
Pamiętam przejście z 1999 w 2000 lepiej niż sama bym się spodziewała. Dzieci nie zapominają witania nowego roku pod Pałacem Kultury. Od tego dnia minęło 25 lat (sic!) i przenigdy nie spodziewałam się, że będę w miejscu, w którym jestem dzisiaj. Szmat czasu, w którym zmieniło się absolutnie wszystko, ale równocześnie tak niewiele, bo jednak wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej można dostrzec, że historia kołem się toczy. Co zabawne te 25 lat to także początki mojej samodzielnej przygody z książkami - to dla mnie symboliczne, bo na "liczniku" mam 977 książek, a zatem wygląda na to, że z okazji 25lecia czytania zaserwuję sobie 1000 lekturę. Jednak to pieśń przyszłości, a tu i teraz podsumowanie pierwszego kwartału!
W ciągu ostatnich 3 miesięcy po raz pierwszy przeczytałam 16 książek, a 9 czytałam powtórnie. Miałam moment zastoju, potrzebowałam relaksu i powróciłam do lektur mi znanych, lekkich i lubianych. Także był to bardzo zaczytany kwartał. Obejrzałam sześć filmów, a dwa mogę polecić - Pokój nauczycielski oraz Brexit. Oba potężnie dają do myślenia, a trawiłam je ponad miesiąc. Jeśli chodzi o seriale to tylko dwa zasługują na wspomnienie - Diuna: Proroctwo znacznie lepsza niż się spodziewałam oraz Dojrzewanie, pozostałe to były mniejsze lub większe porażki. Chociaż warto wspomnieć, że dwa oglądam co tydzień po jednym odcinku i mam głębokie przekonanie, że to są naprawdę dobre produkcje. Pierwsza to Daredevil: Odrodzenie, nie miałam w planach oglądać go w najbliższym czasie, a jednak przyjaciel mnie zachęcił i ku mojemu zdumieniu to jest naprawdę intrygujący serial, który choć pozostaje w tematyce superbohaterów, to dotyka go z zupełnie innej, dosyć nieoczekiwanej dla mnie strony, a w dodatku robi to w zaskakująco pogłębiony sposób. Drugim jest Koło czasu - wielbiciele cyklu Roberta Jordana dokończonego przez Brandona Sandersona pomstują na odstępstwa fabularne, ale mnie ten serial przekonuje. Lubię go, uważam, że to kawał dobrej i ciekawej fantastyki.
Wracając jednak do książek - o ile czytało mi się świetnie, o tyle pisało mi się znacznie ciężej. Bez wątpienia mocno odbiły się na mnie wydarzenia kończące tamten rok, znacznie bardziej niż początkowo sądziłam. Nie mogłam odnaleźć siebie, brakowało mi słów, a kreatywność spała. Na szczęście druga połowa marca w końcu przyniosła przełamanie i jest znacznie lepiej!