Strony

niedziela, 14 sierpnia 2016

„Winda" Magdalena Knedler



Tytuł: Winda

Autor: Magdalena Knedler

Wydawnictwo: JanKa
Data wydania: 2016
Liczba stron: 240
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 9/10



Winda Magdaleny Knedler trafiła na doskonały moment mojego życia. Właśnie przeprowadziłam się do mieszkania w bloku i pierwszy raz w życiu mam w domu windę! Ciekawy obiekt wspólny – winda. Łączy mieszkańców wszystkich pięter z parterem i mimochodem integruje jadących przez te kilkanaście chwil wspólnego przejazdu. 

Autorka napisała opowieść o lokatorach wrocławskiego bloku i o łączniku między nimi, którego rolę odgrywa winda. Przeplatające się wątki mieszkańców tworzą fenomenalną całość i efekt końcowy robi wrażenie. Robi wrażenie przede wszystkim realizmem. Po przeczytaniu Windy mam uczucie, że opisane osoby mogą mieszkać w każdym bloku. Mogę ich spotkać w swoim bloku czy w bloku przyjaciółki. Po prawdzie trudno mi uwierzyć w aż taką zażyłość w obrębie jednego z tych nowoczesnych, niedawno wybudowanych, budynków. Jednak gdy przypomnę sobie czasy kiedy mieszkałam w bloku z „z tradycjami”.. Tam wszyscy się znaliśmy, nie było niczego dziwnego w tym, że sąsiadka częstowała ciastem, a z inną sąsiadką podrzucałyśmy sobie pod drzwi prezenty na Boże Narodzenie i nigdy żaden nie zaginął.

Miszmasz w książce jest dodatkowym atutem – nie mamy tu grupy starszych pań, czy bloku wypełnionego studentami. Domownicy są z różnych grup społecznych, wyznaniowych i rasowych, dzięki czemu ich opowieści są różnorodne, intrygujące i tętniące życiem. Pełne emocji i kultury, której Magdalena Knedler oddaje wiele pokłonów, widać, że sama jest z nią silnie związana. 

Babcia Rifka zaraz miałaby na ten temat swoją teorię, gadałaby coś o rosyjskich formalistach czy strukturalistach… Eli w życiu nie czytał rosyjskich formalistów, wolał czeski futuryzm, a najbardziej lubił Vaclava Havla, którego również podetknęła mu Rifka.

Wykorzystany w Windzie pomysł jest tak prosty, a tak dobry, że aż się złapałam za głowę ze zdumienia, że nie istnieje 108 innych książek o takim motywie przewodnim. Ale nie istnieje, a autorka w najlepszym stylu dowodzi jak duże pole do popisu daje ten temat i maksymalnie go wykorzystuje. 

Nikt nie wie, komu bliżej, więc po co wydawać szmal na ubezpieczyciela, zamiast zwyczajnie sobie żyć? Zamiast siedzieć w parku i przyglądać się ludziom? Jutro może ich już nie być. Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikami rządzą przypadki…

Winda nie jest jedną z tych książek, w których ścigasz się z fabułą. To tak naprawdę prawie zbiór historii ludzi, których łączy jeden blok i jedna winda. Przejazd windą tworzy pewną intymność, oddzielając  jadących od zewnętrza co utrudnia ignorowanie drugiej osoby i zmusza do interakcji (a przynajmniej mocno zachęca).

Książka Magdaleny Knedler wyróżnia spośród innych publikacji przede wszystkim bogactwem. Czego? Wszystkiego. Autorka ma fantastyczną wiedzę, zwłaszcza o kulturze, wszelkich nurtach kulturalnych – literackich, malarskich, filozoficznych i nam jej nie szczędzi. Nie ma też mowy o nudnych środkach wyrazu, powtarzanych frazach czy nieciekawych dialogach. Tutaj wszystko pulsuje życiem, jest barwne i niepowtarzalne co zaliczam do bardzo poważnych zalet książki, zwłaszcza na tle wielu dziesiątek popularnych ostatnio tytułów. 

Wanda wyrzucała z ust frazę za frazą, nie pozwalając sobie na najkrótsze pauzy. Królowały kadencje. Brak wykrzykników, znaków zapytania, stylistycznych dwuznaczności. Same kropki.

Zakochałam się w autorce i nie mam wątpliwości – wkrótce sięgnę po kolejną jej książkę, bo Winda jest fenomenalnym studium przypadku sztuki zjadliwej dla przeciętnego człowieka!