Strony

poniedziałek, 23 października 2023

Serialowe okruszki #7

W przedślubnym czasie byłam tak zmęczona, że miałam znacznie mniej siły na czytanie, ale więcej przestrzeni na oglądanie. Zatem czas najwyższy na kilka postów serialowych! Zaczynamy z wysokiego "C" - różne platformy, różna tematyka, zapraszam!

#1 Dyplomatka (Netflix), sezon 1

Lubię klimaty okołopolityczne, uwielbiam produkcje dowcipno-dramatyczne, a mój zachwyt sięga sufitu kiedy jeszcze do tego otrzymujemy wyrazistych, intrygujących i charakternych bohaterów. Dyplomatka łączy wszystkie te cechy. 

Nie jest to może produkcja zupełnie nowatorska, ale niesie w sobie świeżość, której kompletnie się nie spodziewałam, bo zarówno w niezwykle współczesnej treści (np. wątek rosyjski), jak i w zaskakującej grze aktorskiej. Moim zdaniem najmocniejszą stroną serialu są Keri Russell i Rufus Sewell. Małżeństwo ambitnych specjalistów z tej samej dziedziny nie jest proste, a mało która produkcja potrafi w wiarygodny i ciekawy sposób zaprezentować blaski i cienie takiej relacji. Oczywiście były momenty, w których coś się niespodziewanie udawało, innym razem były drobne absurdy, ale ten serial ma w sobie "to coś", co sprawia, że jego oglądanie sprawiło mi wielką przyjemność, a kolejny sezon jest przeze mnie nader oczekiwany!

moja ocena: 8+/10


#2 Życie Beth (Disney+), sezon 1

Życie Beth to bardzo dziwny serial. Główną bohaterkę poznajemy na moment przed ważnym a niespodziewanym wydarzeniem, które zdecydowanie odmieni jej życie. Przed tym wydarzeniem ciężko pracuje w branży, którą jak twierdzi bardzo lubi, ma chłopaka, którego wszyscy bardzo lubią, bo jest wspaniałym człowiekiem i jest SZCZĘŚLIWA. Zgodnie z przewidywaniami po wydarzeniu odmienia swoje życie o 180 stopni, zauważając, że szczęśliwa wcale nie była. Pod tym względem była to produkcja bardzo wtórna. Ale! Tym co Życie Beth wyróżnia na tle innych podobnych seriali, to poruszane trudniejsze tematy oraz szczerość z jaką główna bohaterka (choć nie tylko ona) do nich podchodzi. Dodatkowo bardzo podoba mi się to, że Beth nie jest jedyną nieidealną osobą w swoim otoczeniu, co jest częstą pułapką takich produkcji, tylko wręcz przeciwnie - Beth jest po środku wielkiego bałaganu, w którym każdy ma swoje problemy, wady i zalety, w tym i ona sama. Z tego powodu serial jest o wiele bardziej przekonujący niż można było się spodziewać i ostatecznie mam poczucie, że obejrzałam coś ciekawego.

moja ocena: 6/10


#3 Czarodziejki (Polsat), sezon 1-8

Oto kolejny serial mojej młodości! Pamiętam jak mama ściągała mnie w wakacje z łóżka tym, że jeśli wstanę na czas, to mogę do śniadania obejrzeć kolejny odcinek Czarodziejek w Polsacie. ;) Śmiało mogę powiedzieć, że ten serial, to kolejny krok na mojej ścieżce miłości do urban fanatasy. ;) Idea Czarodziejek jest dosyć banalna - trzy siostry, które niekoniecznie dobrze się dogadują dowiadują się, że mają magiczne moce. Mają jednak też swoje życia - żeby utrzymać dom muszą zarabiać, są w ich życiu mniej lub bardziej udane relacje, mają swoje marzenia czy ambicje, ale jednocześnie magia ma swoje zasady, a jej ukrywanie przed ludźmi bywa czasami bardzo skomplikowane. Prue, Piper, Phoebe, a od czwartego sezonu Paige mają masę przygód, niektóre są zabawne, inne smutne, wiele z nich jest szalonych. Przez osiem sezonów przewija się masa najróżniejszych złych i dobrych charakterów, a sprawy najczęściej nie są tak czarno-białe jak mogłoby się wydawać. 

To właśnie za podejście do magii, za nowatorskie przedstawienie tego w telewizji, za dowcip, przygody i charakternych głównych bohaterów, Czarodziejki zyskały rzeszę wielbicieli na całym świecie. Wśród miłośników produkcji jestem i ja, i co ciekawe, myślę, że spokojnie mogę powiedzieć, że wiele się z tego serialu jako dziecko nauczyłam (oprócz marzeń o własnej Księdze Cieni :D).

Pierwsze pięć sezonów było fenomenalnych, trzy ostatnie już nieco łapały zadyszkę, aczkolwiek i w nich pojawiło się kilka świetnych wątków. Jednak przeogromny atut tej produkcji tkwi w tym, że została bardzo elegancko zakończona. Z perspektywy to właśnie zakończeń w obecnie produkowanych serialach brakuje mi najbardziej.

Nie tak dawno zdecydowano się na remake serialu, ale obejrzałam fragment i nie mam wrażenia, że jest to coś, co może konkurować z oryginałem. Prawdę mówiąc wydaje mi się, że jest to zwykły skok na kasę, ale być może inni widzowie mają na ten temat odmienne zdanie.

moja ocena: 7+/10 (remake 1+/10)


#4 Koło czasu (Amazon Prime), sezon 2

Pierwszy sezon Koła czasu miał swoje wady i zalety, o czym możecie przeczytać w jego recenzji, ale ogólnie moje wrażenia z tego seansu były bardzo pozytywne. Do dzisiaj jestem zdziwiona dlaczego ten serial nie cieszy się w Polsce większą popularnością, ale wygląda na to, że obecnie Prime jeśli chodzi o fantastykę, kojarzy się wyłącznie z Pierścieniami władzy. A szkoda, bo Koło czasu okazało się naprawdę dobrze poprowadzoną historią. Drugi sezon jest godną kontynuacją pierwszego, być może nawet jeszcze lepszą niż mogłam się spodziewać. Dynamika produkcji jest świetna, jest ewidentny początek, jest świetne rozwinięcie i mocne zakończenie. Coraz lepiej widać rozwój postaci, a jest to o tyle ważne, że Wielkim polowaniu czyli książkowym pierwowzorze, Rand, Mat i Perrin niekiedy zachowywali się tak, jakby niewiele się nauczyli z dotychczasowych przygód. Z pewnością drugi sezon to także więcej Mata, którego sceny z przyczyn aktorskich, w pierwszym sezonie zostały drastycznie ograniczone. Niezbędna zmiana aktora jest zauważalna, ale w ostatecznym rozrachunku jest bardzo korzystna dla postaci. 

Gdybym nie czytała książki, to powiedziałabym, że drugi sezon Koła czasu jest naprawdę świetny (chociaż bolał mnie brak ślicznej czołówki), natomiast ponieważ znam treść książki to muszę przyznać, że momentami scenarzyści bardzo odeszli od fabuły książki. Oczywiście były punkty wspólne, ale niektóre fragmenty filmowej historii, które były dla niej naprawdę ważne, w Wielkim polowaniu w ogóle nie miały miejsca. Być może kolejne części książkowego cyklu zawierają takie sceny, ale dwie pierwsze zdecydowanie nie. W związku z tym coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że Koło czasu jest tylko i wyłącznie na motywach powieści Roberta Jordana. Rzecz jasna książka ma ponad 800 stron, więc pominięcie niektórych elementów jest niezbędne, ale tutaj, skądinąd bardzo zgrabnie, dokonano znacznie większych zmian fabularnych. 

moja ocena: 7+/10


#5 Three Mile Island: O krok od katastrofy (Netflix), sezon 1

Energia jądrowa to fascynujące zagadnienie, które budzi tyle samo ekscytacji co obaw. Dla mnie ten serial to ciekawa dyskusja o tym dlaczego w interesie elektrowni jądrowych jest uczciwość, a pieniądze nie muszą iść w parze z rozsądkiem, odpowiedzialnością i bezpieczeństwem. I chociaż zgadzam się z zarzutem, że jest to bardzo amerykański dokument (w pierwszym odcinku trochę przewracałam oczami, bo przekaz był zbyt podobny do tego, że nie wiedziano, że plastikowy kubek z gorącą kawą również może być gorący...), to sama rozmowa o komunikacji w sytuacji zagrożenia jest moim zdaniem bardzo na czasie. Warto też zwrócić uwagę na to, że to obsługa reaktora doprowadziła prawdopodobnie do większych szkód niż sama awaria (prawdopodobnie, bo przyczyny do dzisiaj są niejasne).

Doceniam podjęcie tak ciekawego, a zarazem niełatwego tematu, zwrócenie uwagi na rolę prywatnych firm, polityki, zysku, stronniczości osób odpowiedzialnych za kontrolę oraz za wskazanie, że to nie był problem samej energii jądrowej. Jednak cały przekaz był dosyć melodramatyczny i nieco jednostronny, a energia jądrowa była jak dla mnie nieco za bardzo demonizowana. Dostrzegam jeszcze jeden minus - chciałabym żeby wyraźniej wybrzmiało, że istnieje różnica pomiędzy elektrownią atomową, a bombą atomową. Takie porównanie bez sprostowania jest w mojej opinii niczym innym jak niepotrzebnym nakręcaniem histerii.

moja ocena: 6/10

Oglądaliście, któryś z tych seriali albo macie może w planach? :)