Tytuł:
Witajcie w Rosji
Autor:
Dmitry Glukhovsky
Wydawnictwo: INSIGNIS
Data
wydania: 2008
Liczba
stron: 337
Tłumacz:
Paweł Podmiotło
Kategoria: Fantastyka, fantasy, science fiction
Ocena: 6/10
Autor bestsellerowej serii Metro ponownie zabiera nas w podróż po Rosji, choć tym razem w nieco innej konwencji. Witajcie w Rosji towarzyszyło mi podczas podróży do Londynu. Był to dobry wybór, ponieważ choć książka jest wciągająca to składa się z kilkunastu opowiadań co ułatwia ewentualne przerwanie czytania. Każde opowiadanie jest z pozoru o czymś innym ostatecznie jednak nie da się nie zauważyć, że jest po prostu o innej rzeczywistości w Rosji, czyli jednak tworzy pewną całość.
Autor
chwilami szokuje, stopniuje napięcie i ubarwia sytuacje w taki sposób, żeby nie
można było od nich oderwać ani oczu, ani myśli. Czasami okazuje się, że po
przywróceniu skali szarości przeziera bardzo smutna lecz prawdziwa
rzeczywistość pełna brudów, egoizmu, braku poszanowania dla podstawowych
wartości.
Powiedziałabym,
że Witajcie w
Rosji można zakwalifikować do kategorii „w oparach absurdu”, ale niestety
świadomość, że opisywane rzeczy, choć oczywiście przejaskrawione, są niestety
całkiem możliwe w tym kraju, smuciła mnie i często bardzo poruszała. Były takie
chwile kiedy chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Puenta jest przykryta
właśnie absurdem, dlatego potrzeba nieco skupienia i wiedzy, żeby książkę
zrozumieć.
"Uprzedzałem Andropowa, że Rosjanin bez wódki
zwierzęcieje.. Bez niej z całą wyrazistością odczuwa pustkę egzystencjalną..
Bez niej człowiek budzi się ze stuletniego czarodziejskiego snu w swojej
kawalerce z podartymi tapetami i wygniecionym tapczanem.. I co ma robić?"
Bolesne prawda?
Autor
żart ma naprawdę ostry, ale przez większość czasu smaczny. Faktycznie zgodnie z
opinią z okładki opowiadania są niezwykle błyskotliwe, wciągają i przedstawiają
ciekawy obraz Rosji. Oczywiście wszystkie podobieństwa są przypadkowe. :D
Spośród
tych szesnastu opowiadań część naprawdę mnie rozbawiła, część mną wstrząsnęła.
Naprawdę dogłębnie. Jednak kilka pozostawiło niedosyt lub wręcz niezrozumienie.
Być może wynika to z mojej niewiedzy o Rosji, jest to prawdopodobne, ale to by
oznaczało, że umiarkowanie zorientowana w polityce, gospodarce, historii i
społeczeństwie osoba nie jest dedykowanym odbiorcą tej książki. Rozumiem, że
nie jest nim osoba niezorientowana, ale zastanawiam się czy autor trochę nie
przesadził.
Drugim
zarzutem z mojej strony jest sposób napisania. Chwilami miałam wrażenie, że
czytam książkę która jest debiutem, po autorze Metra spodziewałabym się
czegoś więcej.
Jednak
pomimo tych zastrzeżeń polecam tę książkę. Może i nie jest tak dobra jak Metro czy Futu.re, ale na
pewno warta przeczytania, bo taki dowcip trafia się tylko raz. I jest możliwy
tylko w Rosji. Jednak czy jest to „cała prawda o państwie Putina”?
Pozostawiam
Wam to pytanie do odpowiedzi.
Komu polecam?
Czytelnikom
dorosłym (nie pełnoletnim tylko raczej dorosłym), żeby temat naprawdę bawił i
był zrozumiały wymaga sprawnego umysłu i trochę (lub trochę więcej niż trochę)
wiedzy z czasów dawnych i czasów obecnych.