Tytuły: Dziewczyna z dzielnicy cudów, Akuszer bogów, Diabelski młyn
Autor: Aneta Jadowska
Cykl: Nikita
Muszę powiedzieć, że moje pierwsze spotkanie z Anetą Jadowską, które przypadło dosyć dawno temu, jeszcze zanim tu cokolwiek pisałam, nie wypadło najlepiej. Ku mojemu zaskoczeniu o ile fabularnie Dora Wilk mnie do siebie przekonała, to język książki był koszmarnie toporny. Źle mi się to czytało, męczyłam się nad kolejnymi stronami mimo, że fabuła mnie poganiała. Więcej po Heksalogię o wiedźmie nie sięgnęłam, ale może nowe poprawione wydanie to okazja do nowego spotkania? Zobaczymy. Tymczasem jednak postanowiłam zaryzykować z nowszym cyklem autorki, którego główną bohaterką jest Nikita!
Przez pierwszą część, Dziewczynę z dzielnicy cudów, która miała zaledwie 320 stron brnęłam miesiąc. Jak na mnie, to bardzo długo. Wciąż ciągnął mnie w dół język, który choć był znacznie przyjemniejszy niż w historii Dory Wilk, to i tak stawał mi kołkiem w gardle. Irytowałam się, bo historia mnie zaintrygowała, pod wieloma względami autorka przekonała mnie do siebie i dowiodła, że są elementy, w których jest naprawdę bardzo dobra! Jednak szło ciężko, ale tym razem postanowiłam, że się nie poddam. Może to zasługa tak przedstawionej Warszawy, którą kocham szczerze albo bohaterów, z którymi poczułam chemię? Tak czy inaczej, zdecydowałam, że czytam dalej.
Czasami to, czego chcemy najbardziej na świecie, odbiera nam to, czego najbardziej na świecie potrzebujemy. Chcesz prawdy i wolności. A co, jeśli nie da się ich pogodzić?
Wiem o tym dlatego, że Akuszera bogów połknęłam w trzy dni, a kolejne dwa zajęła mi wyprawa na magiczne Bezdroża i Rubieże w Diabelskim młynie, który okazał się istną plejadą barw i szaleństwem na najwyższym poziomie. Nikita i Robin zabrali mnie w tak niesamowitą podróż, że o dziwo nie mogłam się oderwać aż do ostatniej strony. Jak to możliwe, że tyle męczyłam się z Dziewczyną z dzielnicy cudów, a pozostałe 2 tomy przeczytałam w pięć dni? Nie mam pojęcia. Najważniejszy rezultat jest taki, że w końcu między mną, a twórczością Anety Jadowskiej nie tylko zaiskrzyło, ale też udało się ten związek wcielić w życie i to mnie ogromnie cieszy!
(...)Operator przysłał mi esemesa z pytaniem, który z tych numerów oznaczyć jako ICE, na wypadek, gdyby coś mi się stało i ratownicy potrzebowali skontaktować się z kimś bliskim. Poważnie zastanawiałem się, czy nie wpisać numeru pizzerii - mamy stały kontakt i daję dobre napiwki.
Cykl o Nikicie zaskakuje na wiele sposobów. Wykreowane przez autorkę historie są różnorodne i niebanalne. Pani Jadowska naprawdę zgrabnie wplata przygotowane dla swoich bohaterów przygody (a tych jest naprawdę sporo) tworząc zaiste nieprzeciętne urban fantasy. Zupełnie nie spodziewałam się, że pierwszy tom skończy się takim zwrotem akcji, że w drugim będziemy już w zupełnie innym miejscu, a o dziwo ta sztuczka udała się pani Jadowskiej jeszcze raz i przy trzecim autorka ponownie wywiodła mnie w pole! Ponadto przez większość cyklu narratorką jest Nikita, ale w trzecim tomie głos otrzymuje również Robin, co bardzo skutecznie rozbudza akcję.
Skądinąd bohaterowie to jedna z ciekawszych konstrukcji autorki. Nie są może oni bardzo skomplikowani, ale są silni, odważni, czasami wręcz szaleni, mają swoje tajemnice, a i świat nie jeden sekret przed nimi chowa. Aneta Jadowska stopniowo pozwala nam poznać Nikitę i Robina, przez co wszystko staje się jeszcze bardziej intrygujące. Ich reakcje, próby współpracy, trudności we wzajemnym zaufaniu, a jednocześnie szalone przygody, których się wspólnie podejmują... To wszystko tworzy naprawdę wyjątkową całość.
Niedźwiedzie są jednym z najbardziej niebezpiecznych gatunków na świecie. To pewnie dlatego każde dziecko dostaje jednego do ochrony.
Fabuła jest bardzo dynamiczna, a mimo to w każdej z części znalazło się miejsce na sporo opisów (choć mam wrażenie, że w Dziewczynie z dzielnicy cudów było ich najwięcej). Chociaż z pewnością pozwoliły nam one lepiej poznać okolicę, bo były naprawdę obrazowe, to jest to także ta część, którą najtrudniej mi się czytało. Na szczęście im dalej tym lepiej i ostatecznie drugi i trzeci tom przynoszą nam zdecydowaną poprawę. Nadal nie zachwyca mnie język, ale przynajmniej mnie nie zatrzymuje.
Ostatecznie przez te trzy tomy otrzymujemy sporo intryg, wiele zwrotów akcji, wybuchową mieszankę różnych fantastycznych motywów, wiele humorystycznych wstawek. Są nordyccy bogowie, mnóstwo magicznych stworzeń, motocykle, szalony lunapark, Wars i Sawa, urocza dzielnica cudów, niepokojące konotacje rodzinne...
Chwalmy małe szczęścia i niskie oczekiwania od życia.
Z pewnym zaskoczeniem odkryłam, że w trakcie lektury Dziewczyny z dzielnicy cudów, niechętnie kontynuowałam znajomość z Nikitą, a po przeczytaniu Diabelskiego młynu było mi autentycznie smutno. Smutno, że to już koniec, a ja się właśnie rozkręciłam i smutno, bo wreszcie poczułam radość z czytania książek pani Jadowskiej. Nie mogę napisać, że wszystkie rozwiązania fabularne mnie przekonały i nadal mam pewne wątpliwości co do Dziewczyny z dzielnicy cudów, ale ostatecznie mogę napisać, że cykl o Nikicie naprawdę mnie pochłonął. Fabuła była momentami tak niespodziewana, a bohaterowie tak inni, że naprawdę cieszę się, że udało mi się w końcu ją poznać.
Przygody Nikity to dobre polskie urban fantasy. Wydane już w całości, abstrakcyjne i całkiem świeże trzy tomy przygód Nikity i Robina, które można skonsumować w dowolnym momencie - polecam. :)
PS Nie, moim zdaniem znajomość cyklu o Dorze Wilk nie jest wymagana. Z całą pewnością było kilka mrugnięć do tych, którzy znali pozostałą część twórczości autorki, ale w żaden sposób nie wpływały one na fabułę.
Książki przeczytane w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest