Strony

sobota, 1 lutego 2020

Przedpremierowo „Zaginione arabskie księżniczki" Marcin Margielewski


Tytuł: Zaginione arabskie księżniczki

Autor: Marcin Margielewski

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2020
Liczba stron: 320
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 8/10







Nietypowa książka na blogu, ale początek roku zasługuje na pewne wyjścia ze strefy komfortu również w dziedzinie literatury.

Marcin Margielewski rozpoczyna swoją książkę od krótkiej historii o tym, o czym chciał napisać. O uciekających z arabskich krajów księżniczkach - Shamsie Al Maktoum, jej siostrze Latifie, a także Reinie Al Maktoim. Każda z nich miała "swój moment" w światowych mediach, a ich historie w taki czy inny sposób wzbudziły niepokój.
Jednak dzięki niezwykłej poruszającej rozmowie z dawnym służącym na saudyjskim dworze autor otrzymał materiał na zupełnie inną książkę. O księżniczkach, którym uciec się nie udało i rozpłynęły się nie pozostawiając po sobie nic oprócz wspomnień.

Pisząc zupełnie szczerze, ta książka to jedna wielka historia o cierpieniu kobiet zamieszkujących Arabię Saudyjską. Nie ma tu baśniowego klimatu, nie ma romantycznych spekulacji, to nie jest historia o cudem odnalezionych księżniczkach. Mamy tylko młode kobiety, które są niczym więcej niż towarem, klaczami rozpłodowymi i kartami przetargowymi w biznesowych kontraktach. Nie będę ukrywać, to jedna z tych pozycji, od których włos jeży się na głowie. Wbrew pozorom nie jest to książka dla osób o słabych nerwach.

Zaginione arabskie księżniczki czyta się błyskawicznie - ja połknęłam książkę w ciągu jednego wieczora. Napisana w sposób bardzo bezpośredni, konkretna, podzielona na trzy części, wciąga bez reszty. Fabularnie opisuje historie wielu księżniczek, ale w każdym rozdziale skupiamy się na jednej rodzinie. Równocześnie opisywane są realia życia w Arabii wraz z cierpieniem innych mieszkańców (służących, oponentów politycznych itd). Całość jest ujęta celnie i boleśnie, bez zbędnego rozwlekania, ale niejednokrotnie czuć w niej dramat świadomości konsekwencji, które już za chwilę spadną na ofiarę.

Trzeba powiedzieć sobie wprost - większość opisanych tu rzeczy jest niestety bardziej niż prawdopodobna w arabskim świecie. Nie mam wątpliwości, że spotkamy tam kobiety obrzezane, upodlone, gwałcone, zastępowane żony, nękane, odizolowane, cierpiące, pozbawione jakichkolwiek praw nawet tych najbardziej elementarnych. Ta książka boleśnie uświadamia nam, że życie arabskich księżniczek nie ma nic wspólnego z bajkami i baśniami, którymi nas się karmi. Pojawia się też straszliwa refleksja, że skoro życie księżniczek tak wygląda, to jak koszmarne musi być życie normalnych kobiet, o nizinach społecznych nawet nie wspominając..?

Jednocześnie autor opisując kontrowersyjną sytuację jak np. gwałt, ciąża pozamałżeńska, zgolenie włosów czy miesiączka (tak, to wszystko są tam wciąż kontrowersyjne rzeczy) przytacza pospiesznie odpowiednie fragmenty Koranu, a jeszcze częściej Hadisy czyli wersy z księgi opisującej życie Mahometa.

Nie da się też ukryć, że autor nie żywi ciepłych uczuć do islamu jako religii. Trochę mierziło mnie tak nacechowane podejście i chwilami zastanawiałam się czy przytoczone fragmenty to jedyne czy też po prostu najbardziej kontrowersyjne. Trzeba też jednak podkreślić, że z wielkim prawdopodobieństwem te same zapisy są wykorzystywane przez oprawców opisywanych w książce bohaterek, zatem może zamiast się irytować na wybrane fragmenty, warto się zastanowić czy nie są one wybrane celowo by przedstawić, że tak też można niestety pojmować te księgi.

