Tytuł: Okrutny książę
Autor: Holly Black
Cykl: Okrutny książę
Tom: 1
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2018
Liczba stron: 400
Tłumacz: Stanisław Kroszczyński
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 7/10Oto przed Wami recenzja kolejnej książki, która w blogosferze narobiła naprawdę niezłego szumu. Opinie o niej są na zmianę skrajnie pozytywne i skrajnie negatywne. Czytałam recenzje, że Okrutny książę to feeria barw, smaków i kolorów, że to książka urzekająca i zapierająca dech w piersi, tak samo jak nudna, fatalnie napisana, bezbarwna czy powielająca schematy. Ja sama początkowo podchodziłam do niej z pewnym dystansem, jak do każdego bestsellera w pierwszym dniu po premierze, a na lekturę zdecydowałam się dopiero kiedy medialny szum ucichł.
Ta książka to opowieść o trójce sióstr porwanych w tragicznych okolicznościach do świata elfów zwanego Elysium. Po dziesięciu latach od tych wydarzeń możemy poznać bliżej Vivienne, Taryn, a przede wszystkim Jude, która jest narratorką. Wszystkie trzy musiały tak czy inaczej dostosować się do nowej rzeczywistości, choć ta dla Jude i Taryn nie jest zbyt łaskawa. Szczególnie odczuwa to Jude, ambitna i bystra, która ma dosyć siedzenia cicho i poddawania się różnym to mniej, to bardziej wymyślnym docinkom. Jedyne co trzyma ją przy życiu to rodzeństwo i rycerski turniej. Jude wierzy, że zostając rycerzem znajdzie swoje miejsce na świecie, odetnie się od trudnej koleżeńskiej rzeczywistości i jednocześnie będzie mogła chronić Taryn. Rzeczywistość ma jednak to do siebie, że lubi zaskakiwać, a Jude musi błyskawicznie znaleźć się w zupełnie nowych realiach i zrozumieć, że świat elfów to jedna wielka intryga, poprzetykana spiskami, szpiegami, podstępami i wojnami.
Holly Black ma już wprawną rękę w pisaniu i to się w książce da zauważyć. Jednak dla mnie to pierwsze spotkanie z piórem tej autorki i biorąc pod uwagę innych autorów, których wymieniała w podziękowaniu, powiedziałabym, że pisze lepiej niż wspomniana pani Cassandra Clare, za to dosyć podobnie do Maureen Johnson. Całość jest naprawdę dobrze skonstruowana, książka trzyma w napięciu, fabuła jest dynamiczna i co tu dużo mówić - wciąga. Dodatkowe punkty należą się także tłumaczowi za naprawdę niezłą jak na młodzieżówkę robotę. Nie wiem czy to Holly Black używa takiego języka, czy to tłumacz nadał mu taki wydźwięk, ale tak czy inaczej na pewno udało im się przemycić do tej książki nieco wyższy poziom językowy co z przyjemnością odnotowałam.
Skrzaty i gnomy, gobliny i chochliki. Nietoperzowe skrzydła,
zielone paznokcie, rogi i kły. Mieszkam w Elysium od dziesięciu lat.
To wszystko już dawno przestało mnie dziwić.
Tutaj to ja jestem dziwadłem: mam tępo zakończone palce,
okrągłe uszy i jestem stworzeniem ulotnym, przemijającym jak jętka.
Okrutny książę to jednak przede wszystkim zupełnie inny świat. Czytamy o miejscu nieprzyjemnym, a wręcz śmiertelnie niebezpiecznym dla śmiertelnika, świecie, w którym pomiędzy ludźmi, a elfami nie ma wzajemnego szacunku czy przyjaźni. W tym miejscu człowiek jest służącym, prochem, zgnilizną, czymś marnym i nieporównywalnie gorszym. Podobny motyw pojawił się w Dziecku Odyna Siri Pettersen, której cykl Krucze pierścienie został przyjęty bardzo pozytywnie. Mnie prywatnie za każdym razem taka fantastyczna rzeczywistość przyciąga - przesłodzonych historii pełnych pudrowego różu, miękkich poduszek i tęczowych kolei losu przeczytałam już w swoim życiu wiele. Jednocześnie ten bezwzględny świat jest niesamowicie barwny, niebezpieczny, ale piękny, pełen niesamowitych miejsc i doznań, i trudno nie ulec fascynacji głównej bohaterki, która sama przyznaje, że choć jest to miejsce dla niej bardziej niż nieprzyjazne, to w jej oczach jest ono piękne, pociągające i niezwykłe.
