życzliwości księgarni Gandalf.pl (Dywan wschodni, Edycja tekstów czy Storytelling danych). Wiele w tym roku było współprac, być może nawet zbyt wiele, bo tempo czasami było trochę zabójcze, ale dało mi to szansę przeczytania naprawdę bardzo różnorodnych i naprawdę genialnych książek.

Jak co roku czytałam różne gatunki - finalnie jak co roku najwięcej było fantastyki i tej dla dorosłych, i tej dla młodzieży i było to 29 pozycji. Drugie miejsce w tym roku niespodziewanie zajęła literatura popularnonaukowa - 10 książek. Następne były literatura dziecięca (9 pozycji) i ex aequo literatura faktu i literatura piękna, obie po 6 książek. O dziwo w tym roku na końcu stawki były thrillery/kryminały, literatura obyczajowa i poezja. 

Najkrótsza przeczytana przeze mnie książka to Jestem dzieckiem książek Olivera Jeffersa (40 stron), a najdłuższe są dwie - o jednej jeszcze w tym roku wspomnieć nie mogę, a drugą jest Dekameron Giovanniego Boccacciego (838 stron), także jak widzicie spory rozstrzał.

Udało mi się obejrzeć naście seriali, z czego w przypadku niektórych było to kilka sezonów. Ogromną większość z nich oceniam bardzo pozytywnie! Nie był to może rok filmów, ale wszystkie obejrzane, których było pewnie ze 20-30 było naprawdę super. W kinie byłam 5 razy - 4 filmy przed pandemią (finał trzeciej trylogii Gwiezdnych Wojen, Na noże, Małe kobietki i Dżentelmeni) oraz 1 we wrześniu (Mulan). Żałuję, że nie widziałam Emmy, na którą się czaiłam, nie zdążyłam też zobaczyć Jojo Rabbit, Gorącego tematu i Judy ale to nic - prędzej czy później nadarzy się okazja by te filmy obejrzeć.

Dzięki temu bogatemu serialowemu okresowi w 2020 udało mi się ożywić dział filmy i seriale, powstała też nowa zakładka dotycząca postów wokół kultury - był post o kwarantannie, który spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem, opowiedziałam Wam o tym dlaczego czytam, jak radzić sobie z czytelniczą niemocą, kilka słów o księgarniach i o tym jak poradziły sobie z dostawą książek w pandemii, o tym czy warto kupić czytnik i na sam koniec coś na wesoło czyli mój dzień w książkach. Sporo się działo i jestem z tego bardzo, bardzo zadowolona.

W tym roku powstały dwa nowe cykle - pierwszy to Książkowe pokusy, czyli o książkach, które chcę przeczytać, a drugi to Serialowe okruszki czyli kilka słów o serialach, które już obejrzałam - oba przyjęliście bardzo ciepło, zwłaszcza Serialowe okruszki, więc zamierzam je kontynuować. Kolejny rok pojawiał się także cytat tygodnia, a sierpniowy okres wierszowy wzbudził w Was mnóstwo bardzo ciepłych uczuć, za co bardzo dziękuję!

Jakie mam czytelnicze plany na przyszły rok? Trochę zmniejszyć liczbę egzemplarzy recenzenckich, bo pandemia sprawiła, że bardzo często wszystkie książki przychodziły w jednym momencie, a czas na recenzję nie był długi. W efekcie momentami czułam frustrację, bo czytałam świetne książki, ale na czas, a to trochę odbierało mi radość i kilka razy po takim intensywnym okresie łapała mnie czytelnicza niemoc. Chciałabym w 2021 powrócić do pomysłu czytania rzeczy, które już na półce mam oraz dokańczania pozaczynanych książek - to są dwie rzeczy, które w mijającym roku mi nie wyszły. Kolejnym planem jest to by przeczytać trochę więcej kryminałów i obyczajówek, bo wciąż jest wielu autorów, których bardzo chciałabym poznać. Nie chcę zmniejszać liczby książek z fantastyki, ale może uda się do nich włączyć więcej klasyki, bo w tym roku to nie wyszło. 

W 2020 roku fantastycznie wybierałam pozycje z literatury faktu i literatury pięknej, co w dużym stopniu zawdzięczam moim Twitterowym kolegom i koleżankom, którzy mają naprawdę doskonały gust, nie boją się ani chwalić, ani krytykować i szczerze jestem nimi zachwycona! Założenie konta na Twitterze okazało się strzałem w 10 - krótkie przekazy, świeże informacje, wspaniałe czytelnicze towarzystwo, coś wspaniałego, dlatego nie zamierzam tego przerywać. Zaniedbałam natomiast Facebooka - na przemian przychodziły czasy wzmożonej aktywności przeplatane całkowitą ciszą. To moja największa blogowa porażka tego roku. Inna sprawa, że niestety po części jest temu winna moja niechęć do dania facebookowi (i twitterowi) praw do moich zdjęć na telefonie, co skutkuje tym, że udostępniam zdjęcia wyłącznie przez komputer, a często brakowało mi na to siły. Szkoda wielka, ale co zrobić.

