Strony

wtorek, 29 czerwca 2021

Pouczające, nostalgiczne i dające do myślenia „Na brzegu rzeki" Czesława Miłosza


 
Tytuł: Na brzegu rzeki

Autor: Czesław Miłosz

Wydawnictwo: Znak
Data wydania:1994
Liczba stron: 78
Kategoria: Poezja
Ocena: 10/10






Jutro 110 urodziny Czesława Miłosza. Sporo lat minęło od narodzin naszego noblisty, trzeba to przyznać. Z tej okazji postanowiłam wcielić w życie coś co przez lata mi nie wychodziło - od bardzo dawna chciałam przeczytać tomik wierszy Czesława Miłosza! Okazało się jednak, że większość moich bliskich nie ma ani jednej książki noblisty, a powód był prosty - starsi pamiętali czasy cenury, która obejmowała również twórczość Czesława Miłosza, a młodsi mogą mieć problem ze zdobyciem własnego egzemplarza. Obecnie dostępne pozycje (jeśli są dostępne, bo nie wszędzie) są stosunkowo drogie, a zaledwie cztery z nich to zbiory wierszy, w tym jeden dotyczy wyłącznie Wilna i został wydany z okazji rocznicy setnej rocznicy urodzin poety (jako, że urodził się na Litwie), jeden to antologia opracowana przez Aleksandra Fiuta, zaś trzeci, Piesek przydrożny, to rzeczywiście przed laty uhonorowany Nagrodą Nike zbiór wierszy. Czwarty to Wiersze wszystkie, wydana w marcu tego roku ogromna książka, która ma niemal 1500 stron i sami przyznacie, że dla koneserów to z pewnością złoto, ale jeżeli czytelnik chciałby niezobowiązująco spróbować z poezją pana Miłosza to ponad 1000 stron, to zdecydowanie za dużo. Kusząco za to brzmi książka Zmyślenie albo wielki sen, której wydanie jest zapowiadane na październik tego roku. Ma być to dwujęzyczny zbiór wybranych wierszy poety. Pamiętam podobny pomysł na wydawanie poezji Wisławy Szymborskiej i trzeba przyznać, że był on wyborny, choć mam wrażenie, że okładka była nieco ładniejsza. 

Także jak sami widzicie, sprawa nie była łatwa, ale w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Okazało się, że jeden tomik, Na brzegu rzeki ma moja ciocia, czy raczej kuzynka, więc wystarczyło przejechać  "zaledwie" 500km by mieć ją w swoich łapkach.

Na brzegu rzeki to zbiór wierszy stworzonych przez Czesława Miłosza w latach 1991-1994. Poeta osiągnął wiek 80 lat, nosi w sobie ogromny bagaż wspomnień i doświadczeń co czuć w kolejnych zamieszczonych w tomiku wierszach. Gdybym miała opisać moje wrażenia z całości to sporo tu przywiązania i tęsknoty, refleksji, które są dostępne jedynie dla osoby znacząco starszej, rozważań nad naturą człowieka, wątek wspomnień, jest także co nieco o Bogu i wierze. Możemy także przeczytać uzupełnienie do wiersza Rozbieranie Justyny (jest to nawiązanie do książki Elizy Orzeszkowej), a także literacką dyskusję, w której głos zabiera najpierw Miłosz, w odpowiedzi do artykułu Przeciw okrucieństwu Marii Podrazy-Kwiatkowskiej, następnie do wiersza odnosi się Leszek Kołakowski, a na końcu komentarz Jana Andrzeja Kłoczowskiego do wypowiedzi pana Kołakowskiego. Także nie samym wierszem tomik stoi!

Za wydanie, które czytałam, podobnie jak za większość cennych dzisiaj tomików, było odpowiedzialne wydawnictwo Znak. Sama oprawa jest do bólu minimalistyczna - jasnoszara twarda okładka z wytłoczonym imię i nazwiskiem autora i ładniejsza obwoluta. Czyli mówiąc wprost klasyczne wydanie poezji w Polsce. Bardzo bym chciała zobaczyć ten tomik w wydaniu podobnym jak chociażby poezji pani Szymborskiej tego samego wydawnictwa.

Część utworów zamieszczonych w Na brzegu rzeki to poetycki powrót autora na Litwę, gdzie się urodził. Czuć w nich wielki sentyment, nagromadzenie wspomnień Miłosza, pewną nostalgię, ale również smutną akceptację zmian, które zaszły. Wielu z nas wracając z powrotem do miejsca, w którym spędziliśmy najmłodsze lata czułoby pewnie podobnie, ale niewielu tak pięknie by to opisało. ;)

"Nikomu nie powiedziałem, że znam tę okolicę.
Bo i po co. To jakby myśliwy z włócznią
Zjawił się i szukał czegoś, co tu było.
Po wielu wcieleniach wracamy na ziemię,
Ale niepewni czy rozpoznamy jej twarz. 
Gdzie były wioski i sady, teraz tylko pola. 
Zamiast starodrzewiu - młode lasy.(...)" 
 
- Pewna okolica-

Nie da się także ukryć, że z niektórych wierszy przeziera ciężar wspomnień autora z okresu II wojny światowej, a przede wszystkim Holocaustu. To nie jest tak, że każdy wiersz tego dotyczy, ale po lekturze widać, że jest to dla Czesława Miłosza temat ogromnie trudny, którego nie chce zaakceptować i który wciąż leży mu na sercu.

"(...) Strażnicy więziennych pociągów, to znów więźniowie, torturujący i torturowani.
Nie wiem tylko, dlaczego muszę tamte wydarzenia pamiętać.
I winić moją osobę o to, co nie zależało ode mnie.
Czekając, aż piorun udaru spadnie na mnie z ręki Sędziego i od ziemskich obrazów uwolni.
Stary człowiek, pogodny, lubiany przez sąsiadów, pozdrawia przechodniów, 
zazdroszcząc im niewinności.
Czyli tego, co mają - myśli - bo nie byli poddani próbie."
 
- Emeryt -

Warto także dodać, że co prawda pan Miłosz żył w okresie I wojny światowej, ale był jeszcze małym dzieckiem i być może również dlatego tamta wojna nie pozostawiła na autorze takiego piętna.

Innym poruszanym zagadnieniem jest bycie poetą. Czesław Miłosz powraca do tego zagadnienia w wielu miejscach (np. wiersze Sprawozdanie, Odczyt, Tłumacząc Annę Świrszczyńską na wyspie morza karaibskiego, Do Allena Ginsberga), rozlicza się ze swoim wierszopisarstwem, ale także wspomina o samym procesie pisania czy ocenia:

(...)Byłem instrumentem, słuchałem, wyławiając głosy z bełkotliwego chóru,
tłumacząc na zdania jasne, z przecinkami i kropką.
 
- Do Allena Ginsberga -

czy chociażby już w pierwszym wierszu w tomiku

O Najwyższy, zechciałeś mnie stworzyć poetą,
i teraz pora, żebym złożył sprawozdanie. (...)
 
- Sprawozdanie -

Na mnie największe wrażenie zrobiły wiersze, które w tej recenzji cytuję (Pewna okolica, Emeryt, Do Allena Ginsberga, Sprawozdanie, Sarajewo), ale również uderzające w czułe struny Capri, czarujące i zmuszające do refleksji To lubię oraz nawiązujące do nauki Po odcierpieniu. Lektura Na brzegu rzeki była fascynującym literackim spotkaniem, które wciąż w umyśle obracam. Nie będę też ukrywać - czytanie tego zbioru, choć nie był on długi, było nieco wymagające. Zamieszczone w tym tomiku wiersze nie są proste, zmuszają nie tylko do namysłu, ale część z nich także do poszerzenia horyzontów wiedzy tak aby być w stanie je zrozumieć. Niektóre są bezpośrednie, inne bardziej metafizyczne. Jest w nich sporo emocji, które są nam podane niezwykle jasno, ale jednocześnie, dla mnie, były one mniej oddziałujące z czytelnikiem niż u pani Szymborskiej. Nie zmienia to jednak faktu, że pan Miłosz pozostawia odbiorcy sporo naprawdę wartościowego materiału do przemyśleń i satysfakcji z lektury.

Czesław Miłosz wspaniale porusza się po kulturze, zręcznie żongluje tym co powiedziane wprost, a tym co pozostaje w sferze niedopowiedzeń. Czuć tu ciężar dźwigany przez starszego człowieka - wspomnienia, tęsknoty, dramatyczne przeżycia, a jednocześnie to, że świat wciąż go oczarowuje, a rozważania o Bogu wciąż są w toku. Jestem pod sporym wrażeniem poety i bez wahania mogę powiedzieć, że to na pewno nie był mój ostatni zbiór wierszy Czesława Miłosza. Wspaniałe metafizyczne przeżycie, choć wymagające sporej wiedzy (lub wsparcia internetu) i skupienia!

To teraz potrzebna byłaby rewolucja, ale zimni są, którzy kiedyś byli gorący.
Kiedy zabijany i gwałcony kraj wzywa pomocy Europy, w którą uwierzył, oni ziewają.
Kiedy ich mężowie stanu wybierają łajdactwo, nie odzywa się głos, który by to nazwał po imieniu. (...)

- Sarajewo -