Tytuł: Gra pozorów
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Seria: Aleksandra Wilk
Tom: 1
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2016
Liczba stron: 320
Kategoria: Thriller, sensacja, kryminał
Ocena: 6/10Autorka zaczyna z hukiem i w takiej mocnej tonacji książka będzie utrzymana przez wszystkie 320 stron. Nie odpuści nawet na 10 stron, spisek spiskiem spisek pogania.
Człowiek po to
został zaopatrzony w mózg, by myśleć i kłamać.
Nadmiar
szczerości może być bolesny.
Główną
bohaterką jest Aleksandra Wilk z zawodu psycholog, a prywatnie mama Weroniki i
Kuby. Mnie osobiście bohaterka drażniła, ale być może trochę o to chodziło.
Wielu ludzi jest właśnie takich jak pani Wilk, zatem odmówić realizmu tutaj nie
można.
Mocny
początek książki ogromnie mi się spodobał, oczekiwałam kryminalnej uczty.
Niestety w pewnym momencie nie mogłam pozbyć się wrażenia, że autorka po prostu
przekombinowała. Przez pierwsze 100 stron nie mogłam się od Gry pozorów oderwać. Jednak od pewnego
momentu z każdą kolejną komplikacją już łapałam się za głowę.
Ogólnie
większość rzeczy była przedstawiona bardzo realistycznie – to nagromadzenie zwrotów akcji poraziło mnie i
niestety w moich oczach przez to książka utraciła na wiarygodności. Trafiła do
mnie też bezosobowość intrygi, podobało mi się rozwianie słodkości na rzecz
brutalnej szarej rzeczywistości. Bardzo przypadły mi do gustu się postacie dzieci
Aleksandry. Kłopotliwe, bezpośrednie, dosłownie jakbym je widziała! Za to
postacie „tych złych” jakoś mnie nie przekonały. Autorka doskonale trzyma nas w
napięciu przez całą książkę, psychologiczne nękanie któremu poddawana jest
główna bohaterka zdecydowanie wymusza uwagę i nie pozwala zakończyć książki
przed ostatnią stroną. Gdyby nie ten nadmiar..
Wyjątkowo
nie przypadła mi do gustu jedna sytuacja – na samym początku bohaterka zataja
pewien fakt przed.. wszystkimi. Siedmiodniowy dosyć istotny epizod. To jest coś
co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe i od pierwszej do ostatniej strony
wciąż miałam uczucie, że bohaterka naprawdę straszliwie szukała problemów. Nie
dość, że ich szukała, to dodatkowo one ją znajdowały.
Autorka
miała milion pomysłów, wszystkie bardzo dobre, ale byłyby zdecydowanie lepsze
gdyby pojawiły się w różnych książkach, a nie w jednej fabule. Początek
bezsprzecznie mnie wciągnął zatem jak dla mnie perspektywy zdecydowanie są.
Otóż nie, drodzy
państwo, niedowiarkowie i naiwni. Jestem uważna, czuła i
empatyczna. A mimo to dałabym sobie głowę uciąć, że miałam
męża na wyłączność. Może dobrze, że nie dałam. Zabrał mi
godność, ale głowę przynajmniej zostawił..
Za
to niemiło zaskoczyło mnie zakończenie – moim zdaniem zbyt przewidywalne. Przy
tylu pomysłach autorki? Liczyłam na więcej i nie pozbawiam się nadziei – może
następna książka autorki będzie bardziej poukładana, ograniczy liczbę pomysłów
za to skupi się nad rozwinięciem tych już spisanych? Mnie by to przekonało. :)