Strony

wtorek, 27 sierpnia 2019

„Megapolis" Adam Faber


Tytuł: Megapolis

Autor: Adam Faber

Cykl: Kroniki Jaaru
Tom: 5
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2019
Liczba stron: 607
Kategoria: Fantasy, fantastyka, literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10




Po czterech tomach cyklu, przyszedł czas na najdłuższy spośród dotychczas wydanych czyli Megapolis. Jak pamiętacie z poprzednich recenzji dwa pierwsze tomy oceniłam jako mocno średnie, a w dwóch kolejnych odnotowałam sporą poprawę. Jak będzie z Megapolis?

Wydarzenia ostatnich dwóch tomów pozostawiają trwały ślad na relacjach Strażników Kamieni co sprawia, że wszyscy bohaterowie mają sporo do przepracowania. Kate odczuwa ten ciężar najmocniej, bo nie dość, że po bitwie stała się obiektem powszechnego zainteresowania to ciąży jej także relacja z Jonathanem. Oprócz tego stara się myśleć w przód i wciąż zastanawia się nad złem, które pojawiło się w Jaarze. Ten nie najweselszy okres życia Strażników przerywa pojawienie się .... Kiedy chłopak oznajmia, że przybywa z przyszłości, której przetrwanie zawisło na włosku, dla Kate staje się jasne, że to nie koniec niespodzianek. W efekcie część Strażników decyduje się na wyprawę w przyszłość, podczas gdy pozostali postanawiają zająć się rozwiązywaniem zagadek teraźniejszości, do których należy między innymi Kaspar. Tymczasem zmiany nadchodzą także dla poprzednio wyznaczonych strażników, a to za sprawą tajemniczego konwenu Czarnego Lotosu... Jakby tego było mało także wszechobecne szepty duchów potrafią nieźle namieszać, tylko czy warto ich słuchać czy lepiej jednak nie ulegać namowom...?

Megapolis ma ponad 600 stron i trzeba przyznać autorowi, że intensywnie przemyślał każdą z nich. Nie mogę wyjść z podziwu, że tak doskonale zaplanował fabułę i kolejny raz nawiązał do zupełnie innego typu fantastyki. Pierwszy raz dałam się też podejść i muszę przyznać, że bohater, na którego pojawienie się bardzo czekałam, kiedy w końcu się ukazuje, zaskakuje mnie tak bardzo, że szczękę zbierałam z podłogi. Żałuję, że tak skromny był obraz samego Megapolis, ale pozostała część świata opisana była z dużą starannością tworząc niepowtarzalny klimat. Wymyślanie światów jest definitywnie najmocniejszą stroną twórczości Adama Fabera i naprawdę robi duże wrażenie. Przyjemna jest także ciągłość fabularna, bo choć akcja się zagęszcza, to jednocześnie powoli rozwiązuje się wiele tajemnic z poprzednich tomów dając czytelnikowi sporo przyjemności i satysfakcji lub zaskoczenia, w zależności od tego jakie teorie snuł na temat książkowych wydarzeń. Również językowo lektura jest na coraz wyższym poziomie.

Mankamenty? Wciąż wiele dialogów jest sztywnych jak kij od miotły. W tym tomie, podobnie jak w Tajemnym imieniu, autor nie może się najwyraźniej zdecydować czy jego bohaterzy to już osoby dorosłe czy wciąż jeszcze dzieci. Z jednej strony zachowują się jak młodzi dorośli, raz lepiej raz gorzej, ale już ewidentnie są dojrzalsi, świadomi wielu rzeczy i bardziej odpowiedzialni. Z drugiej nagle pojawia się scena, której nie powstydziliby się 13letni bohaterowie. Ja osobiście wyczuwam ten dysonans, i o ile rozumiem, że autor próbuje nam przypomnieć, że większość postaci występujących w Megapolis to osoby młode, to jednak wydaje mi się, że nie tędy droga. Pojawia się przez to wielki miszmasz i pomimo moich starań sprawia to, że po prostu nie umiem wczuć się w bohaterów.

Wielkim rozczarowaniem były dla mnie też nawiązania do innych pozycji. Przez 3/4 książki myślałam, że autor w końcu postanowił skończyć z tak oczywistymi zapożyczeniami i naprawdę od razu lektura zyskała w moich oczach na wartości. Niestety, już pod sam koniec znowu mamy iście potterowskie rozwiązanie historii, a mówię tutaj o Kate i Saklasie. Kolejny raz chce mi się krzyczeć - drogi autorze nie potrzebujesz tych nawiązań! To banalne i zupełnie zbyteczne, bo książka naprawdę obroniłaby się sama. Nie jest to drugi Harry Potter, ale też nigdy nim być nie mógł, a pozbywając się owych zapożyczeń cykl byłby wciąż magiczny, ale przy tym oryginalny i ciekawy. Tymczasem nikt z nas nie lubi czytać sto razy tego samego. Za dużo i zbyt bezpośrednio.

Jak sami widzicie książka miała dużo blasku który, co przyznaję nie bez żalu, regularnie gasiły wciąż te same problemy autora. Mam przeczucie, że w tym cyklu to już nie ulegnie zmianie. Na pewno dokończę Kroniki, bo zaczarowały mnie niesamowite światy, a i też coraz częściej zaskakuje mnie fabuła. Niestety zaczynam się domyślać, że zakończenie cyklu będzie przewidywalne i potterowskie, a szkoda, bo Kroniki Jaaru mają wielki potencjał, który dobrze wykorzystany mógłby zaowocować czymś tak niezwykłym, że czytelnicy nie pozbieraliby się z wrażenia z podłogi. Niestety tylko mógłby.