To kolejny rok kiedy uwielbiam naszą blogosferę. Jest tu wielu cudownych ludzi, których chciałabym chwalić bez końca. Wiem, że Wy wiecie, że to o Was chodzi więc po prostu gromadnie powiem - DZIĘKUJĘ, ŻE PISZECIE. Uwielbiam do Was zaglądać, prowadzić dyskusje a nawet się nie zgadzać i bardzo cenię to, że dalej tworzycie swoje miejsca w sieci. 

Na koniec najważniejsze - dziękuję każdemu z Was, za to, że jesteście. Nie musieliście, a byliście i nieodmiennie sprawia mi to gigantyczną frajdę. Pisanie o kulturze uwielbiam, wciąż mam mnóstwo pomysłów i ogromnie dużo do powiedzenia (możliwe, że nawet za dużo!!!). :D 

Zapraszam rzecz jasna do obserwowania mnie na Twitterze (@w_sercu_ksiazki), na Facebooku (wsercuksiazki), na lubimy czytać (Martuszka) oraz na Goodreads gdzie coraz poważniej rozważam by również wstawiać recenzje.  

Teraz krótko o najlepszych przeczytanych przeze mnie książkach w tym roku. Naprawdę nie było mi łatwo wybrać, bo to był rok pełen fenomenalnych książek. Dlatego z góry przepraszam Was, że będzie ich tak dużo!

TOP 5 fantastyki (jedyna kategoria, którą wyodrębniam)

- Papierowy mag, Charlie N. Holmberg

Godny początek cyklu, który mnie osobiście przyniósł wyczekiwane orzeźwienie. Ostatnio czułam już lekki przesyt elfami, fae i zmiennokształtymi, dlatego z radością przywitałam coś nowego! Książka Charlie N. Holmberg jest inaczej zbudowana, z mniej sztampowymi bohaterami, ciekawą fabułą. W końcu więcej historii, a mniej przemocy. Drugi tom był odrobinę mniej satysfakcjonujący, ale mam przeczucie, że sama historia bez problemu się obroni kiedy zostanie wydana całość!

- Ręka na ścianie, Maureen Johnson

Fantastyczne zakończenie cyklu! Od pierwszego tomu uległam czarowi Nieodgadnionemu i do samego końca Maureen Johnson utrzymała naprawdę świetny poziom! Zagadki, bohaterowie, pomysł na historię, jej wykonanie... Jestem bardzo zadowolona z tej lektury!

- Atlas legend, Paweł Zych

Legendy to inne oblicze fantastyki, nieco bardziej klasyczne, a zarazem rzadsze. Tym cenniejszy jest fakt, że w tym wydaniu otrzymujemy doskonałe, inspirujące do podróży i bardzo intrygujące historie. Czy wspominałam, że pierwsza część Atlasu legend oprócz świetnych historii jest też przepięknie wydany? :D

- Wśród gwiazd, Brandon Sanderson

Mój zachwyt Brandonem Sandersonem nie maleje. Jego romans z młodzieżową space operą wypada nieziemsko, więc w tym roku naprawdę muszę w końcu sięgnąć po Drogę królów! Wierzę, że inny cykl autora pozwoli mi go lepiej poznać, a biorąc pod uwagę to co mi dał jak dotychczas, mam przeczucie, że zostanę wielbicielką na zawsze! 

 

- Królowa niczego i Zagubione siostry, Holly Black

Szczerze powiem, że po cyklu od Holly Black nie oczekiwałam wiele. Naprawdę sądziłam, że dostanę mieszankę Sary J. Maas i Veroniki Roth, ale autorka postanowiła mnie naprawdę świetnie zaskoczyć. Jestem pod sporym wrażeniem tego cyklu, który był naprawdę odświeżający i nie mogę się doczekać kolejnych książkowych spotkań z autorką!


TOP 7 poza fantastyczny!

- Dżentelmen w Moskwie, Amor Towles

Książka, z którą zaczęłam 2020 i już wtedy wiedziałam, że znajdzie się ona w tym podsumowaniu. Wielowymiarowa historia, piękna, pobudzająca ciekawość, ciepła, wymagająca, unikatowa. Bezbłędna! Gorąco polecam!

