Tytuł: Metalowa dolna
Autor: Bruno Kadyna
Wydawnictwo: Filologos
Data wydania: 2015
Liczba stron: 112
Kategoria: Literatura współczesna
Ocena: 7/10
Szczerze Wam powiem –
za mało mi piszących w Polsce mężczyzn. Najczęściej taki pisarz
opowiada nam historię o mężczyźnie, który siedzi w eleganckich
ciuchach, skończył studia, ew. ma własną, doskonale prosperującą
firmę. Nie pamiętam kiedy spotkałam się ostatnio z męską
książką, w której główny bohater to zwykły człowiek. Zwykły
w tym bardzo pozytywnym sensie. Nie student z Warszawy, prawnik z
Torunia czy lekarz z Wrocławia. Tylko zwykły mężczyzna, pracujący
często fizycznie, nie używający masy przeintelektualizowanych
pięknych słówek. Nasz główny bohater to zwykły zupełnie
normalny facet z planami i marzeniami, bezpośredni, i przerażony
chorobą ukochanej żony. Dlatego kiedy jej życie tak młodo się
kończy odczuwa ból, który wyraża na swój sposób.
Nie mogę się
skupić i wyciszyć – mózg chce myśleć o Kasi.
Trening! Cicho!
Podczas serii
szczególnie staram się o niej nie myśleć,
staram się zresztą nie myśleć o niczym,
staram się zresztą nie myśleć o niczym,
ale jak tylko
kończę, myślami od razu do niej wracam.
Nie ma się co
dziwić – ona należy do mnie, a ja do niej.
A może czegoś nie
próbowaliśmy?
Może jest jakaś nieznana metoda leczenia?
Może jest jakaś nieznana metoda leczenia?
Metalowa dolna to trudna
historia o wspaniałej pasji, wielkiej miłości i niestety o
bolesnej stracie. Uważam, że pasja to świetny sposób na
przetrwanie wielu życiowych dramatów, a jeden z największych
spotyka właśnie głównego bohatera. Jego ukochana żona Kasia
umiera na raka. A on został i musi żyć dalej nawet jeśli nie wie
jak. Tomasz nie poddaje się jednak, walczy jak umie, a w trudnych
chwilach pomaga mu rutynowy trening, coś co zna, kocha i co pomaga
mu pozbyć się niektórych uczuć i myśli. Jednak kiedy po śmierci
Kasi powraca do swojej ukochanej piwnicy, którą urządził na swoją
siłownię, uświadamia sobie, że jest tu ktoś jeszcze. Niesamowite
istotki pomagają mu zmienić perspektywę, zebrać się w sobie
psychicznie, ochłonąć i spojrzeć na życie na nowo. Bulwaki, bo
tak nazywają się mieszkańcy Metalowej Dolnej – krainy pod
deskami siłownianej podłogi, wielokrotnie zaskakują swoim trafnymi
komentarzami. Trafiają dokładnie w punkt co przywołuje częste
refleksje i daje przestrzeń do zastanowienia nad trudem „życia po
śmierci”, samotnością i życiem dalej.
Bardzo podoba mi się
forma i przekaz książki. Wreszcie zetknęłam się z czymś
prawdziwym, z mężczyzną, który nie jest „intelektualistą”
tylko usiłuje po męsku sprostać dramatycznej historii, która
rozgrywa się pod jego dachem. W końcu historia Tomasza i Kasi nie
jest niezwykła, ludzie każdego dnia ludzie dowiadują się o
chorobie swoich bliskich. Niestety nie raz karmi się nas
oczekiwaniami, tanimi sloganami. Tymczasem czas na żałobę, płacz
i w końcu akceptację jest bardzo ważnym okresem. Często czytamy o
kobietach postawionych w takich sytuacjach, a zupełnie nie potrafię
sobie przypomnieć takiej męskiej, o mężczyźnie, któremu daje
się czas (bo on też go potrzebuje!), który powoli uczy się żyć
na nowo bez swojej drugie połowy. W dodatku świetnym pomysłem jest
radzenie sobie z problemem wykorzystując swoją pasję,
zaangażowanie w jakiś temat. Sama przepadam za siłownią i wiem,
że to potrafi oderwać, odstresować i skierować myśli na inny
tor. Sport sam w sobie świetnie działa na głowę.
Brakowało mi takiej
książki „dla każdego”. Nie tylko dla wykształciuchów, bo
takich jest całkiem sporo. Brakowało mi mądrej książki dla
mężczyzn racjonalnych, pracujących fizycznie. Wreszcie jest
książka, która nie odstraszy czytelników mniej zaangażowanych w
literackie przygody.
Brudno Kadyna zapełnia
niszę i jestem mu bardzo za to wdzięczna, że robi to w takim
stylu, mówiąc o prawdziwej, szczerej miłości, o tym, że
mężczyzna też może cierpieć, o tym, że dobrze jest mieć pasję,
o tym, że po tragedii można się podnieść. O tym, że można
rozpocząć życie na nowo. Po męsku. Męskimi słowami. Czy możemy
to już nazwać męską książką obyczajową z elementami
fantastycznymi? Naprawdę wielkie zaskoczenie na plus.
Panie Autorze – mam
wielu znajomych, którym polecałam książki bez przekonania, bo
czułam, że ich znudzą. Teraz dostałam bardzo dobry oręż w dłoń
– męską książkę obyczajową z wartościami, nie wyuzdaną i
wulgarną, ale taką ze szczerym przekazem.
Jestem naprawdę pod
wrażeniem tego bardzo oryginalnego debiutu i polecam szczególnie
(wreszcie mogę to napisać!!) panom! :)
Za możliwość lektury i recenzji dziękuję Autorowi!