Strony

niedziela, 5 czerwca 2016

„Niezgodna" Veronica Roth



Tytuł: Niezgodna

Autor: Veronica Roth

Cykl: Niezgodna
Tom: 1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2014
Liczba stron: 352
Tłumacz: Daniel Zych
Kategoria: Fantastyka, Fantasy
Ocena: 6/10




Po Niezgodną sięgnęłam dla rozluźnienia. Była to niedługa wciągająca podróż w nieznane. Ale czy faktycznie tak dobra aby robić filmową adaptację?

Jesteśmy w USA nowej generacji, w której aby uniknąć Wojny mieszkańcy zostali podzieleni na pięć frakcji – Altruizm, Erudycję, Serdeczność, Prawość i Nieustraszoność. Ach no i bezfrakcyjność. Każda frakcja ceni sobie inne umiejętności i dąży do innych celów, ale wszystkie dają swój wkład dla Dobra Wspólnego. Tak przynajmniej jest w teorii. Nie wiem jak Wam, ale mnie w tym momencie przypomniał się trochę Dawca.

Ludzki rozum może usprawiedliwić każde zło; dlatego jest takie ważne, że nie polegamy na nim.

Główną bohaterką książki jest szesnastoletnia Beatrice Prior i to z jej perspektywy poznajemy nową rzeczywistość. Beatrice urodziła się w Altruizmie, ale za chwilę będzie podejmować świadomą życiową decyzję o tym, która frakcja stanie się dla niej nowym domem i rodziną. Dziewczyna decyduje się na szalone rozwiązanie i już za chwile skacze z dachu jako Tris. Co dalej oczywiście nie zdradzę, natomiast mogę zapewnić, że nie jest to ostatni skok bohaterki.

W tej książce wiele mi się nie podobało przede wszystkim pod względem fabuły.  Koleje losu bohaterów dla mnie były naprawdę boleśnie przewidywalne. Odnoszę wrażenie, że autorka miała świetne pomysły, ale je po drodze pogubiła. Tyle dobrych wątków i prawie żaden, jak na mój gust, nie został poprowadzony satysfakcjonująco.


Szalone wyzwania, które stają przed Tris początkowo wydają się ciekawe, ale w gruncie rzeczy wraz z kolejnymi stronami stają się absurdalne. Nie czuję nawet sensowności tej frakcji. Sam pomysł podziału na frakcję był świetny – ostatnio nieco oklepany, ale w tej wersji całkiem żywy. Niestety wydaje mi się, że po tym zapał autorki osłabł. Wydarzenia z książki nie zrobiły na mnie wrażenia. Wszystko działo się dokładnie tak jak sądziłam, dodając do tego chochlę patetycznego tonu. Do tego wyczuwam trochę nieścisłości. Zabrakło mi rozwinięcia tematu frakcji i bezfrakcyjności. Zabrakło mi informacji czym właściwie zajmują się frakcje – nie kupiłam krótkiej informacji o tym, że Nieustraszoność pilnuje muru, Serdeczność zajmuje się rolą, Erudycja tworzeniem nowych wynalazków dla wspólnego dobra, a Prawość analizami prawnymi. Zaś w obrębie frakcji dzielone są sprawy zawodowe. Dla mnie to społeczeństwo stało się niekompletne i to na sposób, który budzi moje zaskoczenie, ale i niepewność. Czy skoro istnieje serum sprawdzające decyzje czy przywołujące największe strachy, to dlaczego brakuje prostszych rzeczy? Czy lekarze powinni być w każdej frakcji osobno (czy wtedy osoby z Serdeczności posiadają odpowiednie predyspozycje?), czy to Erudyci powinni się tym zajmować? Jak wobec tego rozumieć, że rząd jest w rękach jednej frakcji? Nie do końca to do mnie trafia.

Chwilami wyczułam też przekombinowanie. Nie jestem pewna ile razy, ale doliczyłam się wielu wydarzeń przedstawionych w sposób, jak dla mnie, naprawdę mocno wymyślny. Chyba zbyt mocno ubarwiony i patetyczny, żebym to kupiła.

To co było zaletą tej książki to bohaterowie. Podobała mi się Tris, podobał mi się Cztery, polubiłam nieidealnych przyjaciół bohaterki. To były dobrze napisane postacie, miały skomplikowane, ale bardzo ludzkie przemyślenia, brzmiały dosyć realnie (pomijając nierealną rzeczywistość rzecz jasna). Mdły okazał się za to brat bohaterki (mimo początkowo genialnego pomysłu). 

Książkę pomimo wad czyta się szybko i dosyć przyjemnie, nawet jeśli chwilami brwi podjeżdżają do góry ze zdumienia nad tym po jak bardzo oklepany motyw sięgnęła autorka lub jak podniośle przedstawiła daną scenę.

Polecam ją fanom YA i poszukiwaczom lekkiej lektury, choć w obu przypadkach chyba muszę przyznać, że czytałam lepsze, np. Niezwyciężoną, Mroczne umysły czy Szklany tron.