Czy wszystkie motywy w Okrutnym księciu to coś całkiem nowego? Oczywiście, że nie. Jednak teorie o wielkich zapożyczeniach od Szklanego tronu, Dworów czy Kronik Shannary są moim zdaniem grubo przesadzone. To, że w każdej z tych książek elfowie mieli swoje blaski i cienie to jeszcze nie oznacza, że całość jest aż tak podobna. Czytałam wszystkie wyżej wymienione i przynajmniej za te mogę odpowiadać z całą odpowiedzialnością - tak, w każdej z nich są elfy, tak w każdej bywają oni lepsi lub gorsi, tak jest to fantastyka. Ale nie, to nie wystarczy by powiedzieć, że książki są do siebie bardzo podobne. Mają tylko i wyłącznie elementy wspólne - przynajmniej te pozycje przeze mnie wymienione.
Jude to świetna bohaterka fantastyczna, odważna choć pełna obaw, wypełniona doskonale przez autorkę opisaną pełną gamą uczuć, silna, czasami nieco lekkomyślna. Nie udaje, że jest wyjątkowa, a wręcz przeciwnie patrzy na siebie jak na człowieka chcącego w tym niegościnym świecie zachować przy życiu siebie i swoje rodzeństwo, któremu jest nadwyraz oddana. Również wszyscy pozostali bohaterowie otrzymali od autorki ciekawe, wielowymiarowe osobowości co sprawia, że książkę naprawdę dobrze się czyta. Szczególnie podoba mi się to, że nawet "czarne charaktery" książki najczęściej nie były jednoznacznie przedstawione.
- Twoje życie i możesz je sobie sama zmarnować?
- Tak - odpowiadam [...] - Nie mamy nic, tylko właśnie nasze życie.
Jak jedną, jedyną monetę. Chodzi o to, żeby za nią kupić to, czego chcemy.
Krótko jeśli chodzi o wątek miłosny - istnieje, ale nie stanowi podwaliny książki. Jest raczej jej tłem, ew. przyczyną pewnych wydarzeń, ale nie sensem lektury.
Na niekorzyść książki w moich oczach zadziałał fakt, że w tym tomie niestety domyśliłam się rozwiązania zagadki, co może nie zepsuło całej historii, bo ta miała znacznie więcej do zaoferowania, ale szczerze liczę na to, że w następnym tomie Holly Black lepiej wyprowadzi mnie w pole.
Podoba mi się także wydanie książki - znajdujące się w środku delikatne zdobienia i cytaty, a także mapka fantastycznej krainy. Wiecie, że choć, a może właśnie dlatego, że jestem geograficznie upośledzona, to właśnie dzięki takim mapkom kiedy natrafiam na nazwy krain, potrafię się znaleźć. W związku z powyższym mapki szczerze uwielbiam zatem pani Black znowu zapunktowała.
Tak naprawdę chyba najważniejszą częścią Okrutnego księcia jest właśnie ten świat wykreowany przez Holly Black, tak nieprawdopodobnie nieżyczliwy ludzkim bohaterkom, okazujący im pogardę i wyższość. Chociaż trzeba oddać sprawiedliwość, że główna bohterka miała w sobie to coś co sprawia, że mogę o jej przygodach czytać bez strachu o niestrawność. W tym tomie zabrakło mi odrobinę zaskoczeń i tego będę szukać w Złym królu czyli drugiej części cyklu!