Strony

wtorek, 16 maja 2023

Cena przerwania koła przemocy czyli „Sprawiedliwość czy wolność" Agnieszki Murakowskiej-Gabryś



Tytuł: Sprawiedliwość czy wolność


Autor: Agnieszka Murakowska-Gabryś


Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2022
Liczba stron: 244
Kategoria: Thriller, kryminał
Ocena: 7+/10





Sprawiedliwość czy wolność Agnieszki Murakowskiej-Gabryś wygląda niepozornie. Czerwone, lekko rozmazane na dole tło i kobieta biegnąca ścieżką przez las. Skądinąd ta okładka chyba jeszcze lepiej opisuje historię, którą znajdziemy w środku niż sam blurb. Nie dajcie się jednak zwieść tej ładnej acz skromnej okładce, bo to co znajdziecie w środku jest dosłownie upiorne. Ale o to właśnie chodzi, o przypomnienie, że za ładną buzią i delikatnym, długim sweterkiem mogą się kryć fioletowe siniaki i krwawiące rany, a pozornie udane partnerstwo może ukrywać tyrana lub tyrankę.

W książce pani Murakowskiej-Gabryś poznajemy Annę. Bohaterka po przepracowaniu pewnych osobistych historii podejmuje decyzję, by odejść od przemocowego męża. Początkowa radość z perspektywy nowego początku szybko zmienia się w dramat, a toksyczny związek, w którym była eskaluje w niewyobrażalny sposób. Te doświadczenia, które początkowo mocno ją łamią, ostatecznie dodają jej siły, odwagi, a przede wszystkim determinacji. Kobieta wie, że jedynym sposobem, by to zatrzymać jest przerwanie koła przemocy i zdemaskowanie oprawcy, tylko że stawka jest bardzo wysoka, a życie bezcenne. 

Anna pokręciła głową, która była opuszczona. Wzrok miała skierowany w podłogę. Robert z czułością wycierał jej brodę, na której zaczęła zasychać krew z pękniętej wargi. On był pająkiem, który złapał ją w swoją sieć. Ona doskonale rozpoznawała uruchamiane przez niego mechanizmy. Był sprawnym manipulatorem, jak każdy drapieżnik. Chciała się od niego uwolnić. Wiedziała, że ten związek jest chory.

Ta książka była dla mnie sporym zaskoczeniem, bo po opisie nie spodziewałam się aż takiego okrucieństwa. Historia Anny początkowo wydaje się typową opowieścią osoby znajdującej się w przemocowym związku. Wydaje nam się, że główna bohaterka po prostu musi znaleźć siłę w sobie, aby zerwać to toksyczne małżeństwo, ewentualnie potrzebuje sojuszników, osób, które pomogłyby jej się wydostać z matni, która jest okropna, ale przecież Anna jest bystra, ma pracę i perspektywy. Kiedy wraz z kobietą orientujemy się, że człowiek, który miał być przemocowy jest kimś znacznie gorszym, nasz czytelniczy dyskomfort się pogłębia. Obserwujemy jak dramatycznie zmieniła się sytuacja bohaterki i jak trudne staje się jej położenie. Na szali jest już nie tyle dobrostan Anny ile dosłownie jej życie. W dodatku nim się zorientujemy, kobieta walczy już nie tylko o swoje życie, ale także innych - osób nieświadomych, że wchodząc pomiędzy Annę i Roberta narażają się na koszmarne niebezpieczeństwo. Eskalacja następuje szybko i gwałtownie, a główna bohaterka szybko musi odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Jako czytelnicy widzimy, że nawet jeśli nie utożsamiamy się z Anną, to taką przypadkową ofiarą mógłby być każdy z nas, co sprawia, że trudno podczas lektury nie mieć dreszczy na plecach.

Fabularnie niektóre elementy historii podobały mi się bardziej, inne mniej. Dużo tu zbiegów okoliczności (choć niekoniecznie korzystnych dla głównej bohaterki), Anna jest dosyć specyficzna, a jej mąż to wyjątkowo obrzydliwy degenerat i socjopata. Jednak to nie jest w stanie przyćmić przekazu, od którego czytelnik może dostać gęsiej skórki. O przemocy i ofierze, której nikt nie dostrzega lub dostrzec nie chce, o tym jak trudno jest się wyrwać z takiej tak toksycznej sytuacji, o tym, że zarówno ofiara jak i oprawca mogą normalnie funkcjonować w społeczeństwie, często nie budząc niemal żadnych podejrzeń. O tym dlaczego ofiara niekoniecznie chce trąbić na prawo i lewo o swojej sytuacji, zwłaszcza po tym jak poprosiła już o pomoc i zawiedziono jej nadzieje. To książka o buncie ofiary, która marzy o normalnym życiu, o samostanowieniu i wcale ofiarą być nie chce, ale to również historia o tym jak można złamać człowieka i o tym, że jednak niektóre rzeczy zostają w rodzinie. Jest jeszcze jeden ważny element tej książki - mąż Anny jest policjantem. Trudno jest podważyć zaufanie do osoby pracującej w służbach, która przysięgała chronić, za to taki oprawca ma znacznie większe możliwości, które pozwalają mu wykorzystywać swoje znajomości oraz dostępne środki zarówno do prześladowania ofiary, jak i ukrywaniu swojej prawdziwej twarzy. Dla mnie to bardzo ważny temat (który nie dotyczy tylko policji, ale także innych służb - strażaków, medyków, ochrony itd.), a nieczęsto wspominany i  jeszcze rzadziej poddawany dyskusji. Przed takimi ludźmi trudno się ukryć, a ich społeczny autorytet jest ogromny. 

Jednak nie w sposób nie dostrzec też drugiej strony tej opowieści - jak niektóre złe decyzje zmieniają los człowieka, a przy tym jak to życie mogłoby wyglądać gdyby podjęto inne. Kiedy Anna przez chwilę smakuje tego innego życia, bez Roberta, dopiero dostrzega, jak szczęśliwa mogłaby być, jak inny mógłby być jej świat. Ta bolesna konfrontacja wiele jej uświadamia, a nam czytelnikom razem z nią. 

- Ania, co to jest? Ty piszesz książkę?
- Nie. Jagoda, to moje życie. - po policzkach Ani płynęły łzy.
Jagodzie chyba pierwszy raz w życiu zabrakło słów. Stała z otwartą buzią i nie wiedziała, co ma powiedzieć.

Pod względem językowym jest to pozycja bardzo oszczędna, co moim zdaniem umożliwia jeszcze bardziej wyraźne uwypuklenie bardzo złożonej i trudnej tematyki. To pozwoliło na bardzo sugestywne przedstawienie przekazu, którego nie trzeba podkolorować, a który dzięki dosyć surowej formie jeszcze mocniej wybrzmiewa. Jedyne co odrobinę mnie męczyło to ogromna liczba bardzo krótkich zdań - były momenty kiedy taka forma dodawała danemu wydarzeniu wyrazistości, ale w niektórych fragmentach po prostu ciężko mi się to czytało.

Nie miałam specjalnych oczekiwań względem debiutanckiej książki Agnieszki Murakowskiej-Gabryś oprócz jednego - niech to będzie prawdziwy thriller. Tak się stało, cieszyłam się, że czytałam tę pozycję na słonecznym tarasie w towarzystwie, bo faktycznie nie jest to lektura ani miła, ani przyjemna. Jest natomiast wartościowa, bo porusza tematy wciąż niepopularne w Polsce. Jej dodatkowy atut polega na tym, że akcja nie dzieje się "gdzieś tam" - w Stanach, w Islandii czy w Wielkiej Brytanii. Ona ma miejsce tutaj w Polsce, bohaterka pracuje w KRUS-ie, jej mąż jest policjantem, a my czujemy jak nasz niepokój od tego rośnie. Sprawiedliwość czy wolność to bardzo dobry debiut, który warto przeczytać, choć należy pamiętać, że jego tematyka jest bardzo bolesna i może być silnym wyzwalaczem.

Za możliwość lektury dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej oraz portalowi Sztukater.