 

- Co nas (nie) zabije, Jennifer Wright

Napisana lekko, z poczuciem humoru, ciekawie, a zarazem bardzo merytorycznie historia epidemii tego świata. Los chciał, że otrzymałam ją do recenzji kiedy rozpoczął się nasz pierwszy lockdown. Obawiałam się czy nie będzie zbyt ciężka, ale... Było zupełnie inaczej. Okazała się odtrutką, światełkiem w tunelu i czymś co pozwoliło mi nabrać lepszej, pełniejszej perspektywy na zaistniałą sytuację. Naprawdę zaskakująca, świetna pozycja, która powstała PRZED pandemią.

 

- Statystycznie rzecz biorąc, Janina Bąk

Jeśli miałabym polecić w tym roku jedną książkę popularnonaukową to byłoby to właśnie Statystycznie rzecz biorąc. Te wszystkie szczegóły techniczne ankiet, szokujące wyniki amerykańskich naukowców, sondaży, wykresów, przedstawianych nam w telewizji słupków, o których wiemy, że istnieją, ale nie mamy zielonego pojęcia jak działają, po tej lekturze stają się jasne jak słońce! Janina Bąk to mistrzyni w tej dziedzinie, a jednocześnie statystyk, który mówi po ludzku! Dlatego koniecznie należy korzystać z tej podanej na talerzu wiedzy!

 

- Koniec i początek, Wisława Szymborska

Tak naprawdę to jest książka, którą czytałam kilka razy i to nie tylko w tym roku, ale w 2020 udało mi się napisać jej recenzję, z której jestem bardzo zadowolona. Wiersze Wisławy Szymborskiej od dawna trafiają prosto w moje serce i dla mnie są arcydziełem poezji! 

 

- Wojna o szczepionki, Brian Deer

Rok 2020 to były nieustające dyskusje o szczepionkach. Zresztą pierwsze dni 2021 już za nami, a szczepionki wciąż nie schodzą z pierwszych stron serwisów informacyjnych. Prawda jest jednak taka, że już od kilku lat ten temat przewija się na salonach, a obecna sytuacja jest tego kwintesencją. Wojna o szczepionki to książka poruszająca temat najważniejszej dla antyszczepionkowców publikacji - wydanego w The Lancet artykułu Andrew Wakefielda dotyczącego poszczepiennego autyzmu. Brian Deer wykonał kawał fantastycznej roboty, a to co nam przedstawia w Wojnie o szczepionki poruszyło mnie naprawdę dogłębnie. Polecam po stokroć!

 

- Była sobie rzeka, Diane Setterfield

Po wspaniałym Dżentelmenie w Moskwie moje oczekiwania co do wrażeń z lektury literatury pięknej były bardzo wysokie. Była sobie rzeka okazała się książką nieprzeciętną, której mroczny i niespieszny nurt porwał mnie przynosząc bardzo dużo czytelniczej radości. To pięknie napisana książka, przemyślana fabuła, naprawdę głębocy bohaterowie. Zdecydowanie jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku!


- Storytelling danych, Cole Nussbaumer Knaflic

Bardzo dobrze radzę sobie z generowaniem kolejnych wyników moich analiz, ale byłam spragniona książki wydanej po polsku, która nauczyłaby mnie jak przedstawiać moje doskonałe efekty pracy w taki sposób, żeby to było zrozumiałe, przyjemne, ciekawe. Storytelling danych był doskonałą pozycją na początek, dał mi dokładnie to na co liczyłam - wiedzę przedstawioną w BARDZO przystępny sposób. Cole Nussbaumer Knaflic podarowała nam książkę, którą powinien przeczytać każdy zawodowo przedstawiający swoje wyniki! 



Chciałabym też kilka książek wyróżnić - czułe, pełne przyjaźni, miłości i oddania Małe kobietki Louisy May Alcott, przepiękną pradawną poezję czyli Dywan wschodni układany przez Antoniego Langego, klasykę literatury, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła - Dekameron Giovanniego Boccacciego, pełen ciekawostek i obłędnie wydany Atlas nieba Edwarda Brooke-Hitchinga oraz przynoszące niesamowite ilości inspiracji 3 tomy Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek! Wszystkie te książki od dawna chciałam przeczytać i nieskromnie powiem, że miałam rację wyczekując tej lektury! 

To już koniec tego długiego podsumowania, ale co jak co, 2020 zasłużył na szersze rozliczenie. Powiedzcie mi teraz jak Wasz 2020? Był paskudny czy tak jak u mnie nie było tak źle? Udało Wam się spędzić ten rok z kulturą? ;) Ściskam Was bardzo, bardzo, bardzo mocno, dziękuję Wam za ten wspólny 2020 i powiem Wam szczerze, że nie mogę się doczekać kolejnego blogowego roku, bo czuję, że będzie super!