Strony

niedziela, 8 maja 2022

Odkryć Ukrainę czyli „Planeta Piołun" Oksany Zabużko


Tytuł: Planeta Piołun

Autor: Oksana Zabużko

Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2022
Liczba stron: 400
Tłumacze: Katarzyna Kotyńska, Joanna Majewska, Anna Łazar
Kategoria: Esej
Ocena: 9/10





Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie nieustannie sobie wyrzucałam, że ja w sumie nic nie wiem o literaturze ukraińskiej. Aż się we mnie zagotowało - co ze mnie za czytelniczka skoro nie znam nawet jednej książki od naszych sąsiadów? Z Białorusi to znam chociażby Swietłanę Aleksijewicz, a co z Litwą? Zawstydzona postanowiłam na razie skupić się na ukraińskiej. Okazało się, że odrobinę ratuje mnie fantastyka - przeczytane książki Aleksandry Rudej oraz Olgi Gromyko (która co prawda obecnie mieszka na terenie Białorusi, ale urodziła się w Ukrainie). Chyba, że "liczy się" to, że Michaił Bułhakow i Stanisław Lem urodzili się we Lwowie mimo, że ówcześnie nie było to terytorium Ukrainy? Postanowiłam, że ta moja skrajna niewiedza musi się zmienić i to teraz natychmiast!

Między innymi dlatego, kiedy pojawiła się okazja by przeczytać i zrecenzować książkę ukraińskiej pisarki dosłownie nie mogłam się powstrzymać. Muszę jednak przyznać, że wybór nie był przypadkowy. Ta konkretna lektura wzbudziła moją ciekawość od pierwszej chwili, a stało się tak za sprawą krótkiego artykułu, który przeczytałam pierwszego dnia wojny w Ukrainie. Planeta Piołun swoją premierę miała 23 lutego tego roku. Widzicie ten zbieg okoliczności? Autorka tej książki, Oksana Zabużko przyjechała na jej promocję do Polski i niespodziewanie to tutaj, a konkretnie w Warszawie, dowiedziała się o ataku Rosji na swój kraj. Początkowo nie wzbudziło to we mnie większych emocji. Jednak cały czas o tym myślałam, ja - człowiek, który wojnę zna wyłącznie z opowieści, z książek, z filmów, ewentualnie z wiadomości, nagle zaczęłam się zastanawiać co to znaczy. Uderzyło mnie to, że autorka jedzie do sąsiedniego kraju promować swoją książkę z esejami o swojej ojczyźnie i w tym czasie inne państwo napada na jej dom. Wojna zastaje ją poza domem. Zaczęłam się zastanawiać czy wzięła wszystko czego potrzebowała? To była pierwsza myśl, wtedy jeszcze nie rozumiałam, że wkrótce z Ukrainy ludzie będą uciekać zabierając torebkę, dziecko i kota w kontenerku. No właśnie, a czy w domu nie zostało jej dziecko albo czy nie czekał pies? Czy czuła szok? Czy może rozżalenie, że spełnia się scenariusz zarysowany od wielu lat? Cały czas wyobrażałam sobie, że jestem na jej miejscu i muszę przyznać, że z każdym dniem czułam coraz więcej. To wszystko sprawiło, że naprawdę bardzo chciałam przeczytać Planetę Piołun, poznać i tę autorkę, i tę książkę lepiej.

Inaczej mówiąc, jakoś nagle, jasno i nieodwołalnie zrozumiałam, że to nie jest o „wtedy", tylko o „teraz" - nie o 1934, tylko o 2014. Że świat zmienia się, przekraczają jakąś fatalną granicę, właśnie tutaj, teraz, natychmiast. I przeszedł mnie dreszcz. I szłam Nowym Światem, i drżałam z powodu tego odkrycia: że wszyscy ci ludzie wokół mnie jeszcze nic nie wiedzą. 

Podczas lektury powoli odpowiadałam sobie na część pytań, na niektóre odpowiedziała sama autorka w wywiadach, a inne muszą pozostać w sferze własnych przemyśleń. Jednak powyższy cytat najlepiej dowodzi tego, że Oksana Zabużko wojną zaskoczona na pewno nie była. Im dalej książkę czytamy, tym wyraźniej widać, że autorka ma dosyć pesymistyczne spojrzenie na relacje imperialne i nie miała zbyt wielkich złudzeń. Wydarzenia z 2014 oceniła znacznie surowiej niż osoby spoza Ukrainy i czas dobitnie pokazał, że miała rację.

W każdym eseju autorki znalazłam coś dla siebie, coś co mnie intrygowało, przyciągało i nie pozwalało się od książki oderwać. Pani Zabużko pisze dynamicznie, intensywnie, nie szczędzi nam faktów, a przy tym przedstawia nam sporą część ukraińskiej kultury i muszę przyznać, że dla mnie była to fantastyczna, bo niezmiernie pouczająca, przygoda. Po tej lekturze zdobyłam mnóstwo wiedzy i chociaż znawca ze mnie żaden, to teraz przynajmniej wiem cokolwiek o wydarzeniach czy to historycznych, czy to kulturowych w Ukrainie. Na mnie największe wrażenie zrobiły trzy pierwsze eseje (Planeta Piołun, Tryptyk białoruski wokół przekładu oraz My, deportowani, koda) a także wstęp skierowany do polskiego czytelnika, ale całą książkę pochłaniałam z dziecięcą ciekawością, chociaż ze zdecydowanie doroślejszą zadumą - trudno nie nakładać na tę lekturę filtrów wojennych kiedy co dzień czytam o tym co w Mariupolu, co w Doniecku, co w Borodziance i oczywiście - co w Czarnobylu i okolicach. 

