Strony

niedziela, 18 kwietnia 2021

Mroczniejsze szaleństwo czyli „Krew i miód" Shelby Mahurin


Tytuł: Krew i miód

Autor: Shelby Mahurin

Cykl: Serpent & Dove
Tom: 2
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2021
Liczba stron: 512
Tłumacz: Agnieszka Kalus
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 8/10

 

 

Gołąb i wąż ogromnie przypadł mi do gustu. Wreszcie mogłam przeczytać fantastykę młodzieżową z intrygującym i świeżym pomysłem, bohaterami, których nie w sposób nie polubić, z ciekawą magią. Przy tym wciągała jak czarna dziura! Nie zaskoczę Was pisząc, że na Krew i miód czekałam z wielką niecierpliwością i trafiła ona na mój czytnik już w dniu premiery - po prostu nie mogło być inaczej. 

Od wydarzeń z Chateau le Blanc w czasie Modraniht minęło już trochę czasu. Zbiegowie ukrywają się, bo są poszukiwani dosłownie przez wszystkich i nie ma dla nich bezpiecznej przystani. Niestety zmęczeni uciekinierzy doskonale zdają sobie sprawę, że Morgana nie zamierza im odpuścić i zrobi wszystko, absolutnie wszystko, by dorwać Lou. Napięcie związane z tym co wydarzyło się w Modraniht ciąży zarówno nad dziewczyną jak i nad Reidem, któremu ciężko zaakceptować swoją nową naturę. Czuje się z tym obco, a dodatkowo dobija go potworne poczucie winy. Niestety bohaterowie nie mają czasu ani na żałobę, ani na rozwiązanie wszystkich palących problemów, ponieważ sprytna i bezwzględna Morgana dalej zamierza mordować, a tylko oni mogą ją go zatrzymać. Z tego powodu podejmują się realizacji szalonego i pełnego słabych punktów planu, który narazi ich na śmiertelne niebezpieczeństwo. Jednak do jego realizacji potrzebują sojuszników, o których nie będzie im łatwo. Na drodze spotyka ich wiele ryzykownych sytuacji i przykrych wydarzeń, ale fortuna wydaje im się sprzyjać... Do pewnego momentu.

Tym razem, moja pierwsza refleksja po lekturze jest taka, że drugi tom cyklu Gołąb i wąż jest znacznie mniej "młodzieżowy" niż pierwszy. Jest tu kilka scen, które są nieco okrutniejsze, również pojawiający się wątek obłędu nieco zmienia odbiór Krwi i miodu. Oczywiście nie jest to mała Gra o tron, nic z tych rzeczy, ale pewna zmiana atmosfery jest zauważalna, podobnie jak pojawiająca się mroczniejsza aura.

(...) Rozumiem twoją niechęć do stawienia czoła temu wszystkiemu, Louise, ale zamykanie oczu nie sprawi, że potwory cię nie zobaczą. Jedynie ty będziesz ślepa.

Niezwykle ciekawa staje się relacja Reida i Lou. Od samego początku autorka nas w tej sprawie zaskakiwała, bo naprawdę rzadko słyszałam o rozpoczynaniu książki dla młodzieży ślubem głównych bohaterów. To mogło się nie udać, bo jak wiadomo, czytelnicy tego gatunku lubią romantyczne emocje. Jednak autorka wybrnęła z tego fenomenalnie, bo nie dość, że jestem przekonana, że udało jej się utrzymać uwagę czytelników (niezależnie od tego jak oceniają książkę, jestem właściwie pewna, że sama relacja głównych bohaterów nie mogła znudzić, przytłoczyć ...), to jeszcze moim zdaniem przekazuje niezwykle wartościową informację - nie każdy ślub oznacza "i żyli długo i szczęśliwie". Większość książek z fantastyki młodzieżowej może kończyć się ślubem lub po ślubie dochodzi do "siłowego" dramatycznego rozdzielenia kochanków i tylko to powoduje komplikacje. Tymczasem autorka pozostawia swoich bohaterów razem, ale pokazuje, jak nieporozumienia, wątpliwości, trudne sytuacji i emocje mogą wpływać na związek. To coś nowego, dojrzałego i bardzo intrygującego. Coraz częściej widzę, że odchodzi się od idei miłosnego trójkąta (widać to chociażby po świetnych Buntowniczce z pustyni i Okrutnym księciu) na rzecz dojrzalszych problemów. Wiem, że nie każdemu ten kierunek odpowiada, ale akurat dla mnie to korzystna zmiana, nie mówiąc o tym, że po prostu doceniam różnorodność, a ileż można czytać o tym "czy Peeta czy Gale" tylko w nowych odsłonach?

W tej części pojawiają się znani nam z pierwszego tomu bohaterowie poboczni, ale niektórych spotykamy pierwszy raz i tak poznajemy wilkołaki, krwawe czarownice czy chociażby wędrowną trupę teatralną Troupe de Fortune. Bardzo przypadła mi także do gustu opowieść o Dames Rouges i ich obozie, a także o matagotach i Dzikim Mężu. Podczas lektury Gołębia i węża brakowało mi rozwinięcia tematu magii, więc jestem bardzo zadowolona, że w tej części Shelby Mahurin opowiada o niej znacznie więcej.

Magia nie jest... Nie przypomina niczego, co znasz. Ale zbyt wiele dobrego może być czymś złym. Może być uzależniające. (...) A kiedy wszystko jest dla nas kwestią życia i śmierci, stawki są wysokie. Im więcej zyskujemy, tym więcej tracimy.

Podoba mi się także przedstawienie przemiany Lou, chociaż sporo bym dała za to by autorka nieco lepiej wyjaśniła nam skąd ten kierunek. Czy to stare i nieco wyświechtane "jesteś taka jak Twoja matka" czy jednak coś nieco głębszego? W tym tomie odpowiedź na to pytanie jest rozmyta, więc może dowiemy się tego w kolejnym.

Sama Shelby Mahurin w podziękowaniach wspomina, że drugi tom sprawił jej znacznie więcej problemów niż pierwszy i muszę przyznać, że mam wrażenie, że to dało się wyczuć w powstałym w książce zamieszaniu. Do tej części wkrada się chaos, zwłaszcza w jej drugiej połowie. Prędkość akcji jest tak zawrotna, że odniosłam wrażenie, że nawet bohaterowie się  w niej gubią, a co dopiero ja, szeregowy czytelnik pochłaniający jej książkę bardzo późną porą. ;) Być może w tej kwestii istotne jest także to, że początkowo Gołąb i wąż miał być dylogią, a pomysł na trzecią część, jeśli dobrze rozumiem, powstał w trakcie tworzenia. Taka zmiana mogła spowodować poważniejsze zmienianie i dokładanie pewnych wątków, a co za tym idzie chaos. Może trzeciej części uda się tego uniknąć, zobaczymy. 

Zło zawsze szuka zaczepienia. Nie możemy mu go dawać.

Jeśli chodzi o kwestie techniczne to przy recenzji poprzedniej części wspominałam Wam o powodzi literówek, więc spieszę donieść, że Krew i miód jest pod tym względem o wiele lepiej sprawdzona. Nie oznacza to, że żadnej nie znalazłam, ale tym razem nie były to rażące i rozpraszające błędy, a jedynie drobne podmianki.

Nie wiem jak dotrwam do trzeciej części. Wiem, wiem - czytelnicy mówią tak o wielu kontynuacjach (ach te Wichry zimy...), ale fantastyka młodzieżowa potrafi wciągać bez reszty i Krew i miód to właśnie robi. Szalone tempo, ciekawy rozwój sytuacji, zakończenie... W części akurat przejrzałam zamysł autorki, ale zakończenie zakończenia? Brrr, tego nie spodziewałam się w ogóle!

Trzeci tom, Gods and Monsters, będzie miał swoją premierę za granicą w sierpniu. Czy uda się wydać ją w Polsce do końca 2021? Pewnie większość czytelników bardzo by sobie tego życzyła, ale jest to raczej mało prawdopodobne - Krew i miód została oryginalnie wydana na początku września, a premiera w Polsce była w minioną środę czyli nieco ponad 7 miesięcy później. 

EDIT - premiera Gods and Monsters (czyli w polskiej wersji językowej Bogów i Potworów) już 13 kwietnia!

 | Gołąb i wąż | Krew i miód | Bogowie i potwory |