Strony

środa, 12 lipca 2017

„13 powodów” Jay Asher


Tytuł: 13 powodów
 

Autor: Jay Asher

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2015
Liczba stron: 372
Tłumacz: Aleksandra Górska
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10






Tak jak pewnie wielu z Was o książce słyszałam z powodu tego jakie budziła ona kontrowersje. Raz czytałam, że pewna amerykańska biblioteka nie chciała jej wypożyczać, innym razem szkoła uznała ją za niebezpieczną. Potem pojawił się serial i znowu, razem z nim, pojawiły się kontrowersje. W całym tym zamieszaniu stałam murem za tym, że nie ma mowy o indeksie ksiąg zakazanych, zawsze byłam jego wrogiem. Ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że w sprawie 13 powodów coś jest na rzeczy.

Nie czytam zwykle takiej literatury. Dlaczego? Po prostu po przeczytaniu książki zwykle przez pewien czas o niej myślę, a życie i bez myślenia o samobójstwach bywa dojmująco smutne. Wystarczy, że włączę telewizor i zobaczę ujęcia z kolejnego zamachu, twarze dzieci z Syrii albo usłyszę o kolejnej historii skatowanego niczemu winnemu zwierzaka. Dlatego rzadko czytam czytam takie książki, bo zwyczajnie nie chcę o tym myśleć. Nie to, że nie myślę. Problemu jestem świadoma. Ale nie chcę o tym myśleć i może warto w tym miejscu powiedzieć, że ta książka jest bardzo niewygodna. Po co więc po nią sięgnęłam? Chciałam sprawdzić jak to z nią jest. Czy rzeczywiście słusznie wywołuje takie zamieszanie i co ja sama będę o tym myśleć po przeczytaniu. Było mi ciężko się za nią zabrać, ale w końcu natrafiła się okazja - Bookathon i wyzwanie „Temat tabu” (a przy okazji także „Książka, którą zekranizowano w 2016 lub 2017 roku”).


Młody Clay Jansen znajduje na progu paczkę. Kiedy ją otwiera widzi 7 kaset magnetofonowych, które okazują się być nagrane przez Hannah Baker – jego koleżankę, która nie tak dawno popełniła samobójstwo. Same kasety wywołują na nim koszmarne wrażenie, jednak co to jest koszmar zrozumie kiedy zacznie je przesłuchiwać. Przez najbliższe kilka godzin będzie słuchał głosu zmarłej dziewczyny, która opowie o 13 powodach swojej decyzji. Żeby być precyzyjnym powiedziałabym – Hannah opowie o 13 osobach, których postępowanie wywołało efekt śnieżnej kuli i doprowadziło do tego, że postanowiła odebrać sobie życie.

Jeśli słyszysz piosenkę, która wywołuje u Ciebie łzy, a nie chcesz już płakać,
nie słuchasz jej więcej. Ale nie da się uciec od samego siebie.
Nie można postanowić, że się już nie będzie siebie oglądać.
Wyłączyć zgiełku w swojej głowie.

Muszę podzielić się z Wami pewną refleksją. Cały czas nie mogę pozbyć się wrażenia, że być może pedagodzy szkolni, bibliotekarze, nie do końca się mylili. Być może jest to wskazówka dla 13 osób. Każdy z nas mógłby być jedną z nich i to jest chyba jedna z bardziej przejmujących rzeczy w tej książce. No dobrze, może nie każdą z nich, ale mimo wszystko. Takie kasety de facto mógłby pewnie otrzymać każdy z nas. Efekt śnieżnej kuli – każdemu z nas zdarzyło się kiedyś powiedzieć, zrobić coś złego. A gdybyśmy zrobili to w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie, w obecności nieodpowiedniej osoby? Moglibyśmy pomóc kuli przemieszczać się szybciej. Równie dobrze moglibyśmy ją jednak zatrzymać, nie robiąc tej rzeczy. Może to jest informacja, którą moglibyśmy sobie przyswoić. Że można być życzliwym bez powodu, świadomym konsekwencji, że czasami żarty mogą skończyć się źle lub gorzej, że powinniśmy obserwować otoczenie, być czujnym na pewne zdarzenia i czasami zobaczyć coś poza własnym nosem. To jest rzecz, która jest warta przypomnienia. Jeśli jesteśmy jedną z tych 13 osób ta książka może nam przynieść rozum.


Mój niepokój budzi sytuacja, gdy czyta to osoba myśląca poważnie o samobójstwie. Nie sądzę by znajdowała ona pocieszenie na stronach tej książki. Nie sądzę by znalazła tam coś co spowoduje, że pójdzie poprosić o pomoc albo zwyczajnie zdecyduje, że nie chce tego robić. Może 13 powodów Jay Asher nie jest pochwałą samobójstwa. Ale ja, po przeczytaniu tej książki od deski do deski, mam nieodparte uczucie, że jest ona wyrażeniem zrozumienia dla tej decyzji. Niespecjalnie bym chciała by osoba, która chce popełnić samobójstwo znajdowała argumenty za tym lub zrozumienie dla takiego obrotu sprawy. Chciałabym jednak takie osoby, zwłaszcza młode(!) odwodzić od takich decyzji. Piszę to bardzo delikatnie, bo nie chcę też nadawać tej książce zbyt dużego znaczenia. Jednak nie mogę przejść obojętnie wobec tego co poczułam po jej przeczytaniu. Rozumiem obawy rodziców, pedagogów, bibliotekarek. Nadal uważam, że lista ksiąg zakazanych to beznadziejne wyjście, a dostęp do materiałów o samobójstwie bez wątpienia nie jest trudny. Internet obfituje w różne treści, w takie na pewno też. Ale wydana w kilkunastu krajach książka to już trochę powszechna informacja i czuję się trochę jakby to było jednak milczące przyzwolenie.

W tym chyba właśnie sęk. Nikt nie wiem ze stuprocentową pewnością,
w jakim stopniu jego postępowanie odbija się na życiu innych.
Bardzo często nie mamy bladego pojęcia.
Mimo to robimy, co nam się żywnie podoba.

Nie widzę jednak żadnej możliwości by ten „konflikt tragiczny” rozwiązać, dlatego może to dobry moment na to by temat ten stał się tematem rozmowy. W szkołach, w domach, u pedagoga, w bibliotece. Może trzeba rozmawiać, zamiast zostawiać taką osobę z książką samą sobie, może powinniśmy więcej o tym rozmawiać, pytać, zwracać uwagę, hamując hejt i nienawiść. To też jest ciekawostka. W 13 powodach nie ma mowy o internecie, a badania dowodzą, że to tam wylewają się prawdziwe morza niedbałości o konsekwencje. Efekt jest taki, że na pewno nie jedna licealistka poczuła się tam upokorzona. Być może nawet z tego powodu myślała o samobójstwie. Ciekawe jak wyglądałaby ta książka gdyby uwzględnić właśnie wpływ internetu. Interesującym jest też jak internet tę śnieżną kulę napędza.

Wracając jednak do książki. Czy jest dobra? Trudno mi powiedzieć. Nie polubiłam bohaterów (chyba trudno się temu dziwić), nie płakałam i nie przeżywałam tego jak wielu czytelników przede mną. Czy wydawała mi się realistyczna? Wystarczająco, zdecydowanie. Czy poruszyła we mnie jakąś strunę? Chyba nie do końca. Wywołała troskę. Pamiętam swoje liceum i wiem, że wtedy rzeczy dochodzą do człowieka inaczej. Inne rzeczy mają też znaczenie. Dlatego ogarnęła mnie pewna troska o dzisiejszą młodzież i właśnie wyżej opisana refleksja na temat tego czy książka jest dla każdego. Czy współczułam Hannah Baker? Tak. Współczułam. Ale muszę przyznać – nie rozumiałam jej modus operandi. Wyczuwam pewną pychę w nagraniu kaset, wyczuwam też to, że Hannah nic nie zrobiła by takiemu obrotowi spraw zapobiec (oprócz ostatniej, absolutnie skandalicznej kasety, która powinna stać się koszmarną przestrogą dla wielu) i jakoś nie do końca mnie to przekonuje. Odnoszę wrażenie, że główna bohaterka od dłuższego czasu hołdowała swoim nieszczęściom. Absolutnie nie ponosi winy za to co jej się przytrafiało, ale mam wrażenie, że mogła jakoś inaczej zareagować. Może wypuścić tę parę kiedy poczuła, że jest już tego za dużo, że nie wytrzymuje, może czasami powiedzieć „tak, to moje” lub zadzwonić jednak na policję, albo opowiedzieć komuś przynajmniej część tej historii (wiedzą co mam na myśli Ci, którzy książkę już czytali, dla reszty nie chcę spoilerować ;)). Może też najzwyczajniej w świecie część rzeczy zignorować, nie traktować tego osobiście, choć zdaję sobie sprawę, że to niełatwa opcja.

Nie sposób wrócić do tego, co było kiedyś. Co nam się wydaje, że jest.
Tak naprawdę do nas należy jedynie... teraz.

Opowieści takie jak 13 powodów są potrzebne. Doskonale wiem, że takie historie się zdarzają i to wcale nie tak rzadko jak byśmy sobie tego życzyli. Część osób tego nie wie i nie dopuszcza tego do swojej świadomości, więc dla tych książka jest idealna. Uważam też, że powinni przeczytać ją rodzice i pedagodzy. Zbyt często młodzi ludzie zostają sami ze swoimi problemami (nawet jeśli to problemy tylko w ich oczach, a nie w oczach dorosłych) i zbyt często nie traktuje się ich słów poważnie, a ta książka może przybliżyć młodzieżowy tok myślenia i pozwolić na lepsze zrozumienie sytuacji. Co do reszty – tak jak napisałam - obawa zżera mnie tylko o tych, dla których samobójstwo jest opcją, bo mam uczucie, że ta książka może niechcący przechylić szalę nie w tę stronę co trzeba.