Strony

wtorek, 28 czerwca 2022

Wyśmienite polskie science fiction i nie jest to książka Stanisława Lema czyli „Limes inferior" Janusza A. Zajdla


 

Tytuł: Limes inferior

Autor: Janusz A. Zajdel

Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 2004
Liczba stron: 226
Kategoria: Fantastyka, science fiction
Ocena: 9/10

 

 

 

Chyba każdy wielbiciel fantastyki w Polsce kojarzy coroczną nagrodę im. Janusza Zajdla. Wśród zwycięzców są najbardziej poczytni autorzy jak chociażby Andrzej Sapkowski, Feliks W. Kres, Ewa Białołęcka, Jacek Dukaj, Jarosław Grzędowicz, Maja Lidia Kossakowska, Wit Szostak, Anna Kańtoch... Mogłabym tak długo. To nie przypadek - nie da się ukryć, że nagrodzone powieści i opowiadania, ale również sami autorzy, szybko zyskują popularność. Przy okazji dodam, że jeżeli szukacie inspiracji do wyzwania #polskafantastykafajnajest to wśród nagrodzonych na pewno znajdziecie wybitną polską fantastykę.

Tyle razy słyszałam o tej nagrodzie, ale jednak nie złożyło mi się by wcześniej poznać pana Zajdla, dlatego już od samego początku wyzwania wiedziałam, że ten autor będzie moim must read. Nie udało mi się przez kilka miesięcy, ale w końcu na mój czytnik trafiło Limes inferior.

W Limes inferior trafiamy do Argolandu - miasta, w którym rządzą punkty, a ludzie są przypisani do klas społecznych na podstawie testów. Teoretycznie im jesteś inteligentniejszy tym wyższa jest twoja klasa, a co za tym idzie, otrzymujesz więcej punktów. Jeżeli masz wyjątkowo wysokie predyspozycje to możesz nawet pracować, co w tym świecie jest wielkim przywilejem. W Argolandzie mieszka Sneer, lifter-artysta, dzięki któremu wiele osób zmieniło swoją klasę. On sam zdecydował się na klasę czwartą - to pozwala mu unikać pracy, a jednocześnie mieć dość czasu na swoją nielegalną działalność. Zbieg niezwykłych okoliczności sprawia, że wkrótce Sneer zaczyna zauważać, że świat w którym tak spokojnie wiódł swoje życie może być inny niż mu się wydaje... 

Bo cóż to znaczy, że jeden człowiek jest równy drugiemu? Człowiek - rzec można - jest istotą wielowymiarową; któreż z jego cech uznać mamy za reprezentatywne dla porównań? Ani możliwości, fizyczne czy umysłowe, ani potrzeby, materialne czy duchowe, zunifikowane nie są i ujednolicić się nie dają.

Po lekturze dystopijnego Limes inferior rozumiem tych, którzy twierdzą, że Janusz Zajdel był wizjonerem. W tej książce wszystko jest doskonale przemyślane, nie ma ani jednego zbędnego słowa. Fabuła jest naprawdę oryginalna i nawet jeśli drobne motywy rozpoznamy z innych książek, to całość jest tak zbudowana by czytelnika zaskakiwać zarówno pomysłami, jak również ich wykonaniem. Jest to kolejny atut Limes inferior - pomimo niekiedy bardzo poważnych rozważań egzystencjalnych czy społecznych książka jest napisana niezwykle lekko, a historia jest tak dynamiczna, że czyta się ją błyskawicznie.

Dodatkowo w dziele pana Zajdla jest cała masa błyskotliwych nawiązań i chociaż czasy do których nawiązuje autor znam jedynie z historii, to dostrzegałam zręcznie wplecione odniesienia, które sprytnie ukryto przed cenzurą. Fenomenalne jest również niespodziewane zakończenie, a posłowie Macieja Parowskiego pozwoliło mi poukładać część swoich przemyśleń. Limes inferior ma również naprawdę udany element science fiction - od lat nie czytałam s-f na tak wysokim poziomie, które jednocześnie nurtuje na poziomie naukowym i filozoficznym. Zachwyciły mnie nawiązania naukowe, zarówno prostotą jak inteligentnym wykorzystaniem. Przy tej okazji warto także wiedzieć, że Janusz Zajdel jest twórcą nurtu fantastyki socjologicznej - czyli fantastyki, która mniej skupia się na technologicznym, a bardziej na społecznym aspekcie przyszłości. 

Jakże nieludzka musi być inteligencja, która potrafiła wymyślić tak bezduszny model społeczeństwa, lekceważący w sposób absolutny wszelkie indywidualne cechy ludzkiej jednostki (...) Zmuszony do codziennego bezsensownego krążenia po wyznaczonej orbicie, człowiek rzeczywiście upodabnia się do bezrozumnej cząstki, zdanej na przypadkową grę sił działających w tym złożonym układzie.

Fascynujące jest dla mnie również to, że Janusz Zajdel skończył pisać Limes Inferior 42 lata temu, a ja wielokrotnie podczas lektury odnosiłam to co czytałam do współczesnych wydarzeń. Nie raz w swoich przemyśleniach przenosiłam się do Limes inferior. To dowodzi, że dobra fantastyka, a tym bardziej science fiction jest wiecznie żywe, ku (nie)szczęściu nas wszystkich. Wizja pana Zajdla choć wydaje się fantastyczna, ma wiele punktów stycznych z tym co dzieje się obecnie.

Teraz rozumiem dlaczego powstała Nagroda im. Janusza A. Zajdla. Podpisuję się pod wszystkimi zachwytami nad tą książką, a każdego poszukiwacza dobrego science fiction gorąco zachęcam do lektury. Nie będzie upadających pomników, jedynie intrygująca lektura i poszerzanie horyzontów. :)

PS Nie da się ukryć, że w ostatnich latach fantastyka nieustannie puchnie, więc z gigantyczną radością przypomniałam sobie, że można napisać doskonałą fantastykę, która stanowi intelektualną ucztę i zmieścić się na 200 stronach i w jednym tomie! Nie do wiary, ale naprawdę można.

Książka przeczytana w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest