Strony

poniedziałek, 13 marca 2017

„Ja Oni i Dżej" Jolanta Nasiłowska


Tytuł: Ja Oni i Dżej

Autor: Jolanta Nasiłowska

Tom: 1
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 2015
Liczba stron: 166
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
Ocena: 3/10






Zawsze staram się znaleźć pozytyw w książce i tak będzie także tym razem. Jednak na wszelki wypadek napiszę go zaraz na początku, żebym o nim nie zapomniała. To książka debiutantki co wymaga łaskawości, cel był (jak sądzę) szczytny i lektura miała pokazać pewną wielorakość człowieczej natury, tego że nie jest niemożliwym aby jeden człowiek miał dwie, zupełnie odmienne twarze.

Tyle, że to nic nowego.
Niestety, Ja Oni i Dżej razi mnie wszystkim od fabuły po słownictwo.
Zacznijmy od pierwszych trzech stron, na których znajdujemy słówko „yesterdey". Ono idealnie współgra z moimi wrażeniami z lektury tej książki. W gąszczu wszelkich rodzajów powtórzeń i dziwów literackich, przez natłok konstrukcji zdań rodem z podstawówki, usiłuje przebić się fabuła. Miało być dwuznacznie. W prosty, bezpośredni sposób autorka chciała pokazać sprzeczność ludzkiej natury pod postacią Emmy Dżej Bloom. Bohaterka, łamaczka męskich.. no właśnie. Nie jestem przekonana czy serc, ale pomińmy ten element. Tak czy inaczej, Emma to niezbyt śmiała dziewczyna tęskniąca do prawdziwej miłości, romantycznych wyznań i przytulania, związana z Sharkiem - przystojnym facetem, którego "chyba" kocha. Dżej, czyli druga natura Emmy, często zmienia mężczyzn i pracę, obyczajowość nie ma dla niej zbyt dużego znaczenia, ocieka seksapilem, przygodny seks jest jej nieobcy, chętnie wychodzi na imprezy, podczas których pije morza alkoholu i poznaje kolejnych mężczyzn, którzy tracą dla niej głowę. Tak naprawdę gdziekolwiek pojawi się Emma Dżej Bloom tam pojawiają się mężczyźni żądni jej ciała. Zdarzają jej się potwornie kompromitujące sytuacje takie jak chodzenie ulicą z rozpiętym rozporkiem czy dwuznaczna sytuacja w pracy z zazdrosnym byłym partnerem. Zdarza jej się też świetny seks.

Dalej snułam się po domu w sflaczałych już od snucia się kapciach i w szlafroku, z moim małym dziurawym sercem, wyżartym przez samotność. Z wielkim niedopałkiem w zębach... (ale przecież nie palę).

Postacie opisane w książce są koszmarnie papierowe, spośród których Shark (w zasadzie będący kluczowym bohaterem) to absolutny rekordzista. Główna bohaterka miała mieć odmienne twarze, a po lekturze odnoszę wrażenie, że pani Bloom cierpi po prostu na rozdwojenie jaźni lub co najmniej na poważne zaburzenia osobowości. Jeszcze gorzej sprawa ma się z fabułą, bo po przeczytaniu Ja Oni i Dżej nie mam pojęcia po co autorka tę książkę popełniła. Skrócona lista wielu partnerów i wykonywanych przez Emmę prac, informacja z dowodami na to, że bohaterka miała szalone powodzenie wśród płci przeciwnej i z tego korzystała oraz nagromadzenie historii, które miały śmieszyć, ale prawdę mówiąc.. Ok. Może jestem zdrewniała, bo w gruncie rzeczy jestem biofizykiem. Ale nie ubawiłam się przy tej lekturze. Nic na to nie poradzę, dla mnie ta książka jest tak piekielnie nudna, że wciąż szukam powodu, dla którego została ona wydana. Jakby tego było mało, ubogie słownictwo, które jak sądzę miało uwiarygodnić bezpośredniość przekazu na linii autorka - czytelnik, tylko uwypukla słabą fabułę.

Pewnego dnia, kochając się z nim poczuła się dziwne. Miała uczucie, pomyślała w trakcie miłosnego uniesienia, że on chce zawładnąć nie tylko jej ciałem, ale i duszą. Był przecież taki diaboliczny.
 
Z całym szacunkiem do autorki (której życzę wszystkiego co najlepsze), ale odradzam Wam tę lekturę. Nie wniesie ona do waszego życia absolutnie nic, a wyniesie dobrą godzinę z życia, którą moglibyście spędzić o wiele lepiej.