Strony

czwartek, 15 września 2016

„Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins



Tytuł: Dziewczyna z pociągu
 
Autor: Paula Hawkins

Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2015
Liczba stron: 328
Tłumacz: Jan Kraśko
Kategoria: Thriller psychologiczny
Ocena: 5/10




Nie będę kłamać – sięgając po Dziewczynę z pociągu byłam sceptyczna. Jej powodzenie wydawało mi się mieszanką bestsellerowej reklamy, terminu wydania na Boże Narodzenie, przy w miarę niskiej cenie. Choć przyznaję, że nie spodziewałam się, że odniesie tak oszałamiający sukces, dlatego ostatecznie postanowiłam - sprawdzam!

Rachel jest alkoholiczką, która straciła ukochanego męża Toma, swój dom przy Blenheim Road 23, swoją pracę, obecnie mieszka kątem u koleżanki Cathy. Codziennie jednak wsiada do pociągu do Londynu i z powrotem. Codziennie jedzie tą samą trasą i codziennie wpatruje się w krajobraz za oknem. Każdego dnia pociąg staje przed semaforem dzięki czemu niektórym momentom trasy może przyjrzeć się lepiej. Takim momentem jest właśnie ulica Blenheim Road, przy której kiedyś mieszkała Rachel, a teraz w ich domu pozostał były mąż z kochanką i dzieckiem. Mimo negatywnych uczuć i tęsknoty, Rachel z zainteresowaniem przygląda się życiu sąsiadów z ulicy. Jej ulubionym obiektem są Jason i Jess – para, która wprowadziła się po jej wyprowadzce. Każdego dnia Rachel obserwuje ich życie i relacje aż któregoś dnia zauważa coś co burzy jej spokój i powoduje, że główna bohaterka nie potrafi już przejść obok nich obojętnie. 
Dziewczyna z pociągu to przede wszystkim dobry pomysł, który przypadł mi do gustu. Ciekawe podejście, którego nie pamiętam z innych publikacji, nieco mroczny, thrillerowy no i pociągi to świetny motyw przewodni. Główna bohaterka w bolesny sposób nieidealna także dobrze się wkomponowuje w nastrój. Jednak pomimo swoich wad czyni też sporo ciekawych gestów dobroduszności, altruizmu i poświęcenia, z których co najmniej jeden (praktycznie przedostatni) uznałam za naprawdę imponujący. Do gustu przypadł mi też podział na narrację od strony Rachel, Megan i Anny, dodało to książce dynamiki i do pewnego stopnia różnorodności. Dobry jest też zabieg z datami, bo w zależności od bohaterki jesteśmy w różnych momentach – znamy początek i zakończenie wątku, ale nie mamy pojęcia co stało się po środku, a to jest ta najbardziej smakowita część.

Jednak choć początek zapowiadał się dobrze to każda kolejna strona wypadała bardziej blado niż poprzednia. Kiedy poznajemy bohaterów spodziewamy się raczej, że powoli autor będzie nam zdradzał ich kolejne cechy. Tymczasem w Dziewczynie z pociągu mam wrażenie, że im dalej w las tym las zmienia się w sawannę, a ta w arktyczne pokrywy lodu. Nie mam pojęcia co się stało z bohaterami, ale prawdę mówiąc wydaje mi się to raczej absurdalne niż mroczne czy ciekawe. Z kolei główna bohaterka na przestrzeni kolejnych kartek pozostaje praktycznie niezmienna przez co pod koniec miałam już wrażenie, że jest mdła i histeryczna. Nie mówiąc o kiepsko wykorzystanym wątku alkoholizmu głównej bohaterki (sikanie w salonie, zaniki pamięci i umiłowanie trunków to jedyne objawy).
Właściwie obserwujemy mroczną grę z czasem, thriller w którym szukamy zabójcy, a zabójca tuż tuż za nami. Ale w praktyce liczyłam na napięcie, podniecenie, czytanie z wypiekami, a otrzymałam fabułę, którą czytałam trochę „z rozpędu” i z zaciekawieniem czy naprawdę aż tak szybko można było domyślić się kto był winny?

Zaskoczenie? Bynajmniej.
Najgorzej jednak zniosłam fakt, że przed połową książki wiedziałam już „kto zabił”. Nie tak się umawialiśmy i w tym momencie książka straciła dla mnie ponad połowę uroku. Nie mam pojęcia dlaczego w tym debiucie tak bardzo to widać, może zbyt szybko zorientowałam się w pewnym „podstępie”, a może autorka zostawiała zbyt dużo okruszków. Tak czy inaczej – thriller, którego rozwiązanie znam tak szybko nie może trafić do kategorii bardzo dobre.

Podsumowując
Dziewczyna z pociągu to kolejna książka o fantastycznym potencjale, który niestety rozmył się gdzieś po drodze. Bohaterowie wydawali się ciekawi, a skończyli jako ludzie co do których zdrowych zmysłów mam poważne wątpliwości. Nastrój był, a potem nagle siadł i padł. Zakończenie przewidziałam. Niestety książka po raz kolejny potwierdza regułę, że im głośniej jest o powieści tym mniejsza jest szansa, że jest ona rzeczywiście tak dobra jak obiecywali. Najlepsze książki najczęściej same się reklamują. Dziewczynie z pociągu niezbędna była pomoc i no cóż – nie dziwię się.