Tytuł: Skrzydlate książki
Autor: Anna Sakowicz
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2023
Liczba stron: 234
Kategoria: Literatura dziecięca
Ocena: 9+/10
Większość ludzi zna Annę Sakowicz jako utalentowaną autorkę książek obyczajowych, jak chociażby trylogii kociewskiej, sagi Muślinowej czy Jaśminowej Sagi, ale też wielu pozycji jednotomowych o tej tematyce. Są i tacy, którzy nie mogą się nachwalić jej książek dla najmłodszych - POPR-ańców albo Wiewiórki Julii i magicznego orzeszka. Tymczasem mało kto wspomina o dwóch innych dziełach jej autorstwa - nieco starszych Listach do A. Mieszka z nami Alzheimer i dosyć niedawno wydanych Skrzydlatych książkach. Uważam to za potężne niedopatrzenie i chcę Was przekonać, że obie lektury naprawdę warto przeczytać. Oczywiście o ile nie boicie się przepięknie opisanych trudnych tematów w dziecięcym wydaniu.
Klara, Dawid i Jasiek są kumplami z jednego podwórka. Razem się bawią, chodzą nad Motławę, grają w kulki, w piekło i niebo, szukają skarbów na dnie Raduni. Tyle że czy tego chcą czy nie, nadchodzi wojna. Jej widmo jest zauważalne nawet dla dzieci, które chociaż nie rozumieją dlaczego, to widzą i słyszą to co dzieje się wokół nich każdego dnia tej końcówki lata 1939 roku. Pewnego dnia podczas wspólnie spędzanego czasu spotyka ich niesamowita przygoda - dostrzegają grupę ptaków, które wlatują i wylatują z jednego z okien budynku przy ulicy Mariackiej. Jeden z takich nietypowych ptaków odłącza się od grupy przez uszkodzone skrzydło, a pomocy udzielają mu właśnie Klara, Jasiek i Dawid. Wkrótce dzieci decydują się na wizytę u właściciela tajemniczego okna, introligatora Samuela. U niego poznają siedmioletnią wnuczkę mężczyzny Judytę, która wkrótce znika za tajemniczymi drzwiami znajdującymi się w jego pracowni. Te drzwi nie dają dzieciom spokoju i wkrótce w wyniku pewnych wydarzeń cała czwórka znajduje się w niesamowitej Krainie Nienapisanych Książek. Czekają tam na nich wyjątkowe istoty, niebezpieczne przygody i niesamowite historie, ale każda, nawet najbardziej niezwykła książka, ma swój koniec. Jednak czy na pewno?
(...) - Ale dlaczego ludzie to robią? - spytała cicho Judyta.
- Ze strachu - odparł Ezop. - Myśl zawarta w książkach ma moc. Czasami niezbyt wielką, gdy tylko rozśmiesza lub wzrusza, ale bywa, że potrafi porwać tłumy, otworzyć oczy, dać oręż w walce. Dlatego właśnie książki mogą być groźne. Przynajmniej tak się wydaje słabym istotom - dodał po chwili ze smutkiem. - Niszczyli je ludzie różnych religii, ale też niewierzący, starożytni i współcześni...
Minęły cztery lata (niemal co do dnia!) od momentu kiedy skończyłam czytać Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer i ta lektura wciąż jest ze mną. Było to powodem dla którego jednocześnie czułam ogromną potrzebę i obawę w stosunku do Skrzydlatych książek. Potrzebę, bo po takim pierwszym spotkaniu człowiek nie może odmówić sobie kolejnego. Zaś obawa wynikała z faktu, że Listy do A. w moim osobistym książkowym rankingu "rozbiły bank", więc poprzeczka dla kolejnych książek autorki została postawiona w najwyższym możliwym punkcie. Po kilkunastu stronach Skrzydlatych książek wiedziałam, że wszelkie niepokoje były kompletnie niesłuszne. Nie może być lepszej lektury od Listów do A., ale poza tym Skrzydlate książki były doskonałe.
