Tytuł: Drzewa
Autor: Aya Kōda
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 2025
Liczba stron: 272
Tłumacz: Krzysztof Olszewski
Kategoria: Esej
Ocena: 10/10
W Drzewach Ayi Kōdy zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Tematyka przyrodnicza, eseje, japońska autorka, piękne i w dodatku pierwsze wydanie książki tej autorki w Polsce. Musiałam sprawdzić czy tak intensywne pozytywne przeczucia znajdą odzwierciedlenie w samej lekturze.
Książka sprawiła mi nieprzeciętną przyjemność. Rozpoczęła się Wstępem do ciszy czyli najlepszą możliwą zachętą do lektury, napisaną przez Urszulę Zajączkowską. Przy takim tekście każda kolejna recenzja jest już wtórna. A jednak słowa Krzysztofa Olszewskiego zapisane w nocie od tłumacza znowu do mnie przemówiły i pokazały Drzewa z zupełnie innej, językowej perspektywy. Potem mogłam się delektować każdym esejem, stroną, słowem. Czytałam jeden esej dziennie, przy czym tak się złożyło, że ponad połowę mogłam poznawać w zadrzewionym otoczeniu, co sprawiło, że zbiór esejów pani Kōdy robił jeszcze większe wrażenie. Wszystko było w nim doskonale zrównoważone i po prostu piękne - mamy możliwość poznać autorkę, dowiedzieć się czegoś o przyrodzie, o Japonii, pofilozofować i zadumać się nad pięknem, przemijaniem, samotnością, uczuciami. Tylko wybitny autor jest w stanie pisać o glicynii tak, że czytelnik czuje wszystko - radość, smutek, żal, rozczarowanie, szczęście, miłość i wiele więcej. Tylko najlepsi są w stanie tworzyć prozę, w której centrum stawiają drzewa, dosłownie przytaczają konkretne ich gatunki, a czytelnik czyta kolejne eseje zaintrygowany, zrelaksowany i zachwycony jednocześnie.
Moim zdaniem w esejach dosyć łatwo dostrzec doświadczenie życiowe autora - zupełnie inaczej czyta się taką formę spisaną przez osobę młodą, inaczej przez świeżo upieczonego małżonka czy rodzica. Aya Kōda tworzy swoje eseje w bardzo późnym okresie swojego życia i to intensywnie wpływa na to jak te eseje czytelnik odbiera. Jej twórczość jest jednocześnie łagodna i dobitna. Pani Zajączkowska napisała, że autorka łączy element botaniczny z poetyckim i muszę przyznać, że po lekturze mam wrażenie, że to jedno z najtrafniejszych podsumowań tego, co czytelnik może znaleźć w Drzewach. Z jednej strony autorka w piękny i szczery sposób zachwyca się otaczającą ją przyrodą, ale z drugiej wciąż twardo stąpa po ziemi, dzięki czemu jej eseje unikają nadmiernego patosu.
Przez całe życie - i to nie z własnej woli - gromadziłam tylko wiek, nawarstwiałam miesiące i lata. I wszystko było dobrze do momentu, kiedy hurtownik starych gazet nie pochwalił mnie, jak sprawnie wiążę sterty makulatury.
Aya Kōda w kolejnych tekstach opisuje swoje spotkania z kryptomeriami, klonami, świerkami, cyprysami, glicyniami, wiśniami i wieloma innymi roślinami, antropomorfizując je, przyglądając im się z czułością i pewną miękkością serca. Jednocześnie jako osoba bardzo dojrzała zwraca uwagę na przemijanie, domykanie kręgu życia, jak również na niszczycielską stronę przyrody, o czym możemy przeczytać chociażby we fragmentach dotyczących osuwisk. Autorka nieustannie zaskakiwała mnie tym jak doskonale utrzymywała harmonię w każdym eseju. Tu wszystko było na swoim miejscu, żadne słowo nie było zbędne.
Drzewa są pełne, inspirujące i kojące. Na każdym etapie czerpałam z ich lektury ogromną czytelniczą satysfakcję. Przemyślenia pani Kōdy są celne i błyskotliwe, niejednokrotnie osadzone w kontekście czy to jej własnego życia, czy to tego co opowiadali jej powiązani z odwiedzanymi przez nią drzewami ludzie. Posłowie Kazumiego Saeki idealnie kończy tę opowieść, sprawiając, że zbiór esejów także w pewien sposób jest esejem - wieloautorskim, o Drzewach i Ayi Kōdzie.
Nie można także nie wspomnieć o tłumaczeniu. O jego trudach wspaniale pisze pan Olszewski w swojej nocie, a przypisy, które możemy znaleźć w kolejnych esejach dobitnie pokazują nam czytelnikom, jak dużym było to wyzwaniem. Dla mnie te uwagi od tłumacza były dodatkowym atutem, np. we fragmencie dotyczącym martwych drzew czy też raczej drewna drzew, które umarły. Rewelacyjna uwaga językowa, uchwycona problematyka, która w moim przekonaniu doskonale uzupełniła sam esej. Równocześnie dopisywane niekiedy oryginalne nazwy opisywanych roślin pozwalają na samodzielną eksplorację - czy kojarzę dane drzewo, a może znam je pod inną nazwą jak np. glicynię, którą niektórzy znają tylko pod nazwą wisteria?
Muszę przyznać, że w przypadku Drzew również piękne wydanie jest wielką zaletą - idealna kompozycja zasługuje na elegancką oprawę i tak właśnie się stało.
Czy to las rośnie zbyt wolno, czy też nasza egzystencja jest zbyt krótka?
W tej książce wszystko jest doskonale skomponowane, a czytelnik otwiera drzwi do niesamowitego, niespiesznego świata roślin, pełnego alegorii życia i śmierci, znanych nam uczuć i emocji, ale też postrzegania. Tutaj jest czas na wszystko, ale przede wszystkim jest czas dla osoby czytającej, która spokojnie może poszukać informacji o opisywanych roślinach, poznać nieco lepiej Ayę Kōdę, dowiedzieć się więcej o samej Japonii. Jednocześnie samo czytanie jest czystą przyjemnością. Namalowane przez autorkę krajobrazy możemy zobaczyć przed oczyma i wraz z nią przechadzać się przez gęsty, pełen wilgoci las, dostrzec drzewa pnące się do nieba, jak i te już leżące jak kłody piastunki. Autorka wciąga nas w ten krąg życia, w którym wraz z nią możemy zobaczyć kryptomerię z ery Jōmon, ale też małe młode drzewka rosnące w nieżyczliwym otoczeniu równiny Tateshina i lasu martwych drzew.
Drzewa to rewelacyjna książka, spokojna i stonowana, ale równocześnie intrygująca i wciągająca. Prawdziwa czytelnicza uczta, spokojna i stonowana, a równocześnie intrygująca i wciągająca - po prostu wyśmienita.
Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Znak
PS Warto wiedzieć, że Drzewa zostały wydane pośmiertnie - Aya Kōda opublikowała te eseje w jednym z japońskich miesięczników w latach 1971-1984.