Strony

sobota, 29 lutego 2020

„Księżyc jest pierwszym umarłym" Karina Bonowicz


Tytuł: Księżyc jest pierwszym umarłym

Autor: Karina Bonowicz

Cykl: Gdzie diabeł mówi dobranoc
Tom: 1
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2019
Liczba stron: 592
Kategoria: Fantastyka, Literatura młodzieżowa, Fantasy
Ocena: 6/10



Do lektury książki pani Bonowicz przekonali mnie inni recenzenci. To znaczy, biorąc pod uwagę gatunek i klimat to jest to książka w moim guście, ale gdyby nie opinie, które o niej czytałam musiałaby jeszcze chwilę na swoją kolej poczekać. Dłuższą chwilę. Tymczasem gdziekolwiek nie spojrzałam recenzje były wręcz euforyczne, czytałam o arcydziele debiutantki, porównania do mojej ulubionej Buntowniczki z pustyni, wylewały się zachwyty nad lekkim i dopasowanym językiem, niesamowicie oryginalną fabułą, bohaterami jak żywymi, słyszałam opowieści o fantastycznym języku i słowiańskich klimatach. Po entej takiej opinii, która wymieniała wszystkie najbardziej doceniane przeze mnie cechy młodzieżowo-fantastycznej książki stwierdziłam, że no nie! Muszę to przeczytać i sprawdzić!

Kilka dni temu w końcu zaczęłam, pełna napięcia i oczekiwania. I co?
No i prawdę mówiąc, wcale nie było tak różowo jak obiecywali, ale po kolei. Alicja jest już prawie pełnoletnią nastolatką, która po tragicznej śmierci swoich rodziców trafia pod opiekę siostry swojej mamy, o której istnieniu nawet nie wiedziała. Niestety oznacza to także wyjazd z Warszawy na Podkarpacie, do nieco dziwnego miasteczka o ponurej nazwie Czarcisław. Jednak przybycie Alicji do Czarcisławia burzy spokój mieszkańców, a Alicja od początku przeczuwa, że coś niepokojącego wisi w powietrzu...

Według mnie, orównania do Buntowniczki z pustyni są całkowicie chybione - ani klimat nie był podobny, ani typ fantastyki, ani dynamika fabuły. Jedynie wiek głównych bohaterek był podobny. Język rzeczywiście był lekki i dopasowany do wieku odbiorców, znajdziemy tu także sporo nawiązań kulturalnych od Harry'ego Pottera czy Zmierzchu po Kardashianki. Przy tej okazji jestem bardzo ciekawa czy czytelnicy nie odnieśli wrażenia, że niektóre sceny już kojarzą...? Jako przykład podam z gwoździem. Główna bohaterka niechcący zahacza ręką o gwóźdź w drzwiach co powoduje niezwykle gwałtowną reakcję jej rozmówcy, ewidentnie w wyniku pojawienia się krwi. Rozpoczyna się straszna szarpanina, a bohaterkę ratuje z opresji młody, przystojny mężczyzna. Ja osobiście miałam w tej scenie deja vu ze Zmierzchem, co zresztą nie było skojarzeniem pozbawionym sensu.

Jeśli chodzi o bohaterów, to część z nich to rzeczywiście ciekawie zbudowane postacie, wręcz intrygujące. Niestety nie dotyczy to głównej bohaterki i jej cioci. Jedna i druga zachowują się bardzo dziwacznie. Alicja ma siedemnaście lat i wrzeszczy bez opamiętania, pozjadała wszystkie rozumy, bez trudu pyskuje do każdego i o każdej porze, nie omija to również osób, które najzwyczajniej w świecie próbują być dla niej miłe i nieważne czy chodzi o sympatycznego chłopaka, czy dziewczynę, która chce jej pomóc w nowej szkole. Bezpardonowo potrafi też odzywać się do dorosłych i znowu nieważne czy jest to jej ciotka, policjant, nauczyciel, bibliotekarka czy ktokolwiek inny. Zadziwia też kompletny brak rozsądku czy nawet elementarnego instynktu samozachowawczego - Alicja jest po prostu pyskata, powołana do swojej roli, ale przy tym niesamowicie naiwna, albo zwyczajnie głupiutka. Osobiście nie byłam też zadowolona z ogrania sprawy śmierci rodziców. Przez pierwszą część książki główna bohaterka sprawia wrażenie kompletnie nieprzejętej ich utratą, choć nastąpiło to w dosyć dramatycznych okolicznościach. Nie w sposób nie mieć wrażenia, że jedyne co ją interesuje to nietypowe nawyki jej opiekunów oraz wikt i opierunek. Nie tęskni za rodzicami, nie bardzo przejawia uczucia do dawnej opiekunki poza wyznaniami w stylu "nie sądziła, że zatęskni za". Jedyne co widzę na usprawiedliwienie tej sytuacji to fakt, że akcja gna jak opętana i ponad pięćset stron książki opisuje zaledwie kilka-kilkanaście pierwszych dni od przeprowadzki z Warszawy.

Alicja nie była uprzedzona. Alicja nie była rasistką.
Alicja nie znosiła wszystkich po równo.

Drugą bohaterką, która kilkanaście razy wywołała u mnie wielkie zaskoczenie była ciotka Tatiana czyli nowa opiekunka Alicji. W tej książce ciotka zachowuje się zupełnie jak jej nastoletnia podopieczna. Jakby tego było mało, Tatiana gra z Alicją w jakieś przedziwne podchody i swatania, potwornie gmatwając tym historię. I o ile jestem w stanie zrozumieć zamysł na Tatianę i jej młodzieżowy styl bycia, o tyle wiele decyzji cioteczki naprawdę nie miało żadnego sensu czy uzasadnienia. Mam wrażenie, że coś tu zostało przedobrzone.

Za to ogromnie na plus oceniam wszystkich pozostałych bohaterów, autorka zadbała o to by każdy z nich miał swoje cechy charakterystyczne, a my radość ich poznawania. Było to bardzo przyjemne i osobiście bardzo to doceniam, bo przyznam szczerze, że po poznaniu Alicji miałam niewielkie nadzieje, że inne postacie wzbudzą we mnie ciepłe uczucia.

Czas akcji to już sprawa względna. Dla mnie wydarzyło się zbyt wiele, w zbyt krótkim czasie i gubiłam chwilami poczucie realizmu tej historii, ale rozumiem, że to już są osobiste preferencje, bo wielu takie tempo akcji lubi. Fabuła jest oryginalna choć po pierwszym tomie mam wrażenie, że bardzo chaotyczna - rola bohaterów, ich specyficzne umiejętności i miejsce, w którym żyją są dla mnie nieskładne i nieco zagmatwane. Wierzę jednak, że autorka wykorzysta i uzupełni te luki w drugim tomie.

Chciałabym też odnieść się do dialogów które, zwłaszcza na początku książki, były dla mnie dziwaczne, czasami pozbawione sensu lub najzwyczajniej sztywne jak kij od miotły. Później autorka się rozkręciła i rozmowy faktycznie brzmiały jak wymiana zdań, ale początek nie był olśniewający.

Zaskoczył mnie za to słowiański klimat i to bardzo pozytywnie! Było go więcej niż podejrzewałam, a w dodatku podany był w przyjemnej, intrygującej formie.

Możecie odnieść wrażenie, że straszliwie na tę książkę narzekam, ale mówiąc zupełnie uczciwie - to nie tak. Po pierwsze co ja Was będę oszukiwać - po przeczytaniu tak pozytywnych opinii bąbel moich oczekiwań nadmuchał się do naprawdę sporych rozmiarów.  Po drugie, nie mam wątpliwości, że autorka ma wszelkie możliwości by stać się doskonałą pisarką fantastyki, ale to dopiero za chwilę...
Po trzecie, siedzę w młodzieżowej fantastyce już pewien czas i podstawowe cechy tego gatunku już mnie nie olśniewają. Szukam mocniejszych wrażeń. Liczę jednak, że w tej kwestii odnajdę satysfakcję w nadchodzącym drugim tomie cyklu. :)

Podsumowując, moim zdaniem Księżyc jest pierwszym umarłym okazał się niezłą książką, bardzo wciągającą, ze świeżą fabułą zawierającą słowiańskie klimaty. Dosyć dobrze napisana, bardzo młodzieżowo choć chwilami sztucznie, pędziła z fabułą na łeb i na szyję nie biorąc jeńców. Większość bohaterów była świetnie zarysowana, ale niestety postać główna budziła we mnie naprawdę negatywne uczucia. Do książki wdarło się też nieco chaosu, ale mam wielką nadzieję, że zostanie to uporządkowane w następnym tomie! :)

Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki. 
| Księżyc jest pierwszym umarłym | Nie wywołuj wilka z lasu |