To co podziwiam w prozie pani Sakowicz to niesamowite wyczucie - doskonałe wyważenie w łagodzeniu nieuniknionych trudnych momentów oraz umiejętność pozostawienia czytelnika w stanie niedopowiedzenia. Było to wspaniale widać w Listach do A., i tutaj widać to równie dobrze. Może i tym razem nie płakałam, ale Skrzydlate książki poruszyły we mnie wiele czułych strun. Pisanie książki skierowanej do młodszych czytelników, której tematem są przygody gdańskich dzieciach w trakcie wojny nie jest łatwe. Tak jak w Listach do A., stąpamy po cienkiej granicy pomiędzy tym co dramatyczne i siłą rzeczy niezwykle poruszające, a tym co magiczne. Otrzymujemy cudowne niedopowiedzenie - czym był świat Skrzydlatych książek? Sennym marzeniem, w które dzieci uciekły czy fantastyczną rzeczywistością?
Przyjaźń dziecka polskiego, żydowskiego i niemieckiego pochodzenia była symboliczna i bardzo współczesna, podobnie jak inaczej postrzegający tę sytuację rodzice. Ucieczka dzieci do świata książek była niezwykła, wieloznaczna, a chociaż fantastyczne rozwiązania w wesoły sposób urozmaicały lekturę, to dla mnie niektóre momenty były bardzo przejmujące i po prostu smutne. Jednocześnie jako że docelowym odbiorcą książki jest młodszy czytelnik to chociaż podskórnie wyczuwamy, że wydarzyło się wiele złych rzeczy, w żadnym momencie lektury nie epatuje ona przemocą ani okrucieństwem. Jak mówiłam - książka idealnie wyważona. Jednak dotknęło mnie również słodko-gorzkie zakończenie, to, że nie wiemy co stało się na przykład z Isabel ani co spotkało rodziny Dawida i Jaśka, pozostaje nam się tylko domyślać.
- To jest Polana Wolnych Książek - wyjaśnił Ezop i dotknął jednego z woluminów, który przysiadł tuż obok dzieci i z ciekawością się im przypatrywał.
- Jak to „wolnych"? - Dawid się zaśmiał. - Książek przecież nie można wsadzić do więzienia.
- Masz rację, nie można - zgodził się Ezop i wskazał im ręką kierunek. Ruszyli szeroką ścieżką wysypaną białym żwirem, który chrzęścił pod nogami. - Ale można zakazywać ich czytania.
Skrzydlate książki są przepięknie napisane i cudownie zilustrowane. Wśród moli, molików i gryzków doskonale odnalazła się Ewa Beniak-Haremska, której ilustracje ożywiły książkę w sposób niesamowity, a jednocześnie bardzo współgrający z klimatem. Anna Sakowicz po raz kolejny opisuje bolesną rzecz, tym razem czas okołowojenny, z nieprzeciętną wrażliwością i delikatnością, którą w swoim arsenale mają tylko najlepsi pisarze książek dla dzieci. Jednocześnie młody czytelnik podczas lektury mierzy się z kilkoma trudnymi koncepcjami, co z całą pewnością jest niezwykle kształcące i to nie tylko pod względem książkowej mądrości, ale również, a może przede wszystkim, tej emocjonalnej i społecznej.
Takie książki jak Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer i Skrzydlate książki to rzadkość, więc jeśli macie odwagę poczuć dyskomfort patrzenia oczami dzieci na sprawy okrutnie trudne nawet dla dorosłych, to koniecznie powinniście je poznać. Obiecuję, że chociaż nie będzie łatwo, to naprawdę będzie warto.
Bardzo polecam!
PS Ogromnie podoba mi się użyte w książce słownictwo, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach. Kojarzy mi się z moim dzieciństwem kiedy w północno-zachodniej Polsce niektóre z tych słów słyszało się nagminnie, a dzisiaj raczej próżno ich nasłuchiwać. Dzięki temu z jednej strony autorka oddała nieco lepiej ówczesny klimat Gdańska i tamtych czasów, a z drugiej w kolejny sposób mnie wzruszyła...
Za możliwość poznania tej wspaniałej książki dziękuję wydawnictwu Poradnia K!