Strony

sobota, 9 listopada 2019

„Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer" Anna Sakowicz


Tytuł: Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer

Autor: Anna Sakowicz

Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2019
Liczba stron: 159
Kategoria: Literatura dziecięca
Ocena: 10/10


 


Gdy tylko zobaczyłam książkę Anny Sakowicz od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer to jedna z tych lektur, która miała poruszać naprawdę bardzo istotne tematy i czułam, że koniecznie muszę sprawdzić, czy będzie to tak niezwykła i ważna książka jak podejrzewam. Jednocześnie, pozycja stworzona przez panią Sakowicz wyróżnia się tym, że jest napisana z punktu widzenia dziecka, co dodaje realizmu. I łez dorosłego czytelnika, który wie o czym autorka pisze.

Udaję tak jak mama, że wszystko jest w porządku. A chyba nie jest. 
W każdym razie wszyscy udajemy. Jakbyśmy grali w szkolnym przedstawieniu.

Do Anielki, jej siostry i rodziców wprowadza się babcia, a razem z nią pan Alzheimer. Dziewczynka, słuchając bliskich, początkowo odnosi wrażenie, że pan A. babci się psoci dlatego postanawia poprosić go, aby zostawił jej babcię i się wyprowadził. Jednak ponieważ pan A. jest niewidzialny, a pani nauczycielka zachęcała dzieci, aby opisywać swoje uczucia, Anielka decyduje się pisać do niego listy. Stopniowo rodzina usiłuje wyjaśnić jej sytuację i perspektywa dziewczynki zaczyna się zmieniać. Całość wydarza się na nieco ponad 100 stronach. Na koniec otrzymujemy króciutki list od autorki oraz niewielką notatkę o samym Alzheimerze. To wyborny pomysł, zwłaszcza, że na początku Anielka pisze jakby to pan Alzheimer był chorobą, więc dobrze na wszelki wypadek te informacje uporządkować i upewnić się, że młodszy czytelnik dobrze zrozumiał przekaz, że to Alzheimer po prostu tę chorobę odkrył i dlatego została ona nazwana jego nazwiskiem.

Główna bohaterka bardzo celnie opowiada o tym co dzieje się w jej domu, jak to widzi oraz jak na sytuację patrzą jej mama, tata, siostra czy dziadek, co powoduje, że Listy do A. będą doskonale nadawać się dla młodszego czytelnika. Całość jest napisana z dbałością o szczegóły i w wielkim szacunku dla uczuć i emocji, a jednocześnie język jest dostosowany do możliwości młodszych osób. Wszystko w tej książce jest idealnie zrównoważone - uczucia, wrażenia, wydarzenia, zarówno pozytywne jak i negatywne.

- Skąd ty to wszystko wiesz? - zdziwiła się, czym mnie rozśmieszyła, bo przecież to babcia wszystko wie, a nie ja. Ja dopiero się uczę.

Jakby mało było, że książka dotyka tak ważnego tematu, robi to z takim wyczuciem i tak dogłębnie porusza i przypomina o tym jak trudna jest to choroba dla najbliższych chorego, to jeszcze jest przepięknie wydana. Nie w sposób nie napisać, że Ewa Beniak-Haremska, czyli ilustratorka Listów do A., wykonała fantastyczną pracę, która sprawia, że naprawdę trzymam w ręku książkę skierowaną do dzieci. 


Czytałam tę lekturą ponad dwa tygodnie, a to dlatego, że niestety część tego co opisuje pani Sakowicz znam z autopsji. Obiecałam być w recenzjach szczera, więc przyznam uczciwie, że za każdym razem przerywałam lekturę z zaczerwienionymi od płaczu oczyma. Dodam też, że zaprzestawałam lektury nie dlatego, że książka jest długa czy trudna - po prostu jest tak boleśnie prawdziwa. Obserwowanie tej choroby z boku nie poprawia sytuacji, zwłaszcza kiedy narratorem jest dziecko.

Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer są książką doskonałą, opisującą chorobę Alzheimera celnie aż do bólu i poruszająco aż do łez. Fantastyczne jest to, że nie skupia się tylko na objawach choroby (choć od nich nie stroni, co jest wielką wartością tej książki), ale także na tym jak otoczenie ją odbiera. Ta pozycja pozwala nam zrozumieć, albo najzwyczajniej przypomnieć sobie, jak wielką odpowiedzialnością jest opieka nad taką osobą, jakim to jest wyzwaniem, ile to wymaga wysiłku i że choć wszyscy się starają najlepiej jak to możliwe, to choroba i tak postępuje. To trudne tematy, łatwo w nich się zagubić, wpaść w ton depresyjny lub moralizatorski, a jednak pani Sakowicz z niezwykłą delikatnością balansuje w taki sposób, żeby to wszystko idealnie wyważyć. Doceniam to ogromnie i podczas lektury miałam chwilami refleksję, że i niejeden dorosły powinien sobie to uprzytomnić. 

- Babcia myślała, że podlewa kwiatki, a tak naprawdę lała wodę do szuflad - powiedziała mama

Jednocześnie bardzo się cieszę, że książka została skierowana do młodszego czytelnika. Dla mnie to umiarkowanie dobra wiadomość, bo nie ukrywam, że powodowało to jeszcze więcej łez, ale prawda jest taka, że bez wątpienia choroba Alzheimera dotykająca kogoś bliskiego musi być dla dziecka bardzo trudna. Podejrzewam, że wywołuje to dużo strachu, niezrozumienia, niepewności, bólu i tęsknoty. Nam dorosłym tłumaczenie chorób dzieciom wcale nie przychodzi z łatwością, więc dobrze, że powstają takie właśnie książki - pełne informacji i współczucia. Życzyłabym sobie, aby o każdej przewlekłej chorobie powstała tego typu pozycja. W dodatku tę niezwykle potrzebną książkę napisała polska autorka, a książkę poleca Polskie Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera.

Trudno podczas lektury Listów do A. nie myśleć o tych, którzy odeszli, o tych którzy chorują nie tylko na Alzheimera, ale również chociażby na demencję. Łatwiej nam łączyć się w bólu z osobami chorymi niż ich opiekunami, a w każdej chwili powinniśmy pamiętać jak trudna sytuacja ich dotyka. 
W telewizji zazwyczaj słyszymy o dramatycznych sytuacjach i rzadko myślimy o tym, że to zaledwie promil spośród tych, którzy w milczeniu opiekują się swoimi bliskimi w zaciszach swoich domów.
Powinniśmy też pamiętać jak ważne są specjalistyczne domy opieki zatrudniające odpowiedzialnych i pełnych współczucia opiekunów, bo często przychodzi czas kiedy, z bardzo wielu powodów, już nie jesteśmy w stanie zapewnić choremu odpowiedniej opieki.

To były bardzo mądre artykuły i niewiele z nich zrozumiałam, ale wiem, że to Pan wymyślił babci chorobę. A nie mógłby Pan teraz jej odmyślić?

Całe szczęście, że siedzę w nauce i wiem, że naprawdę bardzo wielu ludzi pracuje nad zrozumieniem choroby Alzheimera. Jesteśmy coraz bliżej momentu kiedy będziemy wiedzieć co ją powoduje, a to pozwoli nam opracować metody zapobiegania, a miejmy nadzieję, że i leczenia tych, którzy już na nią chorują. Wierzę w to z całego serca!


Podczas lektury Listów do A. nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jest to książka napisana bardzo od serca, że autorka zarówno się do niej uśmiechała jak i nad nią płakała. Czuć to też zarówno w dedykacji jak i w epilogu. Pani Anno - mam nadzieję, że Pani Mama będzie z Panią jeszcze przez długie lata.

Kurczę ocieram łzy nawet pisząc recenzję tej książki! Rozpisałam się strasznie, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie - po prostu Listy do A. wywołały we mnie masę uczuć i przemyśleń.
Proszę, jeśli macie wśród bliskich dzieci, które mają do czynienia z kimś chorym na chorobę Alzheimera koniecznie podarujcie mu książkę pani Sakowicz. Mój egzemplarz zostaje na półce choć tak jak Anielka mogłabym napisać "przepraszam za te plamy na kartce, ale zrobiło mi się strasznie smutno i łezki mi kapały."

Za możliwość lektury (i doprowadzenie mnie do łez!) bardzo dziękuję Wydawnictwu Poradnia K

Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.