Strony

środa, 19 lipca 2023

Kto oszukał kogo czyli „Złodziej" Megan Whalen Turner



Tytuł: Złodziej


Autor: Megan Whalen Turner


Cykl: Złodziej królowej
Tom: 1
Wydawnictwo:
 Poradnia K
Data wydania: 2023
Liczba stron: 280
Tłumacz: Dominika Rycerz-Jakubiec
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 6/10


Czas wyruszyć w nową przygodę. Ta konkretna rozpoczyna się w królewskim więzieniu, w którym przebywa Eugenides - złodziej, który twierdzi, że potrafi ukraść wszystko. Jeżeli to prawda to może być bardzo niebezpieczny lub bardzo użyteczny. Oczywiście o ile to co mówi jest zgodne z rzeczywistością, bo jednak ten arcycwany złodziej z jakiegoś powodu wylądował w więzieniu i raczej niekoniecznie świadczy to o jego kunszcie. Jednak królewski mag decyduje się zaproponować mu układ - jeśli Eugenides wykradnie dla króla pewien wyjątkowy artefakt z sąsiadującego królestwa to odzyska wolność. Złodziej się zgadza i wyrusza w wyprawę w nieco nietypowym towarzystwie. Wkrótce okazuje się, że każdy uczestnik wyprawy skrywa swoje tajemnice, ale najwięcej może ich mieć ten, który walczy o wolność. Pozostaje jedno pytanie - co na to wszystko powiedzą bogowie?

Złodziej jest książka, która czytelnika oszukuje i to w bardzo wyrafinowany sposób, bo narracja jest pierwszoosobowa. My z każdą kolejną stroną lektury trochę to zwodzenie wyczuwamy, a trochę w nie dowierzamy. To sprawia, że dajemy się złodziejowi wciągać w nibypróżne myśli, zastanawiamy się wraz z obserwatorami czy przemawia przez niego więcej buty, czy jednak umiejętności i z niecierpliwością oczekujemy kiedy Eugenides pokaże nam swoją prawdziwą twarz. W pewnym momencie, mniej więcej w połowie książki docieramy do miejsca, w którym bohaterowie zdradzają nam nieco więcej o sobie i od tego momentu każdy supełek jest powoli rozplątywany. 

- Kto cię tu sprowadza? - zapytała.
- Sam się sprowadzam.
- Przybywasz tu, by dać czy by zabrać?
- By zabrać - wyszeptałem, czując suchość w ustach.
- A więc weź, czego szukasz, o ile uda ci się to odnaleźć, ale bądź ostrożny. Nie obraź bogów.

Muszę powiedzieć, że oczarował mnie pomysł wplecenia do tej opowieści bogów - ich historii, obietnic, działań. Podobał mi się ten niepokój wiary i niewiary, który da się wyczuć podczas lektury. To coś odświeżającego, zaczerpniętego z najczęściej doskonale rozwiniętej fantastyki klasycznej, co może zostać doskonale rozwinięte w kolejnych częściach. 

Polubiłam Złodzieja, uważam, że fabularne rozwiązania zastosowane przez Megan Whalen Turner są niebanalne i wyróżniają jej książkę na tle innych, ale jednocześnie moim zdaniem jest to książka, której przydałoby się nieco poprawek technicznych. Doskonale rozumiem, że autorka chciała dobrze zarysować nam świat, w którym ma miejsce akcja - to jest całkiem ciekawie zbudowane miejsce i dosyć dobrze przemyślane. Wyczuwa się w nim obietnicę przyszłych przygód. Jednak momentami miałam wrażenie, że ta historia składa się w połowie z opisów architektury i przygody, podkradając czas jaki moglibyśmy spędzić z bohaterami. Trochę mi tego szkoda, bo postacie mnie zaintrygowały i faktycznie chciałabym dowiedzieć się o nich więcej, a tymczasem choć miały one drobne cechy osobowe, to tylko Sofos i Eugenides rzeczywiście dali mi się poznać na tyle, żebym miała poczucie, że są bohaterami namacalnymi. Pozostali wydali mi się pozostawać na kartach książki, co leciutko mnie rozczarowało, zwłaszcza w przypadku Królewskiego Maga. 

Ostatnią kwestią jest to, że kiedy złodziej ujawnił swoją prawdziwą naturę, dosyć szybko odgadłam większość elementów tej historii, która zresztą chociaż dobrze zbudowana to do skomplikowanych nie należała. W gruncie rzeczy dynamiki nie było w tej lekturze zbyt wiele - jest to typowa książka drogi i to dosłownie, bo jest tu więcej marszu i dyskusji niż zaskakujących zwrotów akcji. To nie musiał być problem, ale przez nie do końca przekonujących bohaterów, sztywne momentami dialogi czy wspomnianą mnogość opisów, jednak tej wartkości mi zabrakło. Mówiąc wprost - książka mnie nie porwała. Nie jestem pewna czy to wynika z faktu, że książka jest skierowana do młodszego czytelnika, czy po prostu pierwszy tom to jeszcze etap, na którym autorka się rozkręca? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, ale żałuję, że Megan Whalen Turner nie udało się mnie zwieść - jestem przekonana, że to zwiększyłoby moją satysfakcję z lektury. Natomiast jest jeden element, który mnie przekonuje, że być może jest to kwestia pierwszego tomu, a są nim emocje. Brakowało mi ich w Złodzieju - przez większość czasu historia ani mnie nie parzyła, ani nie ziębiła. Jednak pod koniec to się nieco zmieniło i dzięki temu poczułam, że chciałabym dowiedzieć się więcej i zdecydowanie lepiej poznać bohaterów.

Złodziej ma swój niepodważalny urok, który sprawił, że nie mogłabym go nie skończyć. Książka igra z czytelnikiem w bardzo przyjemny sposób, porusza niebanalne kwestie, a przy tym w intrygujący sposób nawiązuje do ustnych przekazów i lokalnego panteonu bogów. Jednak moim zdaniem od strony technicznej co nieco mu zabrakło i według mnie odbiło się to na rzutkości fabuły, przewidywalności historii oraz na samych bohaterach. Sądzę, że Złodziej znacznie lepiej sprawdzi się, kiedy podejdziemy do niego nie jak do fantastyki, ale do przygodówki skierowanej do młodszej części nastoletnich czytelników. To jest książka bez romansu (nie tylko bez erotyki, ale w tym momencie również bez jakiejkolwiek romantycznej relacji), bez większej przemocy (owszem są miecze, owszem ktoś ginie, ale nie ma opisów, nie leje się krew, nie wypadają flaki), bez przekleństw, za to jest w niej wiele potencjalnie bardzo ciekawych wątków, zwłaszcza dla młodszego czytelnika. Jest to nietrudna książka, nie za długa, a więc młodszego czytacza nie zniechęci i nadmiernie nie zmęczy. Ja mam wrażenie, że tym razem byłam na książkę zbyt stara, co nie jest może jej atutem (upieram się, że dobra książka porwie czytelnika w każdym wieku), ale też zdaję sobie sprawę, że już od kilku lat nie jestem docelowym odbiorcą młodzieżówek. ;) 

PS Złodziejowi jest moim zdaniem najbliżej do książek Kristin Cashore, które faktycznie przychodziły mi na myśl podczas lektury oraz do Alanny Tamory Pierce, natomiast przynajmniej przy pierwszym tomie porównywanie go do książek pióra Leigh Bardugo, Marie Lu czy George’a R.R. Martina jest mocno na wyrost - to póki co zupełnie nie ten rozmach.

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Poradnia K!