Eseje Oksany Zabużko wymagają skupienia, otwartości na wiedzę i ocenę autorki, a jednak moim zdaniem są warte każdej minuty nad lekturą. Planeta Piołun jest bogata we wszystko - od wiedzy zaczynając na środkach stylistycznych kończąc. Czytałam o Czarnobylu z wielu perspektyw, a jednak pani Zabużko (przy okazji tłumaczka czarnobylskich książek Swietłany Aleksijewicz) opowiedziała mi coś nowego! Ukraina zupełnie inaczej prezentuje się z perspektywy Ukrainki niż Polaka - poniekąd prawda oczywista, a jednak kolejny raz mnie oczarowała. Jakby tego było mało, kiedy Oksana Zabużko opowiada o pisarzach, poetach, malarzach, wszelakich twórcach kultury, czy to ukraińskich, czy to rosyjskich, czy to pochodzących z szeroko pojętej rusi, robi to tak wspaniale, że od razu czytelnik czuje się tego częścią.

Według mnie autorka jest niesamowicie inteligentna, bystra i oczytana, bez trudu łączy fakty, metafory czy porównania tworząc skomplikowaną sieć myśli oplatających czytelnika w każdym kolejnym eseju. Niby czytamy o Brodskim, ale chwilę później kulturze jako takiej, potem o Rosji czy kolonializmie, ale przy tym wciąż kręcimy się wokół naszego sokoła czyli wspomnianego laureata Nagrody Nobla. Skądinąd wspaniałe jest także to, że Oksana Zabużko potrafi pisać czule, ale potrafi także dać prztyczka w nos. Czasami porywają ją emocje, nie raz mocno akcentuje swój pogląd, ale potrafi także pisać piękne, idealnie okrągłe zdania perfekcyjnie nadające się do reklamy książki. Niemal widzimy jak uderza w klawiaturę, energicznie, płynie z własnym porywistym potokiem myśli i niemożliwym jest ją zatrzymać, choć na przerywaniu tej ciekawej dyskusji samej ze sobą stracilibyśmy tylko my - czytelnicy.

Możemy wyciągnąć z tego przynajmniej jedną lekcję, teraz, na szczątkach imperium, w którym literatura zastępowała życie, była jedyną godną człowieka formą życia: literatura nigdy nie bywa niewinna - nawet jeśli bardzo chce taką być (szczególnie jeśli chce!).

Dodam jeszcze, że nie znalazłam w książce ani jednej literówki, a po lekturze mam nieprzemożne wrażenie, że jej tłumaczenie było sporym wyzwaniem. Trzy tłumaczki, które podjęły się tego zadania w moim przekonaniu swoją pracę wykonały znakomicie, przynajmniej na tyle, na ile można to ocenić na podstawie polskiej wersji.

Trzeba przyznać, że Planeta Piołun okazała się książką boleśnie proroczą - wydaną w Polsce dzień przed rozpoczęciem kolejnego etapu wojny w Ukrainie, tym razem rozlanej na cały kraj. Oksana Zabużko dobitnie opisała dramatyczną historię swojego kraju, ale też między innymi doskonale wyjaśnia to, że relacje państw podlegających przed laty Rosji z Federacją Rosyjską są trudne z uzasadnionych przyczyn. Z tego powodu czytanie jej w tym momencie nadaje tej książce niesamowitego, jeszcze bardziej wyrazistego wyrazu. Nie można także przeoczyć tego jak wiele możemy się z tej lektury nauczyć.

Dopiero po rozpoczęciu w 2014 r. drugiej wojny rosyjsko-ukraińskiej (pierwszą, z lat 1918-1921, do dziś wymijająco określamy jako "walki wyzwoleńcze", jakbyśmy wstydzili się głosno nazywać Tego, Od Którego Trzeba Się Było Wyzwalać!) wszyscy musieliśmy nieodwracalnie uświadomić sobie gorzką prawdę: nieważne, jak długo Ukraina będzie żegnać się z imperium" po dobroci, imperium zdoła pożegnać się z Ukrainą tylko w przypadku swojej całkowitej i bezwarunkowej kapitulacji (...)

Planeta Piołun to wspaniały, pouczający zbiór esejów i nie pozostaje mi nic innego jak po stokroć go polecać! Dodatkowo, gdyby ktoś z Was tak ja czuł, że za mało wie o naszym dzielnym sąsiedzie, a nie miał pomysłu od czego zacząć to o kilku przykładowych ukraińskich autorach przystępnie napisano na stronie Twojego Stylu, co nieco ciekawostek można też znaleźć na jednej z krakowskich stron. Natomiast wciąż jeszcze szukam źródła, w którym znaleźlibyśmy autorów literatury kryminalnej, fantastycznej czy obyczajowej - jeśli coś znacie to koniecznie dajcie mi znać!

PS Sporo czułości w Planecie Piołun otrzymują także Polacy - migną nam znane nazwiska jak chociażby Miłosza, Szymborskiej, Tokarczuk, Osieckiej, Mrożka czy Herberta, przejdziemy się Nowym Światem, przeczytamy jak autorka patrzyła i patrzy na Polskę. Jednak jak na bezkompromisową autorkę przystało bez trudu wytyka nam też pomyłki i błędy. ;)

Za możliwość lektury ogromnie dziękuję wydawnictwu Agora oraz portalowi Sztukater.