Strony

niedziela, 22 stycznia 2023

Przedpremierowo - Nie każda bajka musi mieć szczęśliwe zakończenie czyli „Baśń o złamanym sercu" Stephanie Garber



Tytuł: Baśń o złamanym sercu

Autor: Stephanie Garber

Cykl: Baśń o złamanym sercu
Tom: 1
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 23.01.2023
Liczba stron: 336
Tłumacz: Dorota Dziewońska
Kategoria: Literatura młodzieżowa, Fantasy, Fantastyka

Ocena: 7.5/10


Nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana, że Baśń o złamanym sercu dotyczy przeszłości, a nie przyszłości. Nie od razu zorientowałam się w swojej pomyłce, ale przyznaję, że to jeszcze bardziej ubarwiło moją lekturę, bo choć przeszłość Mojrów mogłaby być arcyciekawa, to ich przyszłość jest zdecydowanie mocniej osadzona w opowiadanej już historii, a zatem ma dodatkowe tło zarówno fabularne, jak i emocjonalne...

Baśń o złamanym sercu to faktycznie opowieść o tym ile potrafi zmienić złamane serce. Moim zdaniem ten naprawdę trafny tytuł można wręcz spróbować zastosować do większej liczby bohaterów, ale to już moja interpretacja. Evangelinę Fox poznajemy kiedy decyduje się na rozpaczliwą próbę zawarcia paktu z Księciem Serc. Mojr proponuje układ - zapobiegnie zaślubinom ukochanego dziewczyny w zamian za trzy pocałunki, które złoży ona w wyznaczonym przez niego miejscu i czasie. I tak złamane serce Evangeliny rozpoczyna niezwykłą historię, która zaprowadzi ją do innej krainy pełnej niesamowitych baśni i bajek. Jednak nieznane zakończenie Ballady o łuczniku i lisicy powinno było jej przypominać, że może nie każda historia ma szczęśliwy finał...

Evangelina nie znalazła się jeszcze na balu, a już się czuła, jakby wkroczyła w bajkę z Północy, w której wszystkiego było trochę więcej, niż powinno. Szczęście wydawało się namacalne, magia obecna w powietrzu wyczuwalna smakiem, a niebo nieco bliższe ziemi.

Właściwie swobodnie mogłabym napisać, że w teorii Baśń o złamanym sercu to historia jakich wiele. Gdybym po kolei wypisała pojawiające się w lekturze motywy, to bez trudu moglibyśmy dostrzec, że wszystko to już widzieliśmy. Jednak Stephanie Garber ma dar, który sprawia, że jej opowieści mają własny rytm wciągający czytelnika bez reszty. Niby już to czytałam, a jednak Evangelina i Jacks wraz z postaciami drugoplanowymi zabrali mnie w całkiem porywającą przygodę, która tych przewidywalnych motywów trzymała mnie w niepewności. Jakby tego było mało, to o dziwo autorce po raz kolejny udało się stworzyć całkiem uroczą bohaterkę mimo, że znowu jest to biedna młoda dziewczyna rodzinnie pokrzywdzona i wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia. Brzmi to potwornie słodko i sentymentalnie (znowu), a ku mojemu zdumieniu wykonanie pani Garber sprawiła, że nie dość, że szybko Evangelinę zaakceptowałam, to wręcz ją szczerze polubiłam! Może to także dlatego, że naszej bohaterce udaje się uniknąć roli Mary Sue, a jej historia nie jest pasmem niekończących się sukcesów? Może to być również kwestia tego, że na każdą łyżkę miodu przypada łyżka dziegciu. Trudno mi jednoznacznie wskazać przyczynę, ale wiem jedno - naprawdę bardzo chciałabym przeczytać kontynuację tej historii i to najlepiej - jak najszybciej.

W trylogii Caraval chyba większość czytelników miała do Jacksa i innych Mojrów co najmniej mieszane uczucia (a czasami wręcz jednoznaczne - negatywne). Tymczasem Baśń o złamanym sercu pokazuje nam zupełnie innym wymiar świata poznanego w Caravalu, ale również rzuca inne spojrzenie na samych Mojrów. Przyznaję, że intrygowały mnie te mityczne postacie, więc rozwinięcie tego wątku wpisywało się w moje czytelnicze zainteresowania. Stephanie Garber trzyma się obranej w Caravalu drogi, więc nie możemy się spodziewać jasnych odpowiedzi, ale jednak cała opowieść nabiera nieco innego wymiaru.

(...) Kochaj go tak samo, jak żyjesz... bez ograniczeń. Kochaj go, jakby każdy dzień z nim miał być bardziej magiczny niż poprzedni. Kochaj go, jakby twój los i cały świat miały stać się lepsze, gdy będziecie razem, a on nigdy nie przestanie cię kochać.

Kolejny raz otrzymujemy też ten szczególny wątek w książkach Stephanie Garber czyli motyw rodzeństwa. Muszę przyznać, że czytając go zastanawiałam się czy nie było tak, że autorka pisząc opowieść o siostrach i braciach miała niekiedy wątpliwości, w którą stronę ostatecznie poprowadzić te relacje. Ewidentnie w Caravalu postawiła na jedno rozwiązanie, zaś drugie włożyła do jego sequelu czyli właśnie Baśni o złamanym sercu. To o tyle ciekawe, że podczas czytania tej książki przeszło mi kilka razy przez myśl, co by było gdyby tak było w Caravalu... Zwłaszcza, że były takie momenty kiedy to od decyzji siostry (lub brata) zależało to jak dalej potoczy się fabuła.

Kolejny raz Stephanie Garber zabiera nas w podróż pełną opowieści, uczuć i niedopowiedzeń i kolejny raz wychodzi jej to bardzo dobrze. Baśń o złamanym sercu jest niedługa, ale bardzo dynamiczna, pełna zwodzących nas momentów. To sprawia, że naprawdę trudno oderwać się od lektury, a co jeszcze gorsze - bardzo chciałby się dowiedzieć co wydarzy się dalej. Co ciekawe, autorka wcale nie stawia na końcu jakiegoś ogromnego zwrotu akcji, a mimo to utrzymuje zainteresowanie czytelnika. Ja kolejny raz dałam się porwać tej baśniowej przygodzie dla nastoletnich czytelników i muszę przyznać, że lektura sprawiła mi prawdziwą przyjemność. Nie mogę się doczekać kolejnej części!

Mojrowie byli niebezpieczni nie dlatego, że byli źli. Byli groźni, ponieważ nie dostrzegali różnicy między dobrem a złem.

PS Już we wtorek (24 stycznia) odbędzie się spotkanie z autorką z okazji premiery Baśni o złamanym sercu - link do wydarzenia. Rozmowę poprowadzi Justyna Dżbik-Kluge. Co ważne, transmisja będzie dostępna online (i tłumaczona również na język migowy), a już teraz można zgłosić pytania! :) Ja również jeśli tylko będę miała taką możliwość dołączę do widzów! :)

| Baśń o złamanym sercu | Ballada o nieszczęśliwej miłości | Klątwa prawdziwej miłości |

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Poradnia K!