Niewątpliwie warto zwrócić uwagę na język autora, który jest niezwykle lekki, a powiedziałabym, że nawet nieco poufały czy plotkarski. Nie zrozumcie mnie źle - tym razem to nie wada książki, a jej zaleta, bowiem zmniejsza dystans pomiędzy czytelnikiem, a autorem sprawiając, że czujemy oburzenie tak samo jak i on, a i lektura jest nieco mniej dobijająca. Widać, że jest to nawyk pisarza, co nie dziwi jeśli sprawdzić życiorys autora, który na co dzień pisywał do gazet i serwisów takich jak Maxim, CKM, Super Express czy Gazeta.pl.

Miejscami wkradły się do ebooka chochliki, drobne literówki i niewielkie błędy logiczne. Najpoważniejszy z nich znalazłam w prologu.

"W marcu 2019 roku księżniczka Latifa uciekła z Dubaju. Tym razem zdecydowanie skuteczniej. Finalnie ukryła się w Londynie. (...) Latifa dowiedziała się o jej śmierci w styczniu 2019 roku i wpadła w szał, który zakończył się dla niej tragicznie. Pracujący na rozkaz jej ojca ochroniarze pobili ją tak, że straciła przytomność. Już nigdy jej nie odzyskała. Jej ciało zostało potajemnie przewiezione i pochowane na prywatnym cmentarzu, który jest częścią kompleksu pałacowego Zabeel." 
Z tego fragmentu wynika pewna niezręczność - w styczniu 2019 Latifa zginęła, a dwa miesiące później skutecznie uciekła z Dubaju do Londynu. Biorąc pod uwagę, że nie przerzuciliśmy do Szamanki od umarlaków Martynu Raduchowskiej, to taki obrót spraw, aby martwa księżniczka skuteczniej uciekła do Londynu jest raczej mało prawdopodobny.

W tej książce widać także wielkie doświadczenie autora z życiem w krajach arabskich, co również znajduje potwierdzenie w jego życiorysie. Dodaje to lekturze wiarygodności i całkiem mocno osadza ją w rzeczywistości. Trzeba przyznać, że jest to całkiem pomocne, bo chwilami lektura jest tak przerażająca, że trudno uwierzyć w to, że jest prawdziwa. Chwilami wręcz bardzo chciałabym wierzyć, że nie jest.

Przyznam szczerze, że ta lektura wzbudziła we mnie "złe" emocje, czemu nie można się w żaden sposób dziwić, biorąc pod uwagę opisy koszmarnego życia (i niejednokrotnie śmierci...) księżniczek. Brutalna treść jest gorzkim przypomnieniem o tym, że w wielu regionach świata kobiety wciąż są własnością mężczyzny i nie mają żadnych praw.

Jednak jak na lekturę, która w takim stopniu opiera się na faktach, zabrakło mi w tej książce chociażby najkrótszej bibliografii, czegoś co jeszcze bardziej osadzi tę książkę w rzeczywistości i da pewność, że to co czytamy miało miejsce.
Przy tej okazji muszę przyznać, że ta książka to według mnie także ostrzeżenie i to naprawdę poważne - zanim ulegniesz pokusie przeniesienia swojego życia do tamtych krajów (tu z pomocą przychodzą nam refleksje Jane czyli nauczycielki jednej z księżniczek, która przeniosła się z Wielkiej Brytanii do Arabii Saudyjskiej, a później i do innego kraju arabskiego) czy nawiązania romansu z muzułmańskim księciem czy szejkiem to naprawdę dobrze się zastanów. Ich świat jest istotnie inny od naszego, a męskość jest pojmowana w co najmniej niepokojący sposób. Myślę, że każda kobieta olśniona przepychem tak często pokazywanego nam ostatnio Dubaju i pięknymi bogatymi mężczyznami powinna tę książkę przeczytać. To co spotyka księżniczki i tak jest królewskie, a kobiety pozbawione "błękitnej krwi" mogą spodziewać się jeszcze bardziej niebezpiecznych sytuacji.

Jak widać, Zaginione arabskie księżniczki nie opowiadają o wielkiej miłości, romantycznych uniesieniach, szczęśliwych rodzinach, pięknych widoczkach i wielkim szczęściu. To historia przemocy, upodlenia, wynaturzonego patriarchatu, cierpienia, ubezwłasnowolnienia i niebezpieczeństwa utraty życia za najmniejsze przewinienie.

To po prostu książka, która przypomina o tym ile warta jest wolność.

Za możliwość lektury dziękuję portalowi BookHunter.pl oraz wydawnictwu Prószyński i S-ka.