Autor: Siri Pettersen
Seria: Krucze pierścienie
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2016
Liczba stron: 648
Tłumacz: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Kategoria: Fantastyka
Ocena: 8/10
Dziecko Odyna to fenomenalna mieszanka fantastyki z mitologią
nordycką!
Dojrzałam Dziecko
Odyna na imprezie i już wiedziałam, że przepadnę. Miałam rację. Siri Pettersen
sięga do zakamarków nordyckiego folkloru i tworzy mroczny świat Ym, rządzony przez Radę
pod wodzą Widzącego, którego ludzie nie są ani
częścią, ani nawet mile widzianym gościem. Mieszkańcy Ym są silni, posiadają piękne długie ogony i
mogą korzystać z Evny - naturalnej magii. Wśród nich, w jednej z krain Ym, wraz
z ojcem mieszka bezogoniasta Hirka, która już niedługo będzie musiała stawić
się na Rytuale – uroczystości podczas której młodzi mieszkańcy otrzymują
błogosławieństwo Widzącego, a jeśli wystarczająco mocno wyczuwają Evnę mogą
także zostać przyjęci do specjalnych szkół. Ale co się stanie jeśli na Rytuale pojawi się ktoś, kogo mieszkańcy Ym obawiają się najbardziej?
W książce zetkniemy się z wątkiem wykluczenia i wyśmiewania,
samotności i ogromnej niepewności. Spotykamy się także z bezradnością, frustracją,
sprzeciwem wobec oczekiwań rodziny, ale też z ogromnymi ambicjami. Ogromny plus książki – nie
wszystko jest czarne i białe. W fantastyce autorzy często popadają w przesadę i
tworzą typową walkę dobra ze złem. To się sprawdza w klasyce, a i tam nie jest
krystalicznie. W nowoczesnej fantastyce taki podział w 99% po prostu drażni.
Jako czytelniczka nie bawię się dobrze przy fabule: on zły ona dobra i są trzy
rozwiązania – on ginie, ona ginie lub on i ona mają ze sobą romans. Nuda. Siri Pettersen
postawiła na brak nudy i wyszło jej to świetnie. Nie ma postaci tylko złych i
tylko dobrych, są postacie, które się zmieniają, są ludzie podejmujący trudne
decyzje, są tacy, którzy wydają się inni niż są naprawdę. Wszyscy ogoniaści
prócz krwistowłosej Hirki. A nad nimi fruwają kruki, które Evnę mają we
krwi.
(..)nikt nie daje, nie
biorąc dwa razy tyle w zamian.
Ym jest światem spójnym i ja się w nim znajduję, choć niekiedy
nie do końca zgadzały mi się odległości i nie do końca czytelna jest dla mnie
„mapa”. Nordyckie nawiązania do korzeni – świetne, autorka nie przesadza
z ich ilością, a jednocześnie płynnie wplata je w fabułę. Fabułę może niezbyt szokującą, no ale nie można mieć wszystkiego. Tu raczej nie ma zaskoczenia, chociaż
pewną niespodzianką może wydawać się samo zakończenie, choć zwracając uwagę na
to, że jest to zakończenie jedynie pierwszej części.. Zobaczymy co zaserwuje nam
tom drugi, a wydaje mi się, że ma on spory potencjał i może zakończyć
schematyczne podejście fabularne.
Językowo książka jest płynna i poprawna, ale wydaje mi się,
że w kilku miejscach mogłoby być trochę lepiej. Sens okładki zrozumiałam
dopiero po przeczytaniu książki, dlatego niech nikt się przed nią nie wzdraga –
okładka jest świetnie skorelowana z treścią książki. I minimalistyczna jak
przystało na skandynawskie krainy.
Głupia myśl, ale
pogodziła się już z tym, że głowa wymyśla głupie rzeczy, żeby przetrwać. Wierzy
się w to, w co trzeba wierzyć w danych okolicznościach.
Podsumowując. Dziecko
Odyna wciągnęło mnie bardzo, świetne połączenie skandynawskich mitów i
legend z fantastyką przyniosło rezultat powyżej oczekiwań. Mimo wszystko uprę
się, że fabularnie można było historię nieco „skomplikować” a językowo mogłoby być nieco
czytelniej. Książkę jednak bardzo polecam, świetnie się ją czyta, no i raz
inaczej – z pogardą o człekach w świecie ogoniastych, o zgniliźnie chodzącej po
Ym. Ja nie mogę się doczekać Zgnilizny!