Tytuł: Powódź
Był taki okres kiedy recenzje Powodzi Pawła Fleszara widziałam na niemal co drugim blogu książkowym. Byłam nieco zaskoczona aż tak pozytywnymi recenzjami, ale z drugiej strony miałam chęć się skusić. Jako, że książka była niedługa w końcu to się udało, więc dzisiaj opowiem Wam jakie są moje odczucia po lekturze. :)
Przede wszystkim trzeba przyznać, że pan Fleszar miał ciekawy pomysł na fabułę. Kris, główny bohater Powodzi, tknięty pewnym przeczuciem wyrusza do Krakowa w poszukiwaniu powodów, dla których jego dawny przyjaciel popełnił samobójstwo. Po drodze wojskowy napotyka sporo trudności, jeszcze więcej tajemnic oraz zaskakujących zwrotów akcji i okazuje się... No właśnie, co się okazuje? Czy lata podczas których dawni przyjaciele nie mieli kontaktu coś zmieniły? Czy odmienili się oni sami? Czy tak naprawdę warto wracać do wspomnień? Zaś w tle nawarstwiających się niepewności i zagadek mamy coraz wyższy poziom wody w Krakowie i całkiem realną wizję powodzi...
Intrygujące były też wątki wojskowe i powodziowe, które autor naprawdę bardzo dobrze opisał oraz motyw Tomka Beksińskiego, który w powiązaniu z pojawiającymi się muzycznymi nawiązaniami i samobójstwem, dawał bardzo intrygujący i może nie niespodziewany, ale naprawdę wyróżniający się efekt.
- Przyroda - sapnął starszy szeregowy. To było uniwersalne wojskowe określenie wszelkich sytuacji głupich, absurdalnych, przykrych, niezrozumiałych.
Przy okazji muszę powiedzieć, że Powódź trochę skojarzyła mi się z serialem Ultraviolet, gdzie grupa ludzi niezwiązanych bezpośrednio z policją angażuje się w sprawę i swoimi różnymi talentami wspomaga poszukiwanie rozwiązania zagadek. Tak było też i tutaj, co miało swój urok, ale jak na tak mocno osadzoną w rzeczywistości fabułę było też nieco naiwne. Nie mniej, niewątpliwie dodało to książce dynamiki, odciążyło ładunek historii i przywołało do życia intrygujących bohaterów.
Jednocześnie, nie powiem, że polubiłam wszystkie postacie, nie mniej Kris, za którym początkowo naprawdę nie przepadałam, finalnie sprawił, że przynajmniej zapałałam do niego zrozumieniem. Także jak widać, moja relacja z książką była bardzo dynamiczna, co według mnie jest kolejnym dowodem na to, że była to naprawdę niezła lektura.
Muszę przyznać, że Powódź mnie zaskoczyła. Z jednej strony otrzymałam ciekawy, nieco mroczny wątek główny, ale z drugiej nawarstwienie bardzo różnorodnych tematów pobocznych. W książce poruszono wiele niezwykle ciekawych i kontrowersyjnych zagadnień co sprawia, że czyta się ją szybko i z zainteresowaniem. Jakby tego było mało, cała fabuła była obudowana naprawdę świetną otoczką - załączone "artykuły" i kartki z kalendarza naprawdę ubarwiały lekturę. Polecam czytelnikom nie stroniącym od przemocy w książkach, którzy mają chęć na niedługi, ale dobry kryminał!