Strony

wtorek, 31 maja 2022

Burzliwa historia w prosektorium czyli „Burza" Zuzanny Gajewskiej


 

Tytuł: Burza

Autor: Zuzanna Gajewska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022
Liczba stron: 344
Kategoria: Kryminał
Ocena: 7/10




O Burzy czytałam bardzo różne opinie i pomimo mojej własnej obietnicy, że nie będę czytać książek znanych mi blogerów, uległam pokusie. Lubię kryminały, również w polskim wydaniu, ale w ostatnich latach czułam pewne rozczarowanie tym gatunkiem. Schematyczne fabuły już mnie nudziły, a oklepane rozwiązania i sztuczne pompowanie napięcia po prostu męczyło. Pomyślałam jednak, że kto jak kto, ale wieloletnia recenzentka kultury Zuzanna Gajewska zapewne też zna te uczucia, a jej promotorstwo czytania, w którym dawno temu i ja brałam udział, jest dla mnie dowodem na to, że to nie jest osoba, która napisze cokolwiek byleby tylko zaistnieć. Nie wierzę w to. Ta autorka z całą pewnością ceni jakość i pomysłowość.

Główną bohaterką Burzy jest Ewelina Zawadzka, samotna matka oraz właścicielka zakładu pogrzebowego. Jej życie w Młynarach jest na tym etapie już całkiem spokojne i ułożone. Jednak pewnego dnia harmonię miasteczka rujnuje burza, podczas której dochodzi do dwóch dramatycznych wydarzeń. Jednym z nich jest wypadek autobusu, a drugim znalezione ciało zamordowanej blogerki i naukowczyni akademickiej Marzeny Tolak. Kobieta przeniosła się do Młynar niedawno, ale Ewelina polubiła ją, a w dniu jej śmierci opiekowała się jej młodszą córeczką. Dlatego ta tragedia dotyka ją bardzo osobiście i trudno jest jej zaakceptować niezbyt szybkie i niespecjalnie efektywne tempo śledztwa. Okazuje się jednak, że ludzie ukrywają całkiem sporo sekretów...

Kobieta mogłaby mieć o to pretensje, gdyby nie fakt, że była martwa. Główną zaletą pracy w domu pogrzebowym było to, że nawet niezadowolony klient milczał jak grób.

Pierwszą rzeczą, którą poczułam podczas czytania była sympatia. Burza wydała mi się bardzo swojska, a przy tym realistyczna. Nie mieszkałam w tak małym miasteczku, sporo czasu spędziłam w nieco większym mieście na Kujawach, ale większość życia spędziłam w Warszawie - jakby na to nie patrzeć, największym mieście w Polsce. Jednak co nieco o braku anonimowości wiem i ja, z różnych przyczyn, więc bez trudu wczułam się w atmosferę panującą w Młynarach. Ba, również historia Eweliny - jej prywatnego życia jak również jej ścieżki zawodowej, wydała mi się bardzo prawdopodobna, zupełnie jakby opowiadała mi ją nowo poznana koleżanka, i przyznam szczerze, że to sprawiło, że od razu polubiłam i główną bohaterkę i tę historię. 

Zresztą od samego początku zaciekawiło mnie to jaki zawód dała swojej głównej bohaterce autorka i muszę przyznać, że ostatnio nasze rodzime pisarki są w tej kwestii niezwykle kreatywne - niedawno Kasia Wierzbicka rozpoczęła cykl o przedszkolance i piekielnych dzieciach, a teraz tanatokosmetolożka i właścicielka zakładu pogrzebowego! Musicie przyznać, wreszcie dostajemy od polskich pisarzy coś faktycznie intrygującego! :)  

Tak właśnie tłumaczyła córce swoją pracę. Że żegna ludzi. Tak jak żegna się kogoś na dworcu czy lotnisku, odprowadza się go i ten wyjeżdżający się cieszy, że ktoś mu towarzyszy, tak ona żegna tych, którzy odchodzą na zawsze.

Spodobało mi się również to jak dobrze autorka wplotła w swoją książkę współczesność - czy to w bajkach, czy w blogowaniu, czy w prowadzeniu internetowego radia... Wiem jak to działa, nie raz słyszałam podobne opowieści, a na osiedlu widziałam już nie jedną Elsę. Nie mam za to pojęcia jak wyglądają procedury policji, a w odróżnieniu od niektórych "specjalistów" nie uważam by przeczytanie kilkudziesięciu kryminałów z różnych krajów dało mi prawo do merytorycznej oceny tych elementów, ale dla mnie Burza okazała się realistyczna i satysfakcjonująca na każdym poziomie. Zaś jako doktorantka, w wieloletnim związku z młodym doktorem z tej samej dziedziny, znająca temperament promotorów, kilka razy śmiałam się pod nosem czytając wprowadzony wątek naukowy. ;)

W tej książce naprawdę wiele rzeczy świetnie zagrało - autorka bardzo dobrze przemyślała i fabułę, i bohaterów. Wszystko to opisała niezwykle przekonująco i z polotem. Całość czytało mi się naprawdę lekko, strony dosłownie same się przewracały, a historia utrzymywała moje zainteresowanie przez całą książkę. Przyznaję, że faktyczną wadą Burzy jest dla mnie to, że już w połowie książki wiedziałam "kto zabił" i nie czułam już tego napięcia. Dla mnie w kryminale kluczowe jest to bym jak najpóźniej poznała tożsamość winnego, więc poczułam lekkie ukłucie rozczarowania.

Jednak ostatecznie dla mnie Burza była bardzo satysfakcjonującą lekturą. Autorka włożyła w tę książkę sporo czasu, pracy i serca, i to naprawdę widać. Wątki kryminalne, przeplatają się z obyczajowymi w sposób niezwykle zręczny, ale też lekki i niewymuszony, nieco podobny do tego, który znamy z książek Camilli Lackberg. Nie wiem czy autorka planuje kolejne książki, ale jeśli tak, to może być pewna, że ma następną czytelniczkę. :)

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka oraz portalowi Sztukater.