Strony

niedziela, 19 marca 2023

Żadnych żałobników, żadnych pogrzebów czyli „Szóstka wron" i „Królestwo kanciarzy" Leigh Bardugo


 Tytuły: Szóstka wron, Królestwo kanciarzy


Autor: Leigh Bardugo

Cykl: Szóstka wron
Tomy: 1, 2
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 2016, 2017
Liczba stron: 496, 608
Tłumacz: Wojciech Szypuła, Małgorzata Strzelec
Kategoria: Fantastyka, fantasy, młodzieżówka
Ocena: 9/10

 

Kiedy jakaś książka czy cykl książek jest wychwalany pod niebiosa, zachowuję sporą dozę sceptycyzmu. Takie ochy i achy słyszałam nie raz i nie dwa i naprawdę bardzo rzadko cokolwiek z tego było. Ileż już razy zastanawiałam się, co jest z moim gustem nie tak, że książki, które zachwycają takie rzesze czytelników, do mnie kompletnie nie trafiają. Lecz raz na jakiś czas zdarza się wyjątek, ten przyjemny moment kiedy rozpływam się w zadowoleniu, bo książka, do której byłam jak zwykle nastawiona sceptycznie, jednak zachwyca. I to jest ta właśnie chwila.

Już przed laty o Leigh Bardugo było głośno, ale w 2021 euforia osiągnęła apogeum, a to z powodu Netflixowej produkcji. Na platformę zawitał Cień i kość, czyli ekranizacja pierwszej części cyklu Griszy jej autorstwa. Serial wzbudził wiele ciepłych uczuć (także u mnie), a i książki mnie nie zawiodły, więc postanowiłam, że spróbuję także z uwielbianym przez czytelników cyklem Szóstka wron, którego bohaterowie również pojawiają się w produkcji.

Strach jest jak feniks: choćbyś tysiąc razy widziała jak spłonął, zawsze wróci.

Kaz Brekker ma swoje miejsce w Ketterdamie, ale nie przestaje marzyć o czymś więcej. Tyle że jeżeli właśnie wyobrażacie sobie uroczego marzyciela, płaczącego nad swoim smutnym losem, to bardziej mylić się nie możecie. Kaz jest przestępcą-geniuszem, nie stroni od podstępu i przemocy, a sentymenty nie są czymś mu bliskim. Na swoją renomę ciężko zapracował w znoju, krwi i pocie. Kiedy więc otrzymuje wyjątkowe, praktycznie niemożliwe zadanie, decyduje się zaryzykować. Jako że skok, którego zamierzają dokonać, wymaga specjalnych środków, to Kaz starannie dobiera swoją grupę - osoby szalone, gotowe na samobójczą misję, niebezpieczne, sprytne. Jednak kiedy nie wszystko pójdzie po myśli, będą zmuszeni improwizować...

O ile trylogia Griszy sprawiła mi sporo przyjemności, a w szczególności jej bohaterowie drugoplanowi, to w dylogii Szóstki wron dosłownie przepadłam. Kaz i jego ekipa zabrali mnie w niesamowitą wyprawę, a kiedy dotarłam do ostatniej strony drugiego tomu, poczułam jednocześnie żal, że to już koniec i radość, że Leigh Bardugo utrzymała ten fenomenalny poziom do samego końca. Spokojnie mogę napisać, że Szóstka wron i Królestwo kanciarzy to nieprzewidywalna, świetnie napisana fantastyka młodzieżowa.

- To niezgodne z naturą, żeby kobiety walczyły.
- To niezgodne z naturą, żeby człowiek był równie głupi, jak wysoki, a jednak proszę, stoisz tutaj.

Jednocześnie jest to ten rodzaj fantastyki, w którym elementy fantastyczne nie służą zapychaniu fabuły, a jedynie ją wspomaga. Dzięki temu wszystko wspaniale się łączy, tworząc intrygującą i spójną całość. Jednak muszę przyznać, że trylogia Griszy była mimo wszystko bardzo młodzieżowa i pomimo tematyki, utrzymana w dosyć czułym klimacie, podczas gdy dylogia Szóstki wron jest zdecydowanie bardziej surowa w odbiorze. Jej docelowym odbiorcą jest starsza młodzież, a mimo że główni bohaterowie to nastolatkowie, to fabuła jest momentami nieco brutalna.

Skoro mowa o postaciach to zdecydowanie warto zauważyć, jak bardzo są one rozbudowane. Niewiele tu typowych jednoznacznych charakterów, zdecydowanie ulubionym miejscem naszych postaci są wszelkie odcienie szarości. Szukają czegoś w życiu, w sobie, w innych, mają pragnienia i słabości, mają wartości, które czasami dodają im skrzydeł, ale momentami ciągną w dół. Mają również przeszłość, która pozostawiła w nich wyraźne ślady. Podoba mi się to, że bohaterów poznawaliśmy stopniowo, mogliśmy także obserwować zachodzące w nich zmiany, trud podejmowanych decyzji, wahanie. Gdzie jest granica pomiędzy tym co dobre, a tym co złe?  To wszystko sprawiło, że praktycznie nie da się nie polubić Jespera, Inej, Wylana, Kaza, Mathiasa czy Niny. 

I to właśnie ostatecznie niszczy każdego z nas, pomyślał Kaz.
Tęsknota za czymś, czego nigdy nie mogliśmy mieć.

Jednak co najważniejsze, Leigh Bardugo dowodzi, że czytelników młodzieżowej fantastyki nie trzeba ściągać do roli niezbyt bystrego odbiorcy, który potrzebuje wyłącznie chleba i igrzysk (czy też magicznych wojenek i romansów). O dziwo nie są też niezbędne tanie chwyty - do bólu obrazowo rozpisane sceny morderstw, rozbuchane sceny erotyczne czy przewidywalne przesłodzone historie, które stają kołkiem w gardle. Okazuje się, że i bez tego lektura może być porywająca, a książka może zasługiwać na najwyższe wyróżnienie. Prawdę mówiąc, byłoby miło gdyby Sarah J. Maas wzięła przykład z pani Bardugo. Przyznaję, zachwyca mnie głębia poruszanych tematów - stręczycielstwo, strata, zawiedzione zaufanie, choroby psychiczne, uzależnienie... W całej dylogii tych zagadnień jest wiele, co po raz kolejny pokazuje, że autorka wie, że młodzieży nie trzeba trzymać pod kloszem. 

Podobał mi się cykl Griszy i jestem zadowolona, że to od niego rozpoczęłam przygodę z książkami pani Bardugo, ale to Szóstka wron i Królestwo kanciarzy sprawiają, że autorka nie dość, że zostaje jedną z moich ulubionych, to jeszcze podarowała mi wspaniały czas oraz myśl, że fantastyka może mnie jeszcze naprawdę fantastycznie zaskoczyć. Chciałoby się, żeby ta historia trwała dłużej, ale doceniam fakt, że Leigh Bardugo postawiła na doskonałą przygodę spisaną w formie dylogii, a nie przeciąganą opowieść, w której w pewnym momencie zapewne zabrakłoby tej iskry, bo tego chyba nikt z nas by autorce nie wybaczył. Jeśli kiedyś przyjdzie jej do głowy pomysł jak godnie kontynuować tę historię, to z całą pewnością stanę w kolejce po kolejną jej książkę. Tymczasem jednak dylogia usatysfakcjonowała mnie w całości, to była prawdziwa czytelnicza przyjemność. Polecam, a ja tymczasem zasiadam do drugiego sezonu produkcji, który kilka dni temu pojawił się na platformie! Osiem odcinków, każdy trwający około godziny i wszystkie już są dostępne. ;)

Wrony zapamiętują twarze. Zapamiętują ludzi, którzy je karmią i są dla nich mili, tak jak zapamiętują tych, którzy wyrządzili im krzywdę. Nigdy nie zapominają. Przekazują sobie nawzajem, o kogo warto się zatroszczyć a kogo lepiej się wystrzegać.