Strony

piątek, 24 lutego 2017

„Fobos” Victor Dixen


Tytuł: Fobos
 


Autor: Victor Dixen

Cykl: Fobos
Tom: 1
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016
Liczba stron: 456
Tłumacz: Eliza Kasprzak-Kozikowska
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10



Wobec książki Fobos Victora Dixena miałam niewielkie oczekiwania. Wydawało mi się, że było o niej wystarczająco głośno, by przyjąć zasadę „dużo szumu, słaba literatura”, nie wspominając o tym, że masowy napad autorów na kategorie fantastyczne w wersji young adult spowodował wypływ naprawdę schematycznego wodospadu nudy. Jednak, w końcu kosmiczna przygoda mnie skusiła i postanowiłam ulec.

Jesteśmy świadkami tworzenia się historii. Dwunastu starannie wybranych kandydatów wylatuje z Ziemi do stacji kosmicznej Cupido, po to by podczas trwających kilkanaście tygodni spotkań wybrać partnera. Po tym czasie zostaną wysłani na Marsa, gdzie czekają na nich przygotowane kapsuły – domy, w których założą rodziny i spędzą resztę życia. Wszystko to będzie się odbywać pod okiem wszechobecnych kamer, które będą śledzić absolutnie każdy ruch uczestników. Jednak nawet to kosmiczne show będące elementem programu Genesis rządzi się swoimi prawami. Dziewczęta i chłopcy pozostają oddzieleni, zarówno podczas wielomiesięcznych przygotowań i treningów do wylotu jak i w Cupido, gdzie w ciągu jednego dnia mogą się spotkać tylko dwie wybrane osoby i to dokładnie na 6 minut w specjalnej kuli spotkań. Wszystko to, obserwowane przez oko kamery, jest przesyłane prosto na Ziemię gdzie widzowie mogą to oglądać, analizować czy wpłacać datki prosto ze swoich przytulnych i bezpiecznych domów. Oczywiście nic nie jest takie proste – uczestnicy programu mają swoje sekrety, a tajemnice tych którzy pozostali na Ziemi mogą zmrozić krew w żyłach. Brzmi przyjemnie, ciekawie, ale dosyć przewidywalnie prawda?

Przyznam uczciwie – nie do końca wiem jak ocenić Fobosa. Z jednej strony Victor Dixen pióro ma lekkie, pomysły świetne, ciekawe wtrącenia pseudonaukowe i rozwiązania. Świetnie poprowadzona zmienna narracja pozwala nam lepiej zrozumieć nie tylko zaplątaną niekiedy fabułę, ale także bohaterów. Za dużą zaletę książki uważam także ograniczenie opisów obiektów do interesujących rzeczy – zamieszczone rysunki o wiele lepiej i szybciej wyrażają to samo.

Jak wiadomo, nic nie sprzedaje się tak dobrze, jak zdjęcie twarzy wykrzywionej cierpieniem.

Książka jest wciągająca, niebanalny pomysł naprawdę bardzo mi się podoba, wywołał we mnie dłuższą chwilę zastanowienia nad tym dokąd pędzi ten świat, czy to jest już możliwe, czy jeszcze nie. Ponieważ częściej zastanawiam się nad biologiczno-chemiczno-fizycznym „czy można?”, astronomia jest dla mnie kolejnym ciekawym przystankiem na drodze rozważań rozwój – bezpieczeństwo czy też rozwój – moralność. Do myślenia dał mi także mój własny, dosyć mroczny w tym kontekście wniosek – ta historia brzmi faktycznie realnie. Jakkolwiek przerażająco to brzmi, patrząc na to jak wygląda nasza rzeczywistość myślę, że to by się sprzedało i to wcale nie tanio. Być może byłoby nawet sukcesem finansowym i i cieszyłoby się popularnością, na miarę tego co jest opisane w książce. Nie chcę zdradzać więcej, ale muszę Wam powiedzieć, że im dłużej tę książkę czytałam, tym bardziej umacniała się we mnie myśl, że cały opisany w książce scenariusz jest bardzo.. ludzki. Przerażająco prawdopodobny i łudząco podobny do tego co na razie ma miejsce na Ziemi, ale nie widzę żadnego powodu, dla którego w przyszłości nie mogłoby się wydarzyć ot, chociażby na Marsie.

Marcus: Kochać to nie znaczy akceptować wszystko bez pytań i wątpliwości... Kochać to walczyć o to, co uważamy za najlepsze dla tego, kogo kochamy... nawet jeśli ta osoba o tym nie wie.

Mam jednak wątpliwości czy autor uniósł narzucony sobie ciężar. Najwięcej zastrzeżeń budzą we mnie bohaterowie. O ile Ci na Ziemi zdają się dosyć realni, o tyle uczestnicy programu Genesis którzy wylecieli w kosmos.. Mam wrażenie, że są nieco zbyt podkolorowani, wyidealizowani i niekonsekwentni. Mają tajemnice, każdy swoje, są specjalistami, są sponsorowani przez firmy żądne sławy i pieniędzy, są młodzi, piękni, przebojowi i bardzo nieprzewidywalni. I to właśnie ta nieprzewidywalność jest dla mnie trochę niespójna, zwłaszcza w wykonaniu głównej bohaterki. Muszę też przyznać, że jestem bardzo niezadowolona z pomysłu opisanego w książce trójkątu miłosnego. To istna nuda i schematyczność, a akurat Fobosowi takie zabiegi potrzebne nie były. Jednak chyba najbardziej żałuję, że w tym tomie nie poznałam bliżej grupy chłopców. Bardzo liczę na to, że w następnym tomie (po który bez wątpienia sięgnę) Victor Dixen to zmieni.
Jest jeszcze jedna sprawa, która nie daje mi spokoju, cała ta książka dąży do pewnego wydarzenia. Niestety muszę też powiedzieć, że do pewnego momentu daje się wyczuć napięcie, które świetnie udziela się czytelnikowi, ale niestety im bliżej kluczowej sceny tym nasze podekscytowanie staje się.. Coraz słabsze. Rozczarowało mnie to, że finalna scena książki, która jestem pewna miała utrzymać moje zainteresowanie cyklem tak abym sięgnęła po kolejny tom, okazała się, według mnie, dosyć słabo rozegrana. Choć rzeczywiście zastanawia mnie co się teraz wydarzy, to mam uczucie, że jest to dużo bardziej związane z ogólnie ciekawym pomysłem na fabułę, a nie z de facto jedną z najważniejszych scen w książce.

Nie da się także przeoczyć zapożyczenia pewnego rozwiązania fabularnego z Igrzysk Śmierci Suzanne Collins, jednak wydaje mi się, że autor tak dużo rozwiązań zaadaptował na swoje potrzeby, że to jedno rzeczywiście widoczne daje się przełknąć.

Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś.

Jednak pomimo wymienionych przeze mnie mankamentów oddaję sprawiedliwość autorowi w jednym punkcie – niezależnie od sposobu w jaki mnie zaintrygował i nie bacząc na pewne niedoskonałości książki, sięgnę po drugi tom cyklu Fobos. Zalety, zwłaszcza świetny pomysł, zaintrygowały mnie tak bardzo, że nie odpuszczę dopóki nie poznam ostatniej strony tej historii, tym bardziej, że mam już pewną koncepcję i jestem niezwykle ciekawa czy przewidziałam dalszy ciąg czy też zupełnie nie trafiłam.

| Fobos | Fobos 2 | Fobos 3 |


Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Wydawnictwa Otwartego