Tytuł: Czarny koń zabija nocą
Autor: Jacek Roy
Seria: Najlepsze kryminały PRL
Wydawnictwo: Wydawnictwo CM
Data wydania: 2017
Liczba stron: 220
Kategoria: Kryminał
Ocena: 7/10Choć nie zamierzałam czytać kolejnej książki z serii Najlepszych Kryminałów PRL, to los sprawił, że jeden z nich ponownie wpadł w moje ręce. Dobrze się stało, bo Czarny koń zabija nocą, jest kryminałem niezłym, który dał mi dużo większe poczucie satysfakcji niż bym się spodziewała.
Żeby było zabawniej zdradzę Wam
pewną rzecz - oto kolejny czytany przeze mnie kryminał z tej serii
ma związek z chustkami i duszeniem. Mam chyba szczęście do tej
metody morderstwa, może powinnam się bać? :D
Jacek Roy pisze dobrze i zwięźle.
Narratorem jest major Szymański, policjant w pracę zaangażowany
szczerze, choć mający zbyt dużo na głowie. Jednak głównym
bohaterem książki jest nie narrator lecz detektyw z pasji, a doktor
z Uniwersytetu z zawodu, Arystoteles Bax. W zaskakujących
okolicznościach panowie spotykają się po latach, kiedy major
Szymański z niechęcią patrzy na teczkę z dużym napisem UMORZONE,
a Arystoteles Bax bardzo lubi zmieniać swoją mrówczą pracą napis
UMORZONE na ZAKOŃCZONE. Dlatego kiedy trafia do samego centrum
wydarzeń, nie zamierza spocząć na laurach dopóki nie ujmie
złoczyńcy, a ten bez wątpienia jada z nim w jednym pomieszczeniu
śniadania i kolacje. Zatem małomówny i niezbyt bogaty Norweg,
wesoła szwedzka rodzina, zadłużony, uzdolniony choć niespełniony
malarz z partnerką, dziennikarz sportowy z Warszawy, lekarz z
Poznania z wadą wymowy, piękna studentka i nasz bohater Art Bax
rozpoczynają śmiertelnie niebezpieczną grę w szachy, w której
stawka jest wyższa niż się wydaje. Tylko jaka?
Pan Roy ewidentnie lubił
literackie postacie słynnych detektywów, z którymi znajomości się
nie wypiera nawet w fabule książki. Jednak pomimo tego romansu z
dużo lepiej skonstruowanymi postaciami, książkę czyta się
naprawdę przyjemnie, jest doza lat 70tych, jest ten zapach PRLu,
jest detektyw pasjonat i nawet ciekawa intryga z morderstwem w tle. I
szachami! Ach te szachy, sport intelektualistów, gra umysłowa, a
jednocześnie rozrywka zaskakująco często towarzysząca zbrodni!
Sama rozgrywka jest
ciekawa i na wysokim poziomie. Nie powiem, że jest bezbłędna, bo
nie jest, ale zdecydowanie tym razem seria Najlepsze kryminały
PRLu nie zawiodła mnie i przewidywalności nie poczułam. Było
przyjemnie, przygody naprawdę mnie wciągnęły bohaterów
polubiłam, zabrakło mi tylko trochę napięcia. Nie zmienia to
jednak faktu, że bardzo chciałam poznać zakończenie tej historii,
zatem mogę śmiało powiedzieć, że autorowi udało się mnie
wciągnąć!
Widzę pewne
niedociągnięcia w lekturze, z jednej strony można je zrzucić na
pewną opieszałość i niedokładność ówczesnych władz (co
zresztą pan Bax chętnie podkreślał) jednak nie można przesadzać.
Było kilka rzeczy, które musiałyby wzbudzić zainteresowanie, a
znajdują się one w zwykłym dowodzie osobistym lub paszporcie, więc
są moim zdaniem nie do przeoczenia. Z tego powodu książka jednak
trochę traci w moich oczach na wiarygodności.
Podsumowując, Czarny
koń zabija nocą to zaskakująco dobry kryminał wśród pozycji
Najlepszych kryminałów PRL. W porównaniu do innych książek
z serii autor Jacek Roy wypada bardzo korzystnie, stworzył fabułę
może nie nową, ale bardzo przyjemną, zbudował ciekawe postacie i
wydarzenia, po czym ozdobił je nadmorskim klimatem. Książka
okazała się ujmująca, ze sporą dozą zaskoczenia, co na jakość
kryminału fenomenalnie wpływa. Nie powiem, że jest to najlepszy
kryminał jaki czytałam, bo nie jest nim zdecydowanie, ale patrząc
na taktyki literackie PRLowskich pisarzy Czarny koń zabija nocą
jest całkiem mocną pozycją i z czystym sumieniem mogę ją polecić
jako przyjemną, urzekającą kryminalną zagadkę na jeden wieczór,
a na tylko jeden ponieważ kryminał ma zaledwie 212 stron.
Za możliwość recenzji dziękuję Wydawnictwu CM oraz portalowi Sztukater.