Autor: Dorota Pasek
Cykl: Królowe Kharu
Tom: 1
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2019
Liczba stron: 448
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 8/10
Tak jak napisałam w podsumowaniu 2023 i planach na 2024 - kontynuuję wyzwanie #polskafantastykafajnajest u Unserious. A ponieważ w ten nowy rok weszłam z dosyć poważnymi problemami zdrowotnymi, uznałam, że muszę się dobrze odciąć od rzeczywistości, a to wychodzi mi najlepiej z dobrą, wielotomową fantastyką. Miałam też w pamięci jedną zeszłoroczną polecajkę, która szczególnie wpadła mi w oko... W ten sposób na moim czytniku wylądowały Alabastrowe panny od Doroty Pasek, pierwszy tom cyklu Królowych Kharu, książka polecana kilkukrotnie przez osoby, których czytelnicze sugestie wysoko cenię.
O czym są Alabastrowe panny? To opowieść o tym jak niektóre rzeczy są ze sobą powiązane, jak zapomina się historię zostawiając z niej tylko to, co jest nam wygodne, jak różne są motywacje, doświadczenia i wspomnienia, a także rozwiązania, jak różne albo podobne zasady i wartości można wyznawać...
Draini dzielnie stawiali opór, ale nie mieli większych szans w walce z uzbrojonymi po zęby Kharami, którzy wcześniej zdążyli podbić już niejedną krainę. W efekcie obcy żołnierze zajmują Aberię, w tym także Agneis - piękny i spokojny region, w którym osiedla się sam Generalny Dowódca Wojsk Inwazyjnych, Khaben Khar. Jednak Agneis jest zarządzane przez wyjątkową Przewodniczkę, która szczerze tę ziemię kocha - Sinka pozostaje wierna temu w co wierzy, jest utalentowana, pewna siebie i swojego pochodzenia, gotowa stawić czoła hordzie Kharów, a w szczególności ich dowódcy Khabenowi. W rezultacie posiadłość zamieszkują dwie potężne siły, tak różne, a tak powiązane, tak silne, a tak pełne obaw i rozłamów, a jednocześnie obie strony skrywają bardzo wiele tajemnic, które mogą prowadzić do zgody albo do dramatu.
- Panna ma irytujący zwyczaj wchodzenia w słowo.
- Bo ja, kawalerze, przyszłam tu tańczyć, a nie podziwiać twój dar wymowy.
Alabastrowe panny okazały się niezwykle smakowitym kąskiem. Już po trzecim rozdziale wiedziałam, że to będzie książka, która zabierze mnie w fascynującą podróż i będzie mnie zaskakiwać w każdym kolejnym tomie, bo byłam już niemal pewna, że kolejne dwie wydane obecnie części poznam jeszcze przed końcem miesiąca. Zresztą rozmachu z jakim mamy do czynienia w tej opowieści nie powstydziliby się cenieni zagraniczni pisarze. Może nie jest to takie szaleństwo jak u Georga R.R. Martina, który w tej kwestii pozostaje niedoścignionym ideałem (w tej, bo pozostaje również jedynym znanym mi żyjącym pisarzem, który ma tak bardzo w nosie swoich czytelników, że od dziesięciu lat oczekujemy na kolejną część jego opus magnum), ale zdecydowanie jest się czym chwalić. Na tle polskich i zagranicznych pisarzy Alabastrowe panny wypadają bardzo dobrze. Przede wszystkim świat pani Pasek jest ciekawy, przemyślany, rozbudowany i sensowny. Zawsze doceniam kiedy w książkach fantasy podstawowe wątki mają sens - bohaterowie w ten czy inny sposób myją się i śpią, a państwa nie funkcjonują w tajemniczy sposób, ale np. opierają na handlu. Tutaj temat państwowości, gospodarki, wyzwań rządzenia, a nie tylko dramatów osobowych, jest mocno uwypuklony, a co ważniejsze dosyć spójny. Nie mówię, że jest to temat bez wad, bo były momenty kiedy czegoś nie rozumiałam (np. jak to możliwe, że tak długo nie można dojść do tego co dzieje się w kopalniach i dlaczego nie wiadomo dlaczego nie ma z nich oczekiwanego dochodu), ale całość tego wątku oceniam ogromnie na plus.
Fabularnie książka jest bardzo wciągająca, wielowątkowa, niejednoznaczna, nie epatująca przemocą czy seksualnością (chociaż oba te elementy się pojawiają). Nie byłam w stanie się oderwać, chciałam wiedzieć więcej o bohaterach, o Agneis, o ziemiach Kharów, o Przewodniczkach, o kharib i prawdziwej naturze Kharów. Jednocześnie po lekturze mam wrażenie, że pierwszy tom skrywa nieco zbyt dużo tajemnic, przez co umyka nam sporo blasku tej historii. Wydaje mi się, że niejednokrotnie czytałam jakąś część książki nie doceniając jak ważny to element opowieści albo jak elegancko pani Pasek coś "ograła". Dopiero z perspektywy kolejnych tomów, kiedy powróciłam do niektórych scen z części pierwszej, byłam w stanie to dostrzec - bohaterów, ich umiejętności, baśniowość niektórych osadzonych w fabule wątków czy nawet rolę Kort. Oczywiście z jednej strony to dobrze, bo fabuła powoli zdradza nam sekrety dzięki czemu dłużej intryguje. Jednak mam wrażenie, że początkowo tych ukrytych elementów było zbyt wiele i to zabierało mi trochę radości z lektury tego pierwszego tomu.
(..) - Zresztą za daleko co dzień jechać w tę i z powrotem. Za daleko. Ale gdy wyzdrowiejesz, wrócę do siebie - dodała. - Kiedyś i wy wrócicie do siebie...
Dorocie Pasek udała się również sztuka zbudowania bohaterów różnorodnych, wiarygodnych, mających swoje tajemnice przed sobą nawzajem, ale również przed czytelnikiem. Niektórych rzeczy czytelnik domyśla się nieco szybciej, ale równie wiele pozostaje dla niego sekretem do samego końca. Polubiłam postacie, szkoda byłoby mi się z którąkolwiek rozstać, chociaż podejrzewam, że ktoś odejść będzie musiał - wierzę, że autorka nie skręci w stronę rozkosznie słodkich rozwiązań, a jeśli tak, to nie dowierzam w historię, w której taką wojnę przeżywają wszyscy. Szczególnie mocno zaintrygowały mnie Przewodniczki, o których mam wrażenie wciąż nie wiemy nawet połowy. Podobały mi się rozważania bohaterów, szczególnie te Khabena o podejmowaniu decyzji i dowodzeniu, poszukiwaniach, najeżdżaniu Drainów i podbijaniu ziem, ale także Sinki, w której myślach dzieje się naprawdę wiele. Główny wątek dotyka także historii tych dwóch nacji, co jest ciekawe i dosyć uniwersalne.
Intrygująca jest także droga, którą obrała autorka w kontekście relacji między bohaterami. Kiedy w pewnym momencie historii zorientowałam się dokąd pani Pasek zmierza, byłam zaskoczona, ale i zaniepokojona. To jest dobra opowieść, szkoda byłoby ją zepsuć banalnym rozwiązaniem romantycznym w stylu pani Maas. Naprawdę uważam, że nie każdy bohater musi znaleźć sobie partnera/partnerkę wśród pozostałych bohaterów. W teorii autorka uzasadnia to pewną strategią, ale póki co czuję się z tym elementem niepewnie. Jestem ciekawa jak Dorota Pasek z tego wybrnie w kolejnych tomach i mam przeogromną nadzieję, że się nie zawiodę.
Już dawno żadna historia tak mnie nie wciągnęła i faktycznie niecierpliwię się żeby poznać dalsze losy bohaterów, zwłaszcza, że autorka zakończyła ten tom po środku ważnej sceny. Królestwo nadziei już wpadło na mój czytnik, a ja nie mogę się doczekać chwili na czytanie kiedy powrócę do przygód Sinki, Khabena, Kariny, Mawin, Monaha, Askharina i innych, których mam nadzieję lepiej poznamy w kolejnych tomach! Wiele tajemnic jest jeszcze do odkrycia i mam przeczucie graniczące z pewnością, że od razu powinnam na czytniku umieścić Białą Skałę... ;)
| Alabastrowe panny | Królestwo nadziei | Biała skała |
Tą książką rozpoczynam swoje przygody w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest