Tytuł: Wykład, który wstrząsnął światem
Autor: Michał Heller
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Data wydania: 2016
Liczba stron: 83
Kategoria: Literatura popularnonaukowa, filozoficzna
Ocena: 7/10
Ostatnio rzadko mam wenę na książki popularnonaukowe, co niespecjalnie mnie dziwi. Spisywanie doktoratu kosztowało mnie bardzo wiele i nie ukrywam wyssało sporo sił nie tylko tych fizycznych, ale też psychicznych. W rezultacie w tematyce okołonaukowej moja praca obecnie stanowczo mi wystarczy. A jednak kiedy wsiadłam do samolotu i szukałam czytnikowej inspiracji, moje spojrzenie padło na Wykład, który wstrząsnął światem i tak już pozostało.
Nie ma co tworzyć tajemnicy - tytułowy wykład przedstawił genialny matematyk Bernhard Riemann, umysł absolutnie wyjątkowy, który stawiał pewne tezy już sto lat temu kwalifikowane jako "najdonioślejsze", a do dzisiaj pozostające kluczowymi hipotezami szukającymi potwierdzenia. Tematyka wykładu habilitacyjnego, wygłoszonego 10 czerwca 1854 dotyczyła geometrii a konkretnie układów współrzędnych, rozmaitości. Jednak książka nie skupia się tylko na tym, bo autor opowiada o trudnej drodze do tego rezultatu, o tym, że nie tylko genialni artyści bywali niedoceniani, bo matematycy także łatwo nie mieli, o liczbach, które nie mogą wyjść z głowy, o szukaniu dowodów i falsyfikacji rezultatów swoich poszukiwań. W końcu jest to też opowieść o nauce, która się zmieniła - w dobie dziesiątek artykułów publikowanych w czasopismach naukowych każdego dnia, z mniej lub bardziej otwartym dostępem i regularnie organizowanych konferencji, na których online lub offline pojawiają się specjaliści z całego świata, trzeba sobie przypomnieć, że kiedyś spora część naukowych wymian odbywała się poprzez najprostszą listowną korespondencję.
Studiując historię Gaussa, trudno oprzeć się wrażeniu, że problem geometrii nieeuklidesowych - bo już nie tylko problem piątego postulatu - wiązał się z jakimś jego wewnętrznym zapętleniem. Z jednej strony fascynował go, z drugiej jakby budził jakiś lęk. Na pewno Gauss wiedział więcej na ten temat niż był gotów ujawnić. Czy chodziło o dobre imię matematyki, które zostałoby naruszone, gdyby tak ważna jej gałąź - geometria okazała się zależna od doświadczenia? Trudno jednak przypuścić, żeby Gauss, mając przed oczyma wielki trójkąt, wytyczony przez wierzchołki trzech górskich szczytów, mógł nie pomyśleć o geometrii Wszechświata.
Prof. Michał Heller, filozof, ksiądz, kosmolog, ma umysł, którym nie w sposób się nie zachwycić nawet jeżeli nie ze wszystkim się zgadzamy. Jednak równocześnie jego książki dały mi się poznać jako naprawdę wymagające, pełne rozważań filozoficznych, teologicznych, matematycznych, kosmologicznych i to od razu w wersji dla zaawansowanych. Nie inaczej było z Wykładem, który wstrząsnął światem. Oczywiście na pewno można go przewertować (wszak niedługa to pozycja) i wyciągnąć z tego, że chodziło o geometrię i już, tylko, że to raczej niespecjalnie miałoby sens. Warto wgryźć się w ten rzeczywiście niełatwy tekst i spróbować zrozumieć dlaczego tak wybitny specjalista jak prof. Michał Heller postanowił napisać książkę o wykładzie, o którym wprost w szkole podstawowej się nie uczymy. Ba, większość z tego poznajemy dopiero na studiach, a ktoś nazywa to wykładem, który wstrząsnął światem? Jak wstrząsnął i czy w ogóle?
W tej książce jest kilka wątków - można się zachwycić królową matematyką, docenić trud analiz układów współrzędnych (kto był na ścisłym kierunku, ten zapewne już w ten czy inny sposób zdążył poznać ich łaski i przekleństwa), spojrzeć na proces i na to jak dochodzi(ło) do rozwoju nauki... Niektórzy będą się uśmiechali na widok niektórych nazwisk albo uniwersytetów, inni na wspomnienie o wykładzie habilitacyjnym, wybieraniu tematu (taki przebłysk procedur) i poglądach osób na sali, które miały wpływ na ostateczny wynik. Oczywiście pojawiły się także tematy filozoficzne, bo nie można zapominać jak wiele łączy matematykę i filozofię i jak niedawno te dwie sztuki rozdzielono. Wszystko to sprawia, że chociaż nas tam nie było, to dociera do nas jak wiele elementów było tu względnych, jak blisko, jak daleko, jaki to nomen omen układ współrzędnych.
Jednak chociaż droga naukowa jest tu przewspaniała, to zabrakło mi tego wstrząsu. Czuję jak wymagające to było, jak niesamowite naukowo, ale jednak szoku mi zabrakło. Być może brakło mi wiedzy by to docenić w adekwatny sposób (to bardzo prawdopodobne, uwielbiam matematykę, ale jednak nie jestem w niej specjalistką), jednakże biorąc pod uwagę moją wiedzę obawiam się, że osoby, które nie mają bardzo ścisłego wykształcenia lub matematyki za pasję, mogą podobnie jak ja rozminąć się z obiecanym wstrząsem. Druga sprawa to wątki filozoficzne. W tej matematyczno-życiowej przygodzie wszystko było na swoim miejscu i miałam wrażenie, że dodane nawiązania i rozważania niepotrzebnie tę historię rozciągają.
Kimże jednak jestem by oceniać książkę wybitnego naukowca?
Dlatego napiszę tak - myślę, że osoby zainteresowane matematyką odczują z tej książki prawdziwą przyjemność. Jest to spotkanie jedyne w swoim rodzaju, naukowo satysfakcjonujące i na bardzo wysokim poziomie, a jednocześnie całkiem inspirujące. Osoby, które od matematyki stronią raczej mogą sobie książkę odpuścić. Nie sądzę, aby mogła ona roztopić ich serca, a i klasycznie matematyczny język także temu nie